"Top Model" bez Joanny Krupy? TVN chce ją wymienić na Rubik
None
Krupa
Stacja TVN potwierdziła niedawno, że będzie czwarta edycja "Top Model". Program dla przyszłych modelek wróci na antenę jesienią, ale bardzo możliwe, że nie zobaczymy w nim Joanny Krupy.
Jak się okazuje, udział Dżoany stoi pod dużym znakiem zapytania. Producenci show sondują widzów, kogo najchętniej widzieliby na miejscu prowadzącej, a reklamodawcy wprost opowiadają się za inną modelką związaną z TVN, Anją Rubik.
Dlaczego stacja myśli o zakończeniu współpracy z Krupą? Przemawia za tym wiele powodów. Czyżby to koniec telewizyjnej kariery Dżoany w Polsce?
KŻ/AOS
Porażka Krupy
Już 15 czerwca ruszają pierwsze castingi do programu, ale Joanna Krupa najprawdopodobniej nie weźmie w nich udziału. Jak informują tabloidy, TVN nie przystał na wygórowane warunki współpracy z gwiazdą i rozgląda się za inną kandydatką.
Na oficjalnej stronie programu pojawiła się sonda, w której internauci mogą głosować na prowadzącą. Wśród kandydatek pojawiły się m.in.: Anja Rubik, Kasia Smutniak, Joanna Krupa, Aneta Kręglicka, Magda Mielcarz czy Karolina Malinowska. Jak na razie prowadzi Krupa, ale stacja, która za udział w poprzednim sezonie zapłaciła jej honorarium wysokości pół mln złotych, tym razem ostrożniej wydaje pieniądze.
- Na początku władze stacji chciały ściągnąć Krupę. Jednak ta ma zbyt wygórowane wymagania, więc umowy nie podpisano- zdradza informator "Super Expressu".
Porażka Krupy
Według informacji gazety, producenci poważnie rozważają wymianę Joanny Krupy na Anję Rubik. Ta ostania bez wątpienia cieszy się większym uznaniem w modowej branży i przyciąga reklamodawców.
- Trwają rozmowy z Rubik, która wzięłaby dwa programy. "Top model" robiłaby jesienią, a "Project Runaway" na wiosnę. To by się bardziej opłacało, tym bardziej, że za Anją stoją reklamodawcy - czytamy w "Super Expressie".
Co ciekawe, światowej sławy top modelka za udział w ostatnim telewizyjnym projekcie TVN zażyczyła sobie o wiele niższej kwoty niż Krupa. Jako prowadząca "Project Runway" zainkasowała 300 tys. złotych.
KŻ/AOS