"Tulipan": Jak potoczyły się losy Jana Monczki?
Zagrał w wielu innych produkcjach, jednak od zawsze widziano w nim głównie amanta. Co w życiu aktora zmienił popularny Tulipan?
Widmo z przeszłości
Szczęśliwe dzieciństwo
Jan Monczka urodził się w czeskiej Karvinie i to właśnie tam spędził całe swoje dzieciństwo.
- To był jeden z najszczęśliwszych okresów w moim życiu. Miałem kochających rodziców, brata i dwie siostry. Jestem najmłodszy z rodzeństwa. Może dlatego wszystkie wybryki uchodziły mi na sucho – stwierdził w wywiadzie dla magazynu "Rewia".
Zaledwie trzy lata występował na deskach Sceny Polskiej w Czeskim Cieszynie, a później postanowił spróbować swoich sił w Krakowie. Właśnie tam otrzymał pierwszą główną rolę.
Nałogowy podrywacz
Sława Jurka Kalibabki okazała się być dla artysty prawdziwym przekleństwem.
- Często jeździłem na popularne w tamtych latach spotkania z aktorami. Zawsze były na nich tłumy, głównie kobiet. Spotykało się wśród nich i takie, którym się wydawało, że w życiu prywatnym też jestem jak Tulipan. Nie da się ukryć, że kobiety za mną szalały – wyznał w dalszej części wywiadu.
W rzeczywistości jednak aktor nie miał nic wspólnego ze swoim serialowym bohaterem.
- Mam wciąż tę samą żonę, dwie cudowne, dorosłe córki. Zdecydowanie nie jestem typem skandalisty – zapewnia.
Marzenia się spełniają
W swoich kolejnych filmowych oraz serialowych wcieleniach zawsze był postrzegany jako podrywacz. Monczka od dawna marzył o tym, aby zagrać kogoś, komu obce są niezliczone podboje miłosne.
- Boleję nad tym, że nie tylko publiczność widzi we mnie Tulipana. Wszystkie propozycje, jakie dostaję, idą tym samym kluczem. Chciałbym, żeby ktoś dał mi wreszcie szansę złamania tego stereotypu – powiedział w jednym z wywiadów.
Dzisiaj okazuje się, że to marzenie wreszcie się spełniło.
Zmiana wizerunku
Jana Monczkę aktualnie możemy oglądać w dwóch serialach: w "Przyjaciółkach" oraz w "Singielce". Wciela się tam w postać prezesa banku, a także poważnego lekarza. Mimo swojego niewątpliwego uroku osobistego, coraz rzadziej można w nim jednak dostrzec dawnego amanta.
Dla nowego pokolenia widzów Monczka jest po prostu dobrym aktorem, a nie nałogowym, serialowym podrywaczem. Właśnie o taki efekt od dawna chodziło artyście.
Czas na odpoczynek
Gdy nie musi pracować, najlepiej odpoczywa w rodzinnych stronach. Do tej pory uwielbia podróżować do Czech, bo dopiero tam może nabrać dystansu do wielu codziennych spraw.
- Lubię tam przyjeżdżać i chodzić na piwo. Czesi potrafią doskonale je nalewać, to jest prawdziwa celebracja. Nawet myślałem, by się tego nauczyć i u nas knajpę otworzyć, ale jestem za leniwy – śmieje się aktor.
Kto wie, może w najbliższym czasie spełni również to marzenie?