Tomasz Lis nie chce przepraszać Krystyny Pawłowicz. Posłanka: "Wiem, że teraz jest mu głupio"
Redaktor naczelny "Newsweeka" nie ma zamiaru przepraszać Krystyny Pawłowicz za nazwanie jej w artykule m.in. bulterierką prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Warto zaznaczyć, że w tej sprawie zapadł prawomocny wyrok.
"Super Express" ustalił, że prawnicy Tomasza Lisa domagają się ponownego procesu. Krystyna Pawłowicz pozwała dziennikarza za artykuł, w którym nazwano ją m.in. "psem gończym" Jarosława Kaczyńskiego. Dziennikarz nie pojawił się ani razu na rozprawie, a wyrok zapadł 14 czerwca 2017 r.
Oprócz zadośćuczynienia w wysokości 40 tysięcy złotych, Lis miał też opublikować przeprosiny na łamach tygodnika. Do tej pory tego nie zrobił i podobno wcale nie ma zamiaru.
- Do Sądu Okręgowego w Warszawie wpłynął wniosek od pełnomocnika pozwanego o doręczenie wyroku wraz z wnioskiem o przywrócenie terminu do złożenia sprzeciwu od wyroku. Decyzja nie została jeszcze podjęta - poinformowała "Super Express" Dorota Trautman, rzecznik ds. spraw cywilnych warszawskiego sądu.
Z wypowiedzi wynika, że dziennikarz domaga się ponownego procesu. Wcześniej utrzymywał, że cała sprawa to nieporozumienie.
- Od razu prostuję. O tym, że był proces, dowiedziałem się po wyroku. Zawiadomienie poszło na zły adres - komentował po wyroku Lis.
Jak całe zamieszanie komentuje posłanka Pawłowicz?
- Sprawa jest prosta. Wyrok jest prawomocny i pan Lis powinien go wykonać. Ja wiem, że teraz jest mu głupio i próbuje z tego wybrnąć. Ale skoro jego legalna żona Hanna Lis odbierała wezwania, to niech sobie wyjaśnia sprawę z żoną - powiedziała w rozmowie z "Super Expressem".
Czy Tomasz Lis powinien przeprosić Krystynę Pawłowicz?