Tomasz Lis traci widzów. Czym zraził do siebie widownię?
Tomasz Lis
None
2013 rok był pod względem zawodowym wyjątkowo trudny dla Tomasza Lisa. Głośna wpadka z kryptoreklamą na jego blogu, krytyka z ust medioznawców, dawnych kolegów, a nawet ministra gospodarki, Janusza Piechocińskiego, wyraźnie dały się mu we znaki.
I choć koniec końców Tomasz Lis po raz kolejny spadł na cztery łapy (Komisja Etyki TVP nie ukarała go za promowanie napoju i sieci hoteli), to najnowsze wyniki oglądalności jego programu są dotkliwą porażką.
Topniejąca widownia coraz mniej publicystycznej produkcji TVP 2 to wyraźnie czerwona kartka dla prowadzącego. Według danych opracowanych przez Nielsen Audience Measurement dla serwisu wirtualnemedia.pl naczelny "Newsweeka" stracił w 2013 roku 560 tys. widzów. Od dwóch lat "Tomasz Lis na żywo" odnotowuje tendencję spadkową.
Chętnych do oglądania Lisa i jego gości jest coraz mniej, choć publicysta coraz częściej stara się przykuć uwagę odbiorców znanymi twarzami, sensacją, ludzkim dramatem czy polityczną awanturą. Ta bulwarowa strategia przynosi jednak coraz gorsze skutki.
Co jeszcze sprawiło, że od szanowanego kiedyś publicysty dziś odwracają się widzowie?
KŻ