Tomasz Lis podłożył się "Wiadomościom". W TVP tylko na to czekali
Tomasz Lis wyświadczył opozycji i organizacjom pozarządowym, które niosą pomoc udźcom, niedźwiedzią przysługę. Jego wpadkę skwapliwie wykorzystały "Wiadomości" TVP i wpisały w oficjalną narrację rządu.
12.10.2021 22:05
Od kilku dni głośno jest o sprawie dzieci z Michałowa, które według Jarosława Kaczyńskiego zostały zawrócone z Polski na Białoruś i nic im nie zagraża. Jednak jak ustalił dziennikarz WP Tomasz Molga, wspomniana trójka wraz z innymi dziećmi i dorosłymi koczuje w urągających warunkach na pasie granicznym niedaleko Białowieży.
Do sprawy dzieci odniósł się na Twitterze Tomasz Lis, który napisał: "Polska’2021 - Bóg, honor i dziczyzna", a tweeta opatrzył zdjęciem małego dziecka śpiącego w lesie.
Problem w tym, że zdjęcie autorstwa znanego szwedzkiego fotografa Magnusa Wennmana zostało zrobione w 2015 r. w Serbii. Nieścisłość została naczelnemu "Newsweeka" momentalnie wytknięta przez komentatorów i prorządowe media.
I choć Lis w odpowiedzi na zarzuty stwierdził, że "Serbia czy Polska, istoty sprawy to nie zmienia. Barbarzyństwo to barbarzyństwo", to szybko zarzucono mu manipulację.
Wpadkę dziennikarza błyskawicznie wykorzystały też "Wiadomości" TVP, które od początku kryzysu na granicy bagatelizują lub wręcz nie odnoszą się do sprawy dzieci imigrantów, powielając narrację o "wojnie hybrydowej".
Wpis Lisa spadł więc dziennikarzom programu informacyjnego z nieba i został przez nich wykorzystany jako kolejny dowód na potwierdzenie forsowanej w TVP i TVP Info tezy.
Tweet naczelnego "Newsweeka" znalazł się w materiale "Polska odpiera szturm na granicę" autorstwa Marcina Szewczaka.
- Polskie służby muszą stawić czoło nie tylko nielegalnym imigrantom, ale walczyć też z dezinformacją - mówił reporter TVP.
Jako przykład tej dezinformacji podano właśnie wspomniany wpis Lisa, a sprawę opatrzono wymownym komentarzem eksperta.
- Chciałbym wierzyć, że to wynika z nadmiernych emocji. Że to wynika z zacietrzewiania. Natomiast propaganda tzw. polskich wiodących mediów jest zadziwiająco zbieżna z propagandą białoruską, a de facto rosyjską - stwierdził Cezary Krysztopa z "Tygodnika Solidarność".
Zdaniem Marcina Szewczaka Moskwa i Mińsk liczą właśnie na tego typu dezinformacje, które mogą doprowadzić do "rozszczelnienia polskich granic".