To był prawdziwy kuchenny koszmar! Robaki, móżdżki, skorpiony - to z nich miały powstać rarytasy!
None
Kuchenne obrzydliwości
Czegoś takiego jeszcze nie było! Robaki, mózgi, skorpiony, grasice... o tych produktach raczej mało kto myśli w kategorii jedzenia, a jednak to właśnie z nich uczestnicy programu "Top Chef" musieli skomponować zachwycające dania.
Jak można było przewidzieć, to zadanie większość kucharzy zgodnie uznała za najtrudniejsze. W końcu mało kto miał okazję w przeszłości próbować karaczanów, a co dopiero na nich pracować!
Kuchenne koszmary, jak nazwano te osobliwe produkty, dla wielu były jednym z najbardziej obrzydliwych doświadczeń. Byli tacy, którzy nie odważyli się wziąć przyrządzonych przez siebie potraw do ust! Choć smakosze chrupiących szarańczy, o dziwo, również się znaleźli.
Zobaczcie, przed jakim wyzwaniem stanęli uczestnicy programu "Top Chef'!
KŻ/AOS
Ten stół nie wyglądał apetycznie
Na takie "przysmaki" mało który uczestnik zareagował inaczej niż obrzydzeniem. Karaluchy, szarańcze, ślimaki, kurze grzebienie, skorpiony, nerki, móżdżki, krew. Te produkty na pierwszy rzut oka nie wyglądały zachęcająco. Przygotowujący je kucharze musieli się sporo natrudzić, by nawet po przyrządzeniu jurorzy mieli ochotę wziąć je do ust.
Najgorzej zetknięcie z przerażającymi produktami zniosły panie.
- Jak to zobaczyłam, dźwignęło mnie - przyznała Magda. Trudno się temu dziwić, bo w jej ręce trafiły... móżdżki.
- Myślę, że będę mieć problem z jedzeniem przez kilka dni - wyznała.
Na szczęście okazało się, że nie miała problemu z ich przygotowaniem.
Kto nie odważył się spróbować swojego dnia?
Smażone móżdżki były, zdaniem jurorów smaczne, choć Magda nie miała okazji się o tym przekonać. Potrawa obrzydzała ją do tego stopnia, że nie spróbowała jej nawet przed podaniem. A to jeden z najcięższych grzechów szefa kuchni. To właśnie dlatego, ocalona w pierwszym odcinku dzięki rezygnacji koleżanki Magda, była pewna opuszczenia show. Wyrok jury był jednak inny.
- Jesteś bezpieczna - powiedziała Wachowicz.
Z kuchennymi koszmarami nad wyraz dobrze poradzili sobie też inni uczestnicy. Skorpion, szarańcze, karaczany na chrupko zasmakowały jurorom. Z apetytem zajadali też smażoną grasicę i żabie udka czy kurze grzebienie. Jednym słowem, większości uczestnikom udało się podołać tej konkurencji, choć były słabe ogniwa.
Pyszna szarańcza, niemodne kiełki
Eliminowani do opuszczenia programu na podstawie tej konkurencji zostali Piotr i Szymon. Dołączyli do Agnieszki, która zagrożona była po kompletniej klapie w pierwszym zadaniu - przygotowaniu naleśników.
Co ciekawe, powodem nominacji Piotra wcale nie był mało satysfakcjonujący smak szarańczy, ale sposób ich podania. Przybranie potrawy kiełkami ściągnęło na niego gniew Macieja Nowaka.
- Kiełki to jest moda sprzed 20 lat, dlatego lądujesz w dogrywce - oznajmił.
Odpadł Piotr. Pogrążyły go warzywa
W dogrywce zagrożeni kucharze musieli się zmierzyć z o wiele prostszym składnikiem niż w poprzedniej konkurencji - włoszczyzną. Na warzywach wyłożył się jednak Piotr. Ravioli, które zaserwował jurorom w foliowej torebce, rozwścieczyło oceniających.
- To jest dla ciebie ravioli? - pytał z niedowierzaniem Amaro.
- Miało się skompresować - próbował się tłumaczyć kucharz.
- Myślałeś, że zbawi cię maszyna do wekowania? - odparł Amaro.
Kucharz był jednak przekonany o dobrym smaku swojego dania, co jeszcze bardziej rozjuszyło przewodniczącego jury.
- Myślisz, że to jest danie "Top Chefa" albo nawet kogoś, kto aspiruje? Powinniśmy wam zakleić "Top Chefa" na fartuchu, dopóki nie udowodnicie, że na niego zasłużyliście - podsumował.
Na koniec to właśnie Piotr pożegnał się z programem, co zresztą nie powinno być po tym odcinku zaskoczeniem.
KŻ/AOS