Tomasz Lis nie wraca na antenę TOK FM. Agora podała powód
W ostatnim czasie Tomasz Lis został odsunięty nie tylko od pracy w redakcji "Newsweeka", ale i od gościnnych występów w radio TOK FM. Choć prowadzący audycji Jacek Żakowski zapewniał, że to chwilowa zmiana, Agora nie planuje zapraszać dziennikarza posądzanego o mobbing do współpracy.
04.08.2022 08:09
Pod koniec maja RASP, wydawca "Newsweeka", w trybie pilnym rozstał się z Tomaszem Lisem, wieloletnim redaktorem naczelnym gazety. Miesiąc później Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski przedstawił historie byłych współpracowników Lisa posądzających go o mobbing. Po tej publikacji w redakcji doszło do Kontroli Państwowej Inspekcji Pracy, która potwierdziła, że procedury antymobbingowe w firmie działają prawidłowo. Jednak zadaniem urzędników nie była ocena, czy za czasów Tomasza Lisa doszło do konkretnych przypadków mobbingu. Mimo to dziennikarz odebrał raport z kontroli na swoją korzyść.
- Na wiele tygodni zamieniono moje życie i życie moich najbliższych w koszmar. Nie oszczędzono mi żadnego epitetu. Niczego. Nie oczekuję przeprosin ani nawet refleksji. Jako chrześcijanin mam tylko jedno wyjście- wybaczam. Ale nie wiem czy kiedykolwiek będę umiał zapomnieć - napisał Tomasz Lis na Twitterze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mimo to włodarze radia TOK FM nie zamierzają przywracać Tomasza Lisa na antenę. - Nie zaszły żadne okoliczności, które skłaniałyby redakcję Radia TOK FM do zmiany decyzji o niezapraszaniu Tomasza Lisa na swoją antenę w charakterze komentatora do czasu wyjaśnienia sprawy – informuje Agata Staniszewska, rzeczniczka prasowa Agory, w rozmowie z Wirtualnymi Mediami.
Specjaliści podkreślają, że wynik kontroli PiP nie jest wyjaśnieniem okoliczności rozstania Tomasza Lisa z "Newsweekiem". RASP wciąż milczy na ten temat. Podczas kontroli 22 z 30 pracowników redakcji "Newsweeka" odmówiło wypełnienia anonimowych ankiet na temat zachowania Tomasza Lisa. Sześć osób nie zgłosiło zastrzeżeń, natomiast dwie przedstawiły swoje krytyczne uwagi.
- Państwowa Inspekcja Pracy absolutnie nie ma kompetencji do tego, by decydować, czy mobbing nastąpił, czy nie. Kontrole są oparte przede wszystkim na ankietach i rozmowach z pracownikami, ale wyników kontroli nie można traktować jako decyzji rozstrzygającej. Do orzekania i decydowania, czy doszło do mobbingu, uprawniony jest wyłącznie sąd – ocenił adwokat Bartosz Grube z Kancelarii Grube w rozmowie z WP.