Seriale zagraniczneTo koniec "Domu z papieru". Sukces czy rozczarowanie? My już wiemy

To koniec "Domu z papieru". Sukces czy rozczarowanie? My już wiemy

Na ten moment czekały miliony fanów na całym świecie. Ostatnia część kultowego serialu "Dom z papieru" zadebiutowała na Netfliksie, a jej twórcy zafundowali widzom prawdziwą huśtawkę emocji pełną akcji, absurdu i groteski. Czy to godne pożegnanie z serią? Absolutnie!

"Dom z papieru": to już koniec netfliksowego hitu
"Dom z papieru": to już koniec netfliksowego hitu
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Piotr Grabarczyk "Grabari"

Wielki napad Profesora i jego ekipy zbliża się już do końca. W finałowych pięciu odcinkach, które zadebiutowały właśnie na popularnej platformie streamingowej, widzowie są o krok od ostatecznego rozstrzygnięcia, ale scenarzyści zadbali o to, aby nie był to spokojny seans. "Dom z papieru" funduje nam to, czym podzielił oglądających na dwa obozy zachwyconych i zniesmaczonych - wartką akcję, momentami campowe wręcz wstawki i nieprawdopodobne zwroty akcji.

Gdy we wrześniu Najwa Nimri, serialowa inspektora Alicia Sierra, zdradziła w wywiadzie dla WP, że finał serialu absolutnie jej nie zaskoczył i historia nie miała prawa skończyć się inaczej, zasiała we mnie ziarnko niepewności. Czy twórcy pokusili się o niespodziankę i zaskoczenie spodziewających się happy endów fanów? Jak inaczej przecież opowieść o bandzie złodziei próbujących dokonać niemożliwego skoku ma się skończyć?

Nie ma wątpliwości, że twórcy postanowili zjeść ciastko i mieć ciastko, czyli postawić na mieszankę łamiących fanowskie serca rozwiązań fabularnych, jednocześnie dając im kolejny zastrzyk nadziei i adrenaliny w jednym. Genialny w swojej roli Alvaro Morte, wcielający się w rolę Profesora, ponownie daje popis umiejętności, choć wspomniana już Najwa Nimri próbuje mu, momentami skutecznie, ukraść show. Wątpliwości co do warstwy fabularnej i związane z nią niekonsekwencje są czasami bardziej niż zrozumiałe, ale aktorsko "Dom z papieru" to produkcja wręcz koncertowa.

Nic więc dziwnego, że Netflix, mimo oficjalnego zakończenia serii finałowymi pięcioma odcinkami, nie pozwoli odejść jej w zapomnienie. Zapowiedziano już bowiem, że w 2022 swoją premierę mieć będzie spin-off "Berlin" pokazujący historię tytułowego bohatera, który, mimo iż w serialu nie żyje już od kilku dobrych sezonów, wciąż pojawia się na ekranie w retrospekcjach. Są one nie tylko dobrym uzupełnieniem głównej historii, ale i przygotowują świetny grunt pod wyżej wspomniany projekt. Reklama serialu w serialu? Czemu nie!

Po obejrzeniu finału szkoda jedynie, że scenarzyści nie zdecydowali się na rozwinięcie wątku psychologii tłumu, który stoi murem za złodziejami. Już w poprzednich sezonach mocno sugerowano, że La Banda symbolizuje bunt przeciwko systemowi i choć daleko im do współczesnych Robin Hoodów, to z jakiegoś powodu zgromadzeni przed Bankiem Hiszpanii ludzie kibicują im w okradaniu kraju ze złota. Czy humanizowanie ludzi robiących moralnie wątpliwe rzeczy jest słuszne czy zasługuje tylko na potępienie? Serial niekoniecznie odpowiada na te pytania, ale ostatecznie możemy zrobić to sami.

Najczęściej przewijający się zarzut pod adresem "Domu z papieru" to brak realizmu i "przecież w prawdziwym życiu to nie miałoby szansy się udać". Ale po co byłyby nam kino i telewizja, gdybyśmy mieli w nich oglądać tylko to, co realne? To możemy zobaczyć, wyglądając za okno lub włączając serwis informacyjny. "Dom z papieru" zaprasza nas do pokręconego świata, w którym nie ma niemożliwego. I to jego największa siła.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)