To już pewne! Marek B. znika z wizji
Niestety, wygląda na to, że informacje o poważnych kłopotach aktora nie były jedynie plotki. Okazuje się, że Marek B. już niedługo zniknie z wizji! A to jeszcze nie koniec jego zmartwień, których z każdym dniem przybywa.
Jest coraz gorzej!
Nie przyznał się do winy
Przypomnijmy, że w połowie września przy gwieździe seriali "Na dobre i na złe" oraz "Na krawędzi" znaleziono blisko osiem gramów narkotyków.
Aktor twierdził, że zakazane substancje nie należą do niego. Jednocześnie zapewnił, że będzie dochodził swoich praw i dowiedzie niewinności.
- Marek czeka na wyniki badań, które mają potwierdzić, że w narkotykach nie było jego DNA - zdradził jego znajomy na łamach tygodnika "Na Żywo".
Ktoś go wrobił?
Marek B. dodał, że narkotyki zostały mu podrzucone, a za wszystkim stoi osoba, której przeszkadza jego popularność. Za plecami gwiazdy powstał podobno spisek, mający na celu zdyskredytowanie go w oczach producentów i widzów - tak przynajmniej wynikało z wypowiedzi artysty.
- Od początku twierdził, że marihuanę ktoś mu podrzucił. Jest pewien, że jego sukcesy zawodowe musiały nie spodobać się komuś z branży. Wrobiono go w narkotykową aferę z czystej zawiści - dodał przyjaciel aktora.
Incydent z udziałem B. rzeczywiście negatywnie odbił się na jego karierze. Wiadomo już, że niedługo co najmniej jeden z granych przez niego bohaterów zniknie z ekranu. O kogo chodzi?
Zapadła decyzja
Mowa o Tomaszu z serialu "Na krawędzi". Chociaż Marek B. był do tej pory największą gwiazdą serii, teraz to się zmini.
- Jeśli Polsat zdecyduje o kontynuacji serialu, to głównym bohaterem 3. transzy będzie Andrzej Czyż, grany przez Przemka Sadowskiego. W ostatnim odcinku obecnej serii Kamiński odejdzie z policji - zdradził "Na Żywo" Krzysztof Grabowski, szef Grupy Filmowej Baltmedia i producent serialu.
Już go nie zobaczymy?
Czy to oznacza, że grany przez aktora bohater całkowicie zniknie z serialu? Wygląda na to, że w nowych odcinkach hitu Polsatu już go nie zobaczymy. Na wszelki wypadek producenci zostawiają sobie jednak otwartą furtkę dla jego ewentualnego powrotu.
- Kamiński być może będzie się sporadycznie pojawiał, jako np. prywatny detektyw współpracujący z policją. Na pewno nie będzie jednak głównym bohaterem - zapewnił Grabowski, przy okazji zdradzając przyczyny odejścia aktora.
To tylko zbieg okoliczności?
Jak tłumaczy producent, o zniknięciu z serialu B. zadecydował... on sam! Podobno prosił, by jego postać zmarginalizowano. Jak możemy dowiedzieć się z "Na Żywo", to nie incydent z udziałem aktora był głównym powodem podjęcia przez twórców ostatnich decyzji.
- Ta sprawa nie miała żadnego wpływu na scenariusz "Na krawędzi". Zdjęcia kręciliśmy w czerwcu, na długo przed aferą.
Jak jest naprawdę?
Trochę trudno uwierzyć, by gwiazdor, który dzięki grze w serialu mógł liczyć na stały dopływ gotówki, sam zrezygnował z występów i to w tak trudnej sytuacji, w jakiej się znalazł.
- Marek polubił bohatera, którego gra w "Na krawędzi". Nie sądzę, by znużyło go granie komisarza Kamińskiego - stwierdził informator "Na Żywo".
Poważne kłopoty
- Poza tym dostawał znakomite wynagrodzenie. To istotne, bo jego żona Ewa nie otrzymuje ostatnio zawodowych propozycji. Choć pisze scenariusze, nie wiadomo, kiedy trafią one do produkcji - dodał.
Wygląda na to, że afera negatywnie odbija się nie tylko na karierze Marka B., ale także jego ukochanej. Nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało się to zmienić. Ba! Jest coraz gorzej!
Zupełnie się pogrążył?
Także w "Na dobre i na złe" grany przez Marka B. bohater zszedł nieco na dalszy plan. Producenci bardziej skupiają się na wątkach innych postaci, w tym jego serialowej żony, granej przez Kamillę Baar. To jednak nie koniec złych wieści!
Jak możemy dowiedzieć się z "Na Żywo", aktor stracił kontrakt z firmą Multi Media, którą reklamował. Podobno nie przedłużono z nim współpracy.
B. najwyraźniej stał się w środowisku persona non grata. Jeżeli szybko nie oczyści się z zarzutów, może popaść w całkowitą niełaskę, a wtedy nic już mu nie pomoże...