Top of the Top Sopot Festival 2022. Fatalny występ Lady Pank. Koncert uratowała zupełnie inna gwiazda
Imprezy muzyczne organizowane przez największe stacje telewizyjne w Polsce nie kojarzą się z najlepszymi słuchowiskami - przesadny blichtr, wyświechtane hity i wciąż te same osoby. Top of the Top Sopot Festival zapowiada się jednak ciekawie. Wtorkowy, pierwszy koncert to bardziej kosmetyczna zmiana niż rewolucja w festiwalowym świecie, ale i tak widać różnicę.
16.08.2022 | aktual.: 17.08.2022 11:09
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Muzycznych wydarzeń organizowanych w czasie wakacji przez różne stacje telewizyjne jest kilka. Właściwie ciężko je odróżnić, występują na nich wciąż ci sami artyści, przez co repertuar i jakość rozrywki jest dość jednorodna. Organizatorzy zdają się nie widzieć, że ta formuła festiwalu, na którym pojawiają się dawno zapomniana zagraniczna gwiazda, Zenek i Maryla, już dawno się wyczerpał i publiczność zasługuje na bardziej zróżnicowaną rozrywką i nowe pomysły. Jest jednak światełko w tunelu.
We wtorek 16 sierpnia 2022 r. wystartował Top of the Top Sopot Festival. Koncert otwierający imprezę nazwano "You are the Champions. Przeboje po horyzont". Prowadzący tłumaczyli, że jest on dedykowany bohaterom, który walczyli z pandemią oraz tym oferującym swoją pomoc Ukrainie i jej mieszkańcom. W mojej ocenie, pomijając kilka małych wpadek, był to wyjątkowo udany start tej imprezy. A dlaczego? Już tłumaczę.
W młodych siła
Najlepsze muzycznie występy należały do młodego pokolenia wykonawców. Mrozu, otwierający festiwal swoim przebojem "Aura", dał świetne show. Ruch muzyczny, ekspresja, wokal i instrumenty - czego tam nie było? Muzykom nie przeszkadzały tancerki, które na koncertach TVP są główną atrakcją i poświęca się im więcej uwagi niż gwiazdom na scenie.
Świetnie zaprezentował się również Igor Herbut, który wystąpił z Kayah (utwór "Na językach") i zespołem LemON. Talent i umiejętności techniczne tego artysty są niezaprzeczalne, co wiadomo od dawna. Jednak to, jaki kontakt wokalista złapał z publicznością, było absolutnie hipnotyzujące.
Na scenie u boku grupy LemON po chwili pojawił się Kuba Badach, który udowodnił, że jest jednym z najlepszych męskich głosów w Polsce. Wspólnie zaśpiewali przebój Zbigniewa Wodeckiego "Lubię wracać tam gdzie byłem" w nieco zmienionej aranżacji. To jest takie odświeżenie przebojów przed lat, na które publiczność zasługuje.
Doskonale zaprezentował się też zespół Kwiat Jabłoni, który występ rozpoczął od swojego przeboju "Mogło być nic". W drugim numerze do rodzeństwa Sienkiewiczów dołączyła Julia Pietrucha. Wspólnie wykonali "Drogi proste". Jacek Sienkiewicz dał niesamowitą solówkę na gitarze.
Wyjątkiem w tym zestawieniu zachwytów jest Krzysztof Cugowski, który jako jedyny doświadczony artysta dał niesamowity występ i zaśpiewał na najwyższym poziomie.
Weterani polegli z kretesem
Chyba jednym z największych rozczarowań tego festiwalu będzie występ Lady Pank. Janusz Panasewicz nie był w formie i nie udało mu się wyśpiewać ani jednej czystej nuty. Nieudany występ zaliczył także Jary Oddział Zamknięty. Krzysztof Jary Jaryczewski właściwie recytował słowa piosenek.
Kayah najwyraźniej zdawała sobie sprawę z tego, że jej głos nie brzmi tak jak kiedyś, dlatego też na scenie towarzyszyli jej Mery Spolsky i Igor Herbut oraz doskonały chórek. Dzięki temu występ ikony był świeży, luźny i interesujący artystycznie.
Ciekawym elementem wydarzenia było pojawienie się na scenie zespołu Teatru Muzycznego w Poznaniu, który zaprezentował fragment spektaklu "Kombinat" z repertuarem Grzegorza Ciechowskiego. Artyści wykonali piosenkę "Będzie plan", a charyzmatyczna, doskonała solistka do złudzenia przypominała Korę.
Oglądaliście koncert? Jak wrażenia?