"The Voice of Poland": Anna Karwan o zarabianiu na muzyce. "Wściekałam się, jak mówili, że ze śpiewania rodziny nie wykarmisz"

Karwan jest mamą i piosenkarką. Pragnie wydać płytę, która będzie "uzdrawiać". Rządzą nią emocje. Co powiedziała nam o swoich muzycznych planach? Jak podoba jej się w "The Voice of Poland"? Słusznie wybrała Natalię Kukulską jako swoją mentorkę i trenerkę?

"The Voice of Poland": Anna Karwan o zarabianiu na muzyce. "Wściekałam się, jak mówili, że ze śpiewania rodziny nie wykarmisz"
Źródło zdjęć: © Instagram.com

Masz jakiś rytuał przed wejściem na scenę? A może będzie ci towarzyszyć jakiś amulet?
Najchętniej uciekam od tłumu. Uspokaja mnie obserwacja, ćwiczenia oddechowe. To jest moment dla mnie, kiedy wiem, że mam kilka minut na opanowanie stresu. Wyobrażam sobie, jak biorę wszystkie swoje emocje i trzymam jak balony z helem w dłoniach. Kiedyś dużo rozmawiałam przed występem. Wydawało mi się, że „zagadam” tremę i stres. Skutek był odwrotny, wpadałam z biegu i wywracałam się na pierwszym dźwięku. Teraz zamykam się w sobie i dopiero podczas śpiewania uwalniam wszystkie kolory tęczy. Amulety są nieodłącznym elementem mojego życia. Chronią mnie i dodają energii.

Jak teraz oceniasz trenerów? Jak ci się z nimi pracuje?
Podczas przesłuchań w ciemno i mojego wykonania „Purple Rain” odwróciły się wszystkie fotele. Wybrałam Natalię Kukulską, ponieważ zanim podjęłam decyzję, przyszła do mnie i wspólnie zaśpiewałyśmy fragment utworu Alicii Keys („A Woman’s Worth"), potem przytuliła mnie, dodając mi wsparcia i wtedy poczułam bicie jej serca. Było niezwykle szybkie, dokładnie takie jak moje. Był to dla mnie znak, że płyną od niej podobne emocje do moich. Z odcinka na odcinek przekonuję się, że drużyna Natalii emanuje spokojem, harmonią i rodzinną atmosferą. W takiej aurze pracuje mi się doskonale. Czuję, że sobie wszyscy pomagamy, a Natalia opiekuje się nami jak przystało na mamę. Nie wiem, jak to jest pracować z innymi trenerami. Czuję natomiast, że wszyscy trenerzy darzą mnie sympatią i szacunkiem.

* Jeśli wygram „The Voice of Poland” to…*
…to tytuł Najlepszego Głosu w Polsce nie zmieni tego, że jestem krytyczna wobec siebie, wymagam od siebie więcej, niż się wydaje, mam w planach być lepszą od samej siebie i pracować jeszcze bardziej konstruktywnie niż do tej pory. Chcę pokazać, że ludzie zajmujący się artystycznymi zawodami są wciąż ludźmi. Mają słabsze dni, gorszą formę, przeżywają te same troski i zmartwienia. Ja to wszystko pokazuję na scenie. Nie walczę za wszelką cenę o doskonały występ. Wchodzę w emocje i idę za nimi. Pracowałam wiele lat na to, żeby mój głos wyrażał mój pomysł w głowie. Prawidłowa technika wydobycia dźwięku jest bardzo trudna. Nigdy nie uczyłam się śpiewać, więc musiałam znaleźć to sama. Kiedy poczułam, że mam już nad tym kontrolę, mogłam przestać myśleć o formie i poddać się emocjom. Wtedy poczułam śpiewanie na nowo, bo wszystko znalazło się na swoich miejscu. Jestem ulepiona z emocji, uczuć i taką siebie oddaję słuchaczom i widzom. Przeżyłam sporo i wiem, że sukces jest wspaniałym uwieńczeniem pracy, ale nie daje przyzwolenia na zatrzymanie się w miejscu.

Obraz
© Instagram.com

* Jak dużo jesteś w stanie poświęcić dla muzyki i by wygrać ten program?*
Poświęcenie kojarzy mi się z wyrzeczeniem, więc od razu stwarza się negatywna emocja. Nie czuję, że muszę coś poświęcać. Jako mama codziennie muszę być zorganizowana. Bez planu dnia wszystko się sypie. Właściwie odkąd pojawiła się Oliwka udaje mi się zrobić więcej niż wcześniej. Wszyscy rodzice to powtarzają, że organizacja czasu powoduje zwiększenie jego ilości, a wyporność organizmu zaskakuje nas każdego dnia. Muzyka jest moim życiem, pracą, pasją i powietrzem. Planuję swoje nagrania i koncerty dokładnie tak, jak gotowanie obiadu, odbiór małej z przedszkola czy mycie zębów. Na potrzeby programu zrezygnowałam z koncertowania, bo pokrywały się z nagraniami. Owszem, musiałam się do tego przygotować finansowo, bo nikt za mnie nie opłaci rachunków, ale planując pójście na casting, dokonałam wyboru, którego skrupulatnie się trzymałam i po raz kolejny mam dowód na to, że jak się chce, to można.

Większość uczestników muzycznych programów przepada bez wieści. Co zrobisz, by kontynuować swoją karierę? Liczysz się z porażką?
Wydaje mi się, że aby w pełni wykorzystać taki program, samemu trzeba włożyć w to ogrom pracy. Nie chcę wypowiadać się na temat innych uczestników, bo nie zawsze dobry warsztat i skończona płyta gwarantują sukces. Doświadczenie podpowiada mi, że na sukces składa się wiele elementów. Czasem nie jest to jeszcze czyjś czas. Wewnętrzne poczucie bycia „gotowym” jest niezbędne do emanowania spokojem i pewnością, która przyciąga odpowiednich ludzi do pomocy i sytuacje umożliwiające pokazanie swojej muzyki. Kolejną kwestią jest szczerość i prawda. Jeśli robimy coś „na siłę”, na szybki sukces i karierę w 5 minut, to ona faktycznie tyle będzie trwała.

Budowanie relacji z odbiorcami trwa latami i potrzeba do tego wiarygodności, dzielenia się własnymi przeżyciami, pracy, pracy i jeszcze raz pracy. Inną sprawą są media. Nie wiem jak pozostali uczestnicy, ale ja mam potrzebę pisania z ludźmi na portalach, dzielenia się z nimi wszystkim, co robię i odpowiadania im na wiadomości i komentarze. Oprócz tego, że mogę okazać w ten sposób wdzięczność i szacunek, uczę się o sobie wiele, bo słucham i czytam uwagi i podpowiedzi. Uważam, że program od pierwszego odcinka pozwolił mi dotrzeć do ludzi, do których nie udało się dotrzeć od wielu lat. Powiedziałam podczas przesłuchań w ciemno, że ja już wygrałam ten program i dalej tak uważam. Jestem w pięknym momencie mojego życia, bo udało się przebić mur przed którym stałam 15 lat. Jeśli nie wygram programu, dalej będę śpiewać. Ba! Będę śpiewać jeszcze więcej, bo teraz dopiero jestem gotowa, by opowiedzieć swoją historię w mojej muzyce. Nie ma tu miejsca na porażkę, każdy wynik będzie sukcesem.

Obraz
© Instagram.com

* Co radziłabyś młodym ludziom marzącym o karierze muzycznej i startującym w tego typu programach?*
Marzę o tym, żeby kiedyś móc usiąść w fotelu jurorskim. I tylko proszę mnie dobrze zrozumieć, nie czuję się autorytetem ani nauczycielem, ale wiem, że jestem jedną z tych osób, które się nigdy nie poddały i biegną za marzeniami. Chcę tym ludziom pokazać, że wszystko jest możliwe. Ja też, jak i oni, pochodzę z malutkiej miejscowości, która kiedyś była osadą. Mam misję na ziemi. Muszę pomagać. Muszę śpiewać. Muszę kreować. I to „muszę” jest najlepsze na świecie. To mój cudowny obowiązek. Rozmawiam z ludźmi godzinami, nieraz udaje mi się otworzyć i popchnąć ich do działania. Ja, zwykły człowiek, chcę robić niezwykłe rzeczy. Na scenie wchodzę w inny wymiar, ale żeby do niej dojść, trzeba dostać wsparcie, wiarę, cierpliwość. Tego właśnie życzę przyszłym uczestnikom, żeby wyrwali się ze swoich krzeseł przed komputerami, narysowali swoją tablicę marzeń i zaczęli ją realizować.

Wielokrotnie usłyszałam, że nie umiem śpiewać, po co to robię, żebym poszła do „normalnej” pracy. A najbardziej wściekałam się, jak słyszałam takie opinie: „śpiewanie to nie praca, tylko hobby”, „ze śpiewania nie wykarmisz rodziny”, „śpiewaniem się zmęczyłaś? Zajmij się czymś prawdziwym”. Otóż nie. Wokaliści wkładają w swoją pracę ogrom energii, potrafimy być dosłownie wyczerpani, chorujemy, tracimy głosy, nie śpimy, nie jemy. Setki godzin prób, tysiące kilometrów w trasie… Czasami tylko dla tej jednej godziny na scenie… ale właśnie ta jedna godzina to czas, kiedy zapominamy o reszcie świata, o problemach, chorobie, rozwodzie czy braku pieniędzy. Dajemy ludziom szczęście, wzruszenie, szybsze bicie serca. Dajemy im tę godzinę, kiedy zapominają o swoich troskach. Podczas naszych koncertów się zakochują, rozstają, jesteśmy częścią ich przeżyć. Tylko śmiech i spokojny sen mojego dziecka dają mi tyle samo spełnienia i radości co śpiewanie, ale to są dwie najpotężniejsze sfery mojego życia, dzięki którym potrafię przenosić góry. Niech to będzie zaproszeniem kolegów i koleżanek do spełniania swoich marzeń o scenie.

* Czy masz już pomysł na swój debiutancki album? Co będzie jego motywem przewodnim?*
Jestem pod tym względem wybredna i bardzo krytyczna. Przez lata uczyłam się śpiewać wszystkiego. Pop, soul, r&b, electro. Chciałam być uniwersalna jak Polopiryna. A suma summarum, jak wiadomo, jeśli tabletka jest na wszystko, to znaczy, że jest na nic. Latami siebie szukałam. Odnajdowałam się jak robot, w każdym gatunku. Jedni powtarzali mi, że to dobrze, bo mogę robić dużo rzeczy jednocześnie, ale drudzy czuli to, co ja. Nie mogłam znaleźć siebie. Ten rok jest moim przełomowym rokiem w życiu zawodowym. Zaczęłam od naprawienia swojego organizmu. Czułam, że jeśli nie zrobię porządku tutaj, dalej nie pójdę. Zawsze mówię, że jak mam bałagan w domu, to mam też bałagan w głowie i dużo w tym prawdy. Kiedy nastąpił moment totalnego oczyszczenia, poczułam, że jestem wolna i myśli dotyczące mojej muzyki zaczęły swobodnie przepływać. Byłam zaskoczona, w jakich „klimatach” zaczynam się czuć najlepiej i że nie muszę nikomu niczego udowadniać, że mogę być sobą. Nie chcę jeszcze zdradzać, co to dokładnie będzie, ale na pewno jestem w końcu szczera wobec siebie. W moich piosenkach jest dużo miłości, życiowych rozliczeń, emocji ponad wszystko, moich przeżyć, którymi potrzebuję się podzielić. Na płycie znajdzie się dużo dobrej energii. Chciałabym, żeby był to uzdrawiający „krążek”.

"The Voice of Poland" możecie oglądać w soboty od 20:05. Wiecej informacji o programie znajdziecie na stronie voice.tvp.pl.

Źródło artykułu:WP Teleshow
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (22)