"Top Model": kontrowersyjna sesja zdjęciowa w rzeźni i wielkie metamorfozy uczestników!
None
Kandydaci zostali rzuceni na głęboką wodę
Znamy już trzynastu uczestników, którzy weszli do domu "Top model". Wśród nich jest osiem dziewczyn i pięciu chłopaków. Choć dzieli ich wiele, to łączy jedno: każdy z nich marzy o wielkiej karierze w modelingu. Jednak, aby to pragnienie mogło się ziścić, kandydaci muszą pokonać silną konkurencję i zachwycić wymagające jury. W czwartym odcinku skończyła się zabawa, a rozpoczęła walka o przetrwanie.
Tym razem uczestnicy pod okiem profesjonalistów przeszli spektakularne metamorfozy. Jednak nie wszyscy potrafili zaakceptować zmiany, jakie zaszły w ich wyglądzie. Polały się łzy, a emocje udzieliły się nawet jurorom. Następnie potencjalne modelki i modele wzięli udział w sesji zdjęciowej, w której główną rolę odgrywało... surowe mięso. Szybko okazało się, kogo przerosło to zadanie. Wbrew pozorom, to panowie mieli większe opory i problemy przed obiektywem fotografa.
Kto okazał się najlepszy, a komu jurorzy musieli podziękować?
AR/AOS
Upadkom nie było końca
Pierwszym zadaniem, z którym musieli zmierzyć się wszyscy uczestnicy, było zaprezentowanie najnowszej kolekcji Dawida Wolińskiego podczas pokazu mody. Proste? Niezupełnie. Specjalnie skonstruowany wybieg złożony z dwóch dużych kręcących się płyt gramofonowych mocno dał się we znaki wszystkim modelom. Utrzymanie równowagi okazało się nie lada wyzwaniem. Metody na pokonanie tego krótkiego, ale jakże trudnego dystansu były różne. Jedni niemal przebiegali bez zatrzymania, inni zaś ze stoickim spokojem próbowali rozgryźć mechanizm działania obrotowych podestów i w rezultacie go przechytrzyć.
Jak można się domyśleć, mężczyźni bez większych problemów poradzili sobie z tym zadaniem. Nieco więcej kłopotów miały panie, które na niebotycznie wysokich szpilkach i w długich sukniach wielokrotnie traciły równowagę. Dobrym wyjściem okazywało się zdjęcie butów, jednak i tak upadkom nie było końca. Efekt? Rozbite kolana i poranione nogi. Ale czego nie robi się, aby zyskać podziw w oczach jurorów.
Największe wrażenie na jury zrobiła Marta Sędzicka. Niestety, pozostali uczestnicy mieli na jej temat zupełnie odmienne zdanie...
Pierwsze zwycięstwo i ostra rywalizacja
- Od Marty trzeba się uczyć świadomości, bo na razie wie od was troszeczkę więcej - powiedziała Katarzyna Sokołowska, gdy gratulowała modelce wygranej.
Słowa jurorki bardzo zabolały niektórych uczestników. Kilkoro z nich nie mogło pogodzić się ze zwycięstwem koleżanki.
- Marta to teraz taka gwiazdka się zrobiła. Musi zjeść batona z reklamy, bo zaczyna gwiazdorzyć - stwierdził Mateusz Jarzębiak.
- Trochę się wywyższa. Myśli, że jesteśmy gorsi. Jest hardą, wredną dziewczyną - dodał Adam Boguta.
Nagroda, jaką otrzymała Sędzicka, z pewnością nie sprawiła, że rywale zapałali do niej sympatią. Marta jako pierwsza z dwoma wybranymi przez siebie osobami mogła wejść do domu "Top Model", a do dyspozycji miała wszystkie luksusy, jakie oferowała luksusowa willa. Pozostali uczestnicy mogli do niej dołączyć dopiero po godzinie. To właśnie wtedy wszyscy poczuli, że zaczyna się prawdziwa rywalizacja.
Kontrowersyjne metamorfozy
Następnego dnia kandydaci przeszli metamorfozy pod okiem profesjonalnych fryzjerów i makijażystów. Odważne cięcia, zmiany kolorów i nowe uczesania nie każdemu przypadły do gustu. Mateusz Maga wpadł w panikę, że może stracić swoje długie włosy, a Marta nie mogła uwierzyć w to, co stylista zrobił jej na głowie.
- Wyglądam jak hostessa. Nie widzę jeszcze efektu końcowego, ale widzę długość, która jest chu*owa - skomentowała.
- Na Boga! To nie jest lekkie skrócenie końcówek! Przecież to był jej atut, ku*wa mać! - denerwowała się Sokołowska.
Na zmianę fryzury podobnie zareagowała Ola Żuraw. Początkowo dziewczyna nie pozostawiła na fryzjerze suchej nitki.
- Wyglądam, jakby ktoś posadził mnie na pieńku i obciął mi włosy siekierą. Najchętniej to bym zasłoniła wszystkie lustra, żeby na siebie nie patrzeć. Z godziny na godzinę wygląda to coraz gorzej. Z mojego największego atutu zrobiono shit! Nie mogę tego zrozumieć - narzekała.
Gdy jednak ujrzała efekt końcowy, przeprosiła stylistę za ostre słowa, które padły pod jego adresem. Ostatecznie zaakceptowała zmiany. Cóż, wówczas jeszcze nie wiedziała, że prawdziwym wyzwaniem będzie dopiero drugie zadanie.
Traumatyczna sesja zdjęciowa
Pierwsza sesja zdjęciowa finałowej trzynastki dla wielu z nich okazała się traumatycznym przeżyciem. Jurorzy postanowili rzucić ich na głęboką wodę i w rezultacie wszyscy trafili do rzeźni. W tej nietypowej scenerii musieli zapozować ubrani jedynie w surowe kawałki mięsa i naturalne futra. Niektórym trudno było się oswoić z tym, że za ich plecami zwisały z haków np. świnie. Inni zaś nie widzieli w tym zadaniu nic przerażającego.
- Zwierzęta są po to, by je zjeść. Ludzie zabijają je, bo się nimi żywią - powiedział w trakcie zdjęć Adam Boguta.
- Nie wiem, czemu masz takie przedmiotowe podejście do czegoś, co niedawno żyło i czuło - oburzył się Michał Piróg.
- Miałem mieć podejście profesjonalne. To co miałem zrobić, rozpłakać się? Wychowałem się na wsi - tłumaczył model.
Z kolei Mateusz Maga nie potrafił wczuć się w klimat sesji. Fotograf miał nie lada problem, aby wydobyć z uczestnika jakiekolwiek emocje. Każda taka próba kończyła się fiaskiem. Jego charakterystyczny sposób pozowania również nie przypadł nikomu do gustu.
- Nie wyginaj się tak. Nie jesteś Anją Rubik. To jest obciach - stwierdził autor zdjęć, Krzysztof Wyżyński.
Czy to oznacza, że to właśnie Mateusz okazał się tego dnia najsłabszy i opuścił dom "Top Model"?
Burzliwe narady i kąśliwe komentarze jury
Po wyczerpujących przeżyciach w końcu przyszedł czas na eliminację. Jurorzy, którzy oceniali uczestników, jak zawsze nie przebierali w słowach. I tak Ola Grzegorczyk usłyszała, że mięso, z którym pozuje ma od niej więcej gracji, a Mateusz Jarzębiak świetnie sprawdziłby się w reklamie margaryny. Natomiast Mateusz Maga usilnie próbował wyjaśnić jury, dlaczego tym razem jego zdjęcie nie zachwyciło.
- Niestety, nie dałem rady się otworzyć.
- To mięso ci tak przeszkadzało? - spytała Joanna Krupa.
- Po prostu nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem. Zawsze tego unikałem. Jak gdzieś na filmach czy w telewizji coś takiego było, to nie patrzyłem. Nie wiem, co się stało...
- Ja już zasypiam. Ty tak tłumaczysz, że zanim powiesz coś, to my tu zaraz pośniemy. Dużo bardziej podobałeś mi się na castingu - przerwał mu Marcin Tyszka.
AR/AOS