Poniżana i wyśmiewana przez rówieśników
Sablewska trafiła do szpitala. Niestety, nie mogła liczyć na wsparcie pozostałych dorosłych pacjentek.
- Na sali słuchałam historii, jak to nie będę mogła naturalnie rodzić przez mój problem z okiem- przyznała.
Powrót do szkoły również nie należał do najprzyjemniejszych. W podstawówce zmuszona była nosić okulary o mocy -17 dioptrii. Maja przekonała się na własnej skórze, jak bezlitosne potrafią być dzieci.
- Śmiały się ze mnie z powodu oka. Niemal codziennie płakałam.
Dopiero, gdy skończyła 15 lat, lekarze zdecydowali się na przeszczep soczewki.
- Po nim mogłam pozbyć się wielkich okularów z grubymi szkłami i przestałam być szykanowana przez kolegów w szkole - powiedziała.
W rezultacie jedno oko jest koloru niebieskiego, a drugie zielone. Jednak myli się ten, kto uważa, że wówczas skończyły się problemy celebrytki.