"The Idol" w ogniu krytyki. Twórcy serialu HBO drwią z zarzutów

Nowy serial twórcy kontrowersyjnej "Euforii" miał być mroczną satyrą o amerykańskim show-biznesie. Jak donoszą członkowie ekipy, "The Idol" gloryfikuje jednak to, co miał napiętnować. Z produkcją pożegnała się już reżyserka, która nakręciła większość scen "z kobiecej perspektywy". A jeden z gwiazdorów wbił szpilę krytykującej ich gazecie.

Lily-Rose Depp w serialu "The Idol"
Lily-Rose Depp w serialu "The Idol"
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe

02.03.2023 | aktual.: 02.03.2023 10:58

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Rzekome problemy związane z produkcją "The Idol" jako pierwszy nagłośnił magazyn "Rolling Stone". Według jego źródeł reżyserka Amy Seimetz ("Dziewczyna z doświadczeniem", "Atlanta") odeszła po nakręceniu 80 proc. scen, które zostały następnie poddane drastycznym zmianom. Podobno przez fakt, że za bardzo kładły nacisk na "kobiecą perspektywę". HBO broniło swojej decyzji, twierdząc, że pierwsze odcinki "nie spełniały standardów".

Pierwszy zwiastun pokazano w kwietniu 2022 r., ale do dziś nie jest znana data premiery. Produkcja rzekomo boryka się z problemami finansowymi i kreatywnymi, a członkom ekipy stawia się "wymagania niemożliwe do zrealizowania".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"The Idol" opowiada historię gwiazdki pop i samozwańczego guru, przywódcy sekty, który za wszelką cenę chce ją wypromować na tytułową idolkę. Twórcy reklamują to hasłem: "najbardziej obrzydliwa historia miłosna w całym Hollywood".

Wybierz z nami najlepszy polski film! Kliknij, by zagłosować na swojego faworyta

Jak ustalił "Rolling Stone", problem polega na tym, że twórcy zamiast nakręcić mroczną satyrę na temat sławy i manipulowania gwiazdami w XXI w., zaczęli robić to, co mieli krytykować. Jedno ze źródeł twierdziło, że serial był toksyczną fantazją, w której kobieta przechodzi traumę, "a potem wraca po więcej, ponieważ dzięki temu jej muzyka jest lepsza".

W scenariuszu miały się też znaleźć opisy scen, które członek ekipy określił mianem "seksualnych tortur". Lily-Rose Depp, odtwórczyni głównej roli, broni jednak Sama Levinsona i nie uważa, by na planie dochodziło do jakichkolwiek nadużyć. Twórcę "Euforii" nazwała "najlepszym reżyserem, z jakim kiedykolwiek pracowała".

O krok dalej poszedł Abel "The Weeknd" Tesfaye, który wciela się w postać guru. Po publikacji "Rolling Stone" gwiazdor zamieścił na Instagramie klip, który wygląda jak scena z "The Idol". Jego postać dosłownie drwi tam z artykułu "Rolling Stone", twierdząc, że cały magazyn jest "nieistotny", a połowa z 6 mln obserwujących jego profil na Instagramie to opłacone konta. "'Rolling Stone', czy was zasmuciliśmy?" - napisał Tesfaye, wbijając szpilę dziennikarzom.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" znęcamy się nad ofertą SkyShowtime (ale chwalimy "Yellowstone"), podziwiamy Brendana Frasera w "Wielorybie" i nabijamy się z polskich propozycji na Eurowizję. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.

Komentarze (11)