"The Voice of Poland": przepis na sukces według Filipa Lato? Naturalne zdolności, technika i godziny ciężkiej pracy
Filip Lato ma 24 lata i pochodzi z Warszawy. Jest liderem dwóch zespołów, wokalistą, pianistą i gitarzystą-samoukiem. Komponuje i pisze teksty, w swoich utworach stara się łączyć to, co najbardziej kręci go w muzyce – przebojowość i melodyjność, rodem wprost z muzyki popowej z rockowymi riffami i energią. Mimo że formalnie swoją edukację muzyczną przerwał w Szkole Muzycznej II stopnia, to wciąż chce udoskonalać umiejętności. W rozmowie z Wirtualną Polską opowiedział o swoich idolach, własnej twórczości, a także spotkaniu, które później zaważyło na decyzji o wyborze trenera.
25.10.2016 | aktual.: 25.10.2016 13:54
Gdy zdecydowałeś się na udział w programie, która drużyna ci się marzyła? Pod opieką którego jurora chciałeś być? A może żaden ci się nie marzył?
Pierwszy pomysł, co do wyboru trenera, pojawił się u mnie już latem tego roku - w lipcu graliśmy na Mazurach koncert z moim zespołem, Ugly 10, i będąc tam, miałem okazję zobaczyć koncert Afromental w Giżycku. To była absolutnie klasa światowa, nigdy nie widziałem wcześniej, żeby w Polsce ktoś grał takie koncerty. Ta energia, to show, dwie perkusje na scenie, które robią niesamowite wrażenie na żywo… Muzycznie i wokalnie wszystko idealnie w punkt. Kopara mi opadła do samej ziemi, miałem wrażenie, że całe Giżycko wibruje razem z basami Afromental. Wiedziałem już wtedy, że wezmę udział w tej edycji "The Voice of Poland" i to dokładnie wtedy pojawiła się u mnie myśl "kurczę, strasznie chciałbym móc pracować z tymi facetami i jak najwięcej się od nich nauczyć". Muszę przyznać, że później, kiedy stałem już na scenie "The Voice of Poland" i miałem trzy obrócone fotele, trenerzy zrobili mi niezły mętlik w głowie, bo każdy mówił inne, ale bardzo miłe i wartościowe rzeczy. Jednak przed dokonaniem wyboru przypomniałem sobie tamten wieczór, tamten koncert i wrażenie, które wtedy na mnie zrobił, i postanowiłem pozostać przy swoim pierwszym wyborze. Już teraz wiem, że to była najlepsza decyzja, jaką mogłem podjąć.
Czego oczekujesz po tym programie? Co chciałbyś osiągnąć – rozgłos, pomoc w rozwinięciu kariery, lepszy poziom umiejętności?
"The Voice of Poland" to dla mnie przede wszystkim szansa, aby pokazać siebie i moją muzykę szerszemu gronu odbiorców, niż tylko znajomym i znajomym znajomych, poza których bardzo ciężko się przebić. Program to niesamowita okazja, żeby powiedzieć ludziom, którzy być może nigdy by mnie nie usłyszeli: "Cześć, jestem Filip, tak śpiewam, tak gram, tak piszę i tak komponuję. Posłuchajcie, jeśli wam się spodoba, to pozwólcie się wciągnąć w mój muzyczny świat"...
Czy już wcześniej próbowałeś swoich sił w jakimś talent-show?
Nie, to jest mój pierwszy raz. Mówiąc szczerze, nigdy nie widziałem siebie w innym programie niż "The Voice of Poland". Ten program ma w sobie coś wyjątkowego, zawsze stoi na bardzo wysokim poziomie i jest bardzo profesjonalny. Dlatego to tutaj się znalazłem i chyba nigdzie indziej bym nie chciał.
Czego obawiałeś się przed wejściem na scenę?
Nagranie moich "przesłuchań w ciemno" wypadło dość późno tego dnia zdjęciowego. Miałem już za sobą cały dzień nagrywania mnóstwa różnego rodzaju materiałów, wywiadów, zdjęć, itp. Przed wyjściem na scenę trochę przejmowałem się tym, że jest już późno, ja jestem bardzo zmęczony, nie wiedziałem, w jakiej formie jest mój głos po całym dniu takiej pracy. Ale kiedy tylko stanąłem przed statywem z mikrofonem i zacząłem śpiewać, pomyślałem sobie "Jest dobrze. Głos działa tak, jak powinien" (śmiech). Później już starałem się tylko jak najlepiej wykonać to, co miałem tam do zrobienia.
Co czułeś, stojąc na scenie podczas „przesłuchań w ciemno”?
Starałem się skupić na śpiewaniu i jak najlepszym wykonaniu piosenki - zależało mi, aby pokazać się z jak najlepszej strony. To oczywiście nie było proste, bo to był mój pierwszy raz przed kamerami, a publiczność była naprawdę wspaniała i bardzo żywiołowo reagowała na to, co dzieje się na scenie. Dałem się trochę ponieść emocjom, co zresztą nie umknęło Andrzejowi Piasecznemu, który zwrócił mi później na to uwagę. Ale nie żałuję, to było fantastyczne przeżycie! To była najfajniejsza scena i najwspanialsza publiczność, przed jaką miałem okazję występować w życiu.
Czy możesz pochwalić się już własną twórczością?
Tak, oczywiście! Poza śpiewaniem gram też na instrumentach (fortepian i gitara), komponuję i piszę teksty. Moja dotychczasowa działalność skupia się w moich dwóch zespołach - Ugly 10, gdzie jestem wokalistą, oraz Ind;go, gdzie poza śpiewaniem gram również na gitarze i klawiszach. Zachęcam do odwiedzenia naszych fanpejdżów na Facebooku albo wyszukania nas na YouTube i posłuchania! Z całych sił staramy się robić najfajniejszą muzykę, na jaką nas stać. Ciągle się rozwijam i mam wrażenie, że każdy kolejny utwór, każde kolejne nagranie, które popełniamy, jest lepszy od poprzednich. Bardzo mnie to cieszy, bo tworzenie muzyki to niesamowita frajda.
Jaki masz pomysł na siebie? Liczysz na sugestie trenera?
Mamy już za sobą pierwsze doświadczenia we współpracy z trenerami i już wiem, że ich sugestie są bardzo cenne, zawsze bardzo konkretne i w punkt. Ja na pewno biorę je sobie do serca i podczas dalszego udziału w tym programie będę się starał ich wskazówki realizować. Trenerzy biją nas wszystkich na głowę swoim doświadczeniem, umiejętnościami i obyciem ze sceną, dlatego wierzę, że wyjdzie mi to tylko na dobre.
Który z jurorów twoim zdaniem jest najbardziej nieprzewidywalny?
Nie zastanawiałem się nad tym, nie próbuję przewidywać posunięć trenerów. Wydaje mi się, że jeżeli decydujesz się na udział w "The Voice of Poland", to musisz być gotów na to, aby stanąć na wysokości zadania i pokazać się z jak najlepszej strony w każdych warunkach - nieważne z kim zestawią cię trenerzy ani jaką piosenkę ci wybiorą...
Co zrobisz, jeżeli na pewnym etapie odpadniesz z show? Czy to podetnie ci skrzydła, a może zmotywuje do dalszej pracy?
Niestety, odpadanie z programu jest zdecydowanie najmniej przyjemną częścią "The Voice of Poland"... Każdy z uczestników musi się z tym liczyć, ale wydaje mi się też, że żadne z nas nie może o tym myśleć. Musimy dawać z siebie wszystko i iść do przodu, aby zajść jak najdalej.
Czy zdarzyła ci się jakaś zabawna lub zaskakująca sytuacja, której nie pokazały kamery?
Telewizja nie pokazała na przykład wypowiedzi Natalii Kukulskiej, która właściwie nie miała do mojego wykonania żadnych krytycznych uwag i uzasadniając, dlaczego nie zdecydowała się odwrócić, w zabawny sposób powiedziała, że "chyba jej się przycisk zepsuł" (śmiech). Ale udział w "The Voice of Poland" to nie tylko to, co pokazują kamery. I bardzo dobrze! Bo ten program to także kupa prywatnego czasu i długie godziny spędzone razem z innymi uczestnikami, zarówno z naszej drużyny, jak i z drużyn innych trenerów. W wolnym czasie mamy okazję się poznać, pogadać i pośmiać...
Od jak dawna śpiewasz?
Od zawsze. Od najmłodszych lat. Zanim jeszcze zacząłem mówić, to już śpiewałem melodie zasłyszane w radio albo z reklam telewizyjnych.
Jesteś samoukiem czy uczysz się u kogoś śpiewu? Kto cię zachęcił do śpiewania?
Nie miałem jeszcze nigdy w życiu takiej sytuacji, żeby ktoś musiał mnie zachęcać do śpiewania. Od jakiegoś czasu uczę się śpiewać. Uważam, że nieważne, jak ciekawą mamy barwę albo jak fajny "flow" - bez podparcia naturalnych zdolności techniką i godzinami ciężkiej pracy, prędzej czy później każdy dojdzie do ściany, którą trudno będzie przebić. Zawsze mnie dziwi, kiedy spotykam inne zespoły, na przykład podczas różnych przeglądów, że często wśród nich pojawia się przekonanie, że wokalu się nie trzeba uczyć. Oczekuje się od instrumentalistów, żeby po kilkanaście lat szlifowali swój warsztat, a względem wokalistów często panuje niezrozumiałe dla mnie przeświadczenie, że jeśli tylko się nie fałszuje, to już wystarczy i można powiedzieć o sobie "umiem śpiewać". Jasne, Kurt Cobain albo Rysiek Riedel ubawiliby się pewnie w tym momencie po pachy, ale jakoś tak dziwnym trafem nigdy drugiego Cobaina ani Riedla nie spotkałem...
O wykonaniu jakiego utworu w programie marzysz?
Mam swoje typy, ale podporządkuję się każdej decyzji trenerów, bo wierzę, że wybiorą dobrze dla mnie.
Co robisz oprócz śpiewu? Jak sobie radzisz ze wszystkimi obowiązkami?
Poza śpiewaniem na co dzień pracuję. To praca biurowa, od 9.00 do 17.00, dlatego popołudnia i wieczory mam dla siebie i mogę wszystko ze sobą łączyć. Nienawidzę jednak zimy, bo o 17.00 jest ciemno i jedyne, na co człowiek ma ochotę po wyjściu z pracy, to pójść spać (śmiech). Trudno o produktywność o tej porze roku. Dlatego zbliża się dla mnie ciężki okres, ale myślę, że dam radę. Myśl o kolejnej wiośnie i lecie pozwoli mi go przetrwać.
Co ci w duszy gra?
Muzyka! Przebojowa, energiczna, pozytywna, a czasem też melancholijna. Melodyjna, ale i gitarowa. Do śpiewania, ale jednocześnie z pazurem. Taką kocham najbardziej.
Kto jest twoim muzycznym idolem?
Nie lubię takich pytań, bo wykonawców, których podziwiam lub którzy mnie inspirują, jest cała masa i to w wielu gatunkach muzycznych… A konieczność wymieniania zawsze powoduje, że zapominam o kimś bardzo dla mnie ważnym. Jest taki dzień, że do głowy przychodzą mi Muse, którzy są dla mnie zdecydowanie najwybitniejszym zespołem współczesnego rocka. To także Queen z mistrzem wszechświata i okolic we wszystkim - Freddiem Mercurym na czele, to Michael Jackson, który zdefiniował całą muzykę rozrywkową na długie lata, Bruno Mars, który staje na scenie ze Stingiem i śpiewa "Message in the Bottle", a potem z Locked Out Of Heaven, jak równy z równym. I w końcu Foo Fighters i Dave Grohl, który - jak u Hitchcocka - już na początku swojej kariery wszedł do panteonu legend rocka, a potem już tylko posuwał się jeszcze dalej. Ale na pewno, gdy za jakiś czas przeczytam ten wywiad, to pacnę się w czoło i powiem "jak ja mogłem nie pomyśleć o …" (śmiech).
Zobacz także: "The Voice of Poland": jak wyglądają przygotowania do odcinków?