Tomasz Lis i Jan Pospieszalski znikną z anteny?
Podczas ostatniej konferencji prasowej Janusz Daszczyński podsumował 100 dni swojej działalności na stanowisku prezesa TVP. Przyznał, że dotychczas jego największym sukcesem jest m.in. "odtabloidyzowanie" programów informacyjnych i odnotowanie wzrostu oglądalności.
- Narracja publiczna jest solą telewizji publicznej i odróżnia ją od telewizji komercyjnych. Wszyscy obawiali się spadku oglądalności, jednak kazałem im robić programy tak, żebyśmy byli z nich dumni. Zamiast wieszczonego spadku, oglądalność poszybowała do góry. Dobrze zdefiniowaliśmy oczekiwania odbiorcy TVP - powiedział.
Przy okazji spotkania szef TVP zapowiedział szereg zmian, które zostaną wprowadzane w stacji w najbliższym czasie. Czy rewolucja dotyczy również programów Tomasza Lisa i Jana Pospieszalskiego? Jaki los czeka ich twórców?
- TVP powinna być animatorem produkcji zewnętrznych i niezależnych, udostępniać swoją antenę, ale powinna dla siebie zachować segment publicystyki społeczno-politycznej. Powinna samodzielnie produkować takie programy, wykształcić własne autorytety. Umów trzeba dotrzymywać. Zobaczycie państwo zmiany - przyznał i zasugerował, że obie produkcje (które są realizowane przez firmy zewnętrzne) mogą wkrótce zniknąć z anteny.
Przypomnijmy, że umowa na program "Bliżej" wygasa wraz z końcem tego roku, natomiast "Tomasz Lis na żywo" niedługo później.