"Top Model": Maga odchodzi, a wyrachowana Marta zdradza rodzinny dramat
None
t
Tydzień temu wielką zwyciężczynią okazała się Ola Żuraw, a z programem musiał pożegnać się Adam Boguta. To oznacza, że w walce o tytuł polskiego "Top Model" pozostało już tylko dziewięcioro uczestników. To z kolei prowadzi do coraz większej rywalizacji, która ma odzwierciedlenie podczas wykonywania poszczególnych zadań. Kto tym razem nie poradził sobie z presją wywieraną przez przeciwników i wymaganiami fotografów?
W ósmym odcinku uczestnicy przeszli m.in. solidną lekcję stylu pod okiem stylistki gwiazd, Zosi Ślotały. Zostali również podzieleni na dwie grupy, a ich działania związane były z dwoma bijącymi rekordy popularności serialami: "Gra o tron" oraz "Mad Men".
Oprócz tego po porannym treningu z gościem specjalnym - Przemysławem Saletą, uczestnicy "Top Model" wzięli udział w sesji zdjęciowej, podczas której odtworzyli sceny walki. Całe zadanie utrudniły liny, do których zostali podpięci. Niestety, nie wszyscy poradzili sobie z tą konkurencją.
Zobaczcie, co dokładnie wydarzyło się w odcinku!
AR/AOS
Lekcja stylu z Zosią Ślotałą
Pierwsze zadanie zaskoczyło wszystkich uczestników. Z samego rana dostali polecenie, aby w ciągu pięciu minut spakować najpotrzebniejsze rzeczy, które przydadzą się im podczas castingu. Dopiero w drodze do studia dowiedzieli się, że mają 15 minut na przebranie się i umalowanie. Dla większości zrobienie się na bóstwo w pędzącym samochodzie okazało się nie lada wyzwaniem. Jak zawsze wyjątkiem była Marta. Sędzicka nie tylko zdążyła przygotować perfekcyjną stylizację, ale również... ogoliła nogi.
Gdy kandydaci dotarli na miejsce, powitał ich rozłożony czerwony dywan i tłum przekrzykujących się fotoreporterów. Co ciekawe, paparazzi niejednokrotnie namawiali zdezorientowanych i podekscytowanych blaskiem fleszy uczestników np. do pozowania na masce samochodu, częstowania się lampką szampana, którą serwował elegancki kelner czy też do wykonywania innych równie kuriozalnych poleceń. Niektórzy nie dali zwieść się okrzykom fotoreporterów, jednak większość nieświadomie zaczęła popełniać wpadkę za wpadką. Na domiar złego, całej tej sytuacji przyglądała się specjalistka od pozowania na czerwonym dywanie, czyli Zosia Ślotała.
Według stylistki, tylko jedna osoba zasługiwała na zwycięstwo w tym zadaniu i tradycyjnie była nią Marta. W nagrodę dziewczyna otrzymała kupon na zakupy za 3000 złotych w popularnej sieciówce.
Marta nie mogła przeboleć porażki
Drugie zadanie było już znacznie trudniejsze. Na początku uczestnicy mieli podzielić się na dwie grupy. Dopiero później dowiedzieli się, że w wybranych przez siebie zespołach musieli samodzielnie przygotować się do sesji zdjęciowej inspirowanej serialami: "Gra o tron" oraz "Mad Men". To oznaczało zrobienie sobie nawzajem makijażu, fryzury oraz wybranie odpowiednich stylizacji. Pierwszy zespół na czele z Michałem Baryzą od razu ochoczo zabrał się do pracy. Wszyscy członkowie grupy szybko ustalili podział obowiązków i w rezultacie, po upływie przeznaczonego na to zadanie czasu, mogli pochwalić się perfekcyjnie wykonanym zdjęciem.
Znacznie więcej problemów miała druga drużyna pod kierownictwem ambitnej Marty. Uczestnicy nie potrafili znaleźć wspólnego języka, a praca nad sesją okazała się katorgą. Po raz kolejny najwięcej problemów sprawiał Mateusz Maga, który długo nie mógł zdecydować się na swoją stylizację. Popędzany przez Sędzicką w końcu pojawił się na planie, ale znów stał się celem ataków dziewczyny. Marta zarzucała mu, że nie potrafi pozować jak prawdziwy mężczyzna. Gdy okazało się, że grupa Michała Baryzy bezsprzecznie wygrała to zadanie, a ich zdjęcie pojawi się w magazynie "Glamour", Sędzicka nie kryła złości. Długo nie mogła pogodzić się z porażką.
"Jeśli będziesz taki, jak jesteś, ludzie cię zniszczą"
Podczas kolacji uczestnicy żywo dyskutowali na temat ostatnich zadań. Większość z nich nie kryła urazy do Mateusza Magi.
- Staram się być otwarty. Albo nie, nie, nie. Nie tyle otwarty, co staram się taki być... - zaczął tłumaczyć się 22-latek.
- Konkrety, proszę! - przerwała mu poirytowana Ola Żuraw, która od początku nie akceptowała zachowania kolegi.
Tego było już dla wrażliwego Mateusza za dużo. Ku zadowoleniu uczestniczki, chłopak wstał od stołu i opuścił pomieszczenie.
- On dużo mówi i często nie zastanawia się nad tym, co mówi. Niektórzy nie mogą już go słuchać. Słusznie mają mu wiele rzeczy za złe, ale też powinni mu w jakiś sposób pomóc i dać mu tego kopa do mobilizacji - stwierdził Michał Baryza.
Wieczorem, gdy emocje już opadły, kilkoro uczestników postanowiło szczerze porozmawiać z Mateuszem.
- Pamiętaj na przyszłość moją radę: jeśli będziesz taki, jak jesteś, ludzie cię zniszczą. Udupią cię za każdym razem, kiedy pokażesz im, że jesteś słabszy od nich. Zepnij poślady, pobiegnij chociaż kawałek przez życie takim dobrym tempem, z uśmiechem i tupetem, to zobaczysz, czy ci to odpowiada i czy jesteś w stanie pociągnąć ten wózek dalej, czy chcesz być taki wyciszony - powiedział wprost Baryza.
Czy te słowa pomogły Madze w wykonaniu kolejnego zadania?
Sędzicka znów na podium
Ostatnia sesja zdjęciowa była inspirowana walką na Dzikim Zachodzie. Gościem specjalnym był Przemysław Saleta. Uczestnicy imitowali ciosy i kopnięcia, a żeby nieco utrudnić zadanie, wszyscy zostali podpięci do specjalnych lin. Dzięki temu bez obaw mogli skakać z budynków, aby nadać scenom więcej dynamiczności i energii.
Staje się już niemal tradycją w tej edycji, że każde zadanie indywidualne wygrywa Marta. Nie inaczej było i tym razem. Sędzicka tak bardzo wczuła się w swoją rolę, że jurorzy zaczęli nawet dopytywać, skąd w takiej drobnej dziewczynie tyle pokładów agresji. Odpowiedź uczestniczki mocno ich zdziwiła.
- Widziałam wtedy swojego ojca. Skopałabym mu tyłek, za to, że skrzywdził moją mamę. Nie mam do niego żalu, niech spieprza, jest tchórzem. Zrobiłam więcej, żeby go poznać, niż on, aby poznać mnie. Za mamą skoczyłabym w ogień. Mam nadzieję, że oglądając ten program, zeżrą go emocje - powiedziała.
Wizualizacja okazała się bardzo pomocna, ponieważ dzięki temu Marta wygrała cały odcinek. Ale nie wszyscy poradzili sobie z tym zadaniem. Najwięcej problemów z wykrzesaniem z siebie choć odrobiny emocji miał Mateusz Maga.
Wielki przegrany czwartej edycji?
Pomimo wielu prób, Mateuszowi wciąż nie udawało się odzwierciedlić wizji fotografa - Emila Bilińskiego.
- Byłem na najwyższym punkcie, jeśli chodzi o wykonywaną sesję i...- zaczął tłumaczyć się Maga podczas tzw. panelu.
- Ale Osi była wyżej, na dachu - przerwała mu Joanna Krupa.
Mateusz nie był już w stanie wykrztusić z siebie ani słowa więcej. W ciszy wysłuchał komentarzy pozostałych jurorów.
- Westernowe miasteczko z Piotrusiem Panem latającym nad nim. Nawet nie wiem, czy nie Dzwoneczek - skomentowała jego zdjęcie Katarzyna Sokołowska.
Niestety, jury uznało, że to właśnie Maga poradził sobie tym razem najgorzej. Choć odpadł z programu, życzą mu jak najlepiej.
- Musisz wierzyć w siebie. Z tą twarzą możesz zrobić naprawdę ogromną karierę. Nie poddawaj się - powiedziała na koniec Krupa.
AR/AOS