Triumf Garwola

"Chwila jak płomień" to zbiór siedmiu krótkich nowelek z pogranicza absurdu i realizmu magicznego. W światach wykreowanych przez Lipczyńskiego zaciera się granica pomiędzy fantazją i rzeczywistością. Postacie z telewizji pukają do drzwi telewidzów, ślimaki przechowują w swych muszlach dzieła sztuki, a pająki bywają naprawdę okrutne. Lipczyński stawia na zaskakiwanie nieoczywistymi rozwiązaniami, buduje świat, w którym codzienność jest niebezpieczna, gdyż jej reguły mogą zostać zakwestionowane. Niebezpieczeństwa ukrywa w pospolitych przedmiotach - a to w telewizorze, a to w odkurzaczu, a to znowu w pobliskim lasku.

Triumf Garwola
Źródło zdjęć: © komiks.wp.pl

02.07.2013 | aktual.: 29.10.2013 17:23

I choć brzmi to zachęcająco, z poziomem nowelek bywa różnie. Wydawca na ostatniej stronie okładki zwraca uwagę, iż w recenzjach porównuje się komiksy Garwola i Lipczyńskiego do twórczości Rolanda Topora, Franza Kafki czy Thomasa Otta. Cóż, to dosyć oczywiste strzały, warto jednak dodać, iż polskim twórcom bardzo daleko do wymienionych mistrzów. Garwol i Lipczyński chętnie sięgają po ich styl, ba, można pomyśleć, że ich nawet naśladują, ale w "Chwili jak płomień" brak prawdziwej głębi. Zamiast tego otrzymujemy anegdotyczne zmyłki, ciekawostki warte kilku minut, a nie wywierające głębszego wrażenia. Nonsensowne pomysły są tu celem samym w sobie, nic się za nimi nie kryje. Większość z nich jest zresztą dosyć oklepanych. Świat fikcji przenikający się ze światem rzeczywistym ("Okno na świat")? Podglądanie podglądacza ("Przeoczenie")? Zapętlenie ("Czasami")? Wszystko to wygląda interesująco, ale gdzieś już było.

Przed przeciętnością "Chwilę jak płomień" ratują przepiękne rysunki Pawła Garwola. Czyste, przejrzyste, świetnie skomponowane, oryginalnie pomyślane (proszę zwrócić uwagę jak w nowelce "Przeoczenie" wkomponowane zostały onomatopeje). Garwol daje fabułkom Lipczyńskiego drugą szansę - zafascynowany jego pracami czytelnik nie porzuca lektury, chce sięgać głębiej. I nawet jeżeli ostatecznie przekonuje się, iż drugiego dna nie ma, wciąż pozostają mu piękne kadry.

Źródło artykułu:WP Kobieta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)