"Top Model" programem wysokiego ryzyka. Dlaczego producenci ryzykują zdrowie uczestników?
None
Zadania specjalne
Zdążyliśmy się już przyzwyczaić, że producenci "Top Model" stawiają przed uczestnikami najdziwniejsze zdania, niekoniecznie mające wiele wspólnego z ich przyszłym zawodem. Pod pretekstem pokonywania własnych leków i możliwości sprawdzenia się w ekstremalnych sytuacjach, twórcy programu testują wytrzymałość potencjalnych modeli, zarówno fizyczną jak i psychiczną. Niestety, w tej edycji kandydaci na modeli poważnie narażają swoje zdrowie w konkurencjach tylko po to, by dostarczyć widzom show.
Po dwóch naprawdę kuriozalnych zadaniach, które więcej wspólnego miały z parkiem rozrywek ekstremalnych niż wybiegiem dla modelek, jest już pierwszy poszkodowany. Trzeba jednak przyznać, że to optymistyczny bilans jak na konkurencje tak wysokiego ryzyka.
Na ile jeszcze pozwolą sobie twórcy programu w pogoni za widzem?
KM/AOS
Czekając na rozwój wypadków
Twórcy "Top Model" najwyraźniej postawili sobie za cel budowanie napięcia w tej edycji, bo po raz kolejny sceny z programu mroziły krew w żyłach. Po tym, jak w drugim odcinku uczestnikom zorganizowano wybieg na ruchomych płytach, teraz musieli przejść m.in. po równoważni. Żeby jednak było ciekawiej, producenci wpadli na pomysł, by również mężczyźni pokonali tę trasę z przeszkodami w obuwiu przypominającym tradycyjne obuwie gejsz. Nietrudno się domyśleć, że wielu bohaterów programu zakończyło to zadanie na ziemi.
W przypadku Mateusza Jarzębiaka upadek spowodował kontuzję stopy. I o ile to nie jest żadnym zaskoczeniem, biorąc pod uwagę charakter zadania, to naprawdę zdumiewający jest fakt, że tego typu konkurencjom spokojnie przyglądają się jurorzy, czekając - dosłownie - na rozwój wypadków.
"Dobry" program kosztem uczestników
Choć mogłoby się wydawać, że coraz bardziej kontrowersyjne wątki pojawiają się w programie z myślą o widzach, to ci coraz częściej zwracają uwagę na bezzasadne narażanie zdrowia bohaterów na szwank. Po wypadku Górala, na oficjalnej stronie programu pojawiły się liczne komentarze krytykujące pomysły twórców "Top Model".
"Rozumiem, że można zrobić sesję na wysypisku śmieci lub w rzeźni, ale narażać uczestników na bezpośrednie ryzyko złamania kości lub skręcenia stawów skokowych, to już czysta głupota. Rozumiem, że oglądalność w ten sposób wzrasta, ale to nie walki gladiatorów" - zauważa jeden z internautów, a inny żartuje:
"Może im jeszcze każą chodzić po drucie kolczastym w następnej edycji..."
Podobne oburzenie wywołał niedawny pokaz na płytach, tak podsumowany przez jednego z widzów.
"Ciekawa jestem, czy jakby dziewczyny połamały nogi na tym durnym zadaniu, to czy też jury byłoby do śmiechu. [...] Żenada !!!"
Mimo iż zarówno widzowie, jak i uczestnicy, zdają sobie sprawę, że "Top Model" to przede wszystkim telewizyjne widowisko, które rządzi się swoimi prawami, to można odnieść wrażenie, że twórcy programu coraz śmielej bawią się uczestnikami, zupełne nie zważając na ich bezpieczeństwo.
KM/AOS