"The Cape": Co się dzieje z Izą Miko?
Nad karierą Izy Miko zawisły czarne chmury. Czy gwiazda serialu "The Cape" ma aż tak pechową rękę w wyborze ról? A może to raczej Hollywood już zupełnie o niej zapomniało?
Kiedyś była na topie, a dziś...?
** Wystające ramiona, zapadnięty brzuch, blada skóra - w wychudłej aktorce trudno rozpoznać polską gwiazdę, którą pokochały miliony.
W ostatnim czasie Iza Miko nie może narzekać na nadmiar zawodowych propozycji. Fani są zaniepokojeni tym, że coraz rzadziej mogą oglądać swoją ulubienicę na ekranie.
Nad jej karierą zawisły czarne chmury. Kolejne produkcje z jej udziałem okazywały się porażkami. Czy gwiazda serialu "The Cape" ma aż tak pechową rękę w wyborze ról? A może to raczej Hollywood już zupełnie o niej zapomniało?
Iza Miko
Złą passę Miko zapoczątkował film "Starcie tytanów".Sceny z jej udziałem polskiej zostały wycięte tuż przed hollywoodzką premierą. Aktorka bardzo przeżyła tę sytuację. Jednak szybko wpadła w wir pracy nad serialem "The Cape".
Nic nie zapowiadało jeszcze wtedy nadchodzącej porażki...
Iza Miko
Pierwszym złym znakiem był ciągle przesuwający się termin premiery serialu. Iza wcieliła się w postać cyrkowej akrobatki o imieniu Raia.
Mimo początkowych optymistycznych prognoz i zwiększeniu liczby odcinków z udziałem aktorki, produkcja serialu została wstrzymana. Finałowy epizod serii nie został nawet wyemitowany w telewizji, a można było oglądać go jedynie online.
Kiedyś była na topie, a dziś...?
Mimo porażki szefowie stacji ponownie zaufali polskiej aktorce. Zaproponowano jej rolę w jednym z epizodów nowej produkcji "Miłość w Wielkim Mieście". Miko wcieliła się w postać francuskiej sekretarki o imieniu Audrey.
Nasza rodaczka nie miała jednak okazji wykazać się biegłą znajomością języka obcego. Śmieszny francuski akcent nadał granej przez nią postaci karykaturalnych kształtów, a epizod z jej udziałem nie przyciągnął przed ekrany zbyt dużej widowni. Nic więc dziwnego, że serial został zakończony zaledwie po ośmiu odcinkach.
Iza Miko
Przeglądając listę produkcji Miko trudno nie odnieść wrażenia, że zazwyczaj obsadzana jest w rolach infantylnych blondynek. Tak było chociażby w przypadku serialu "Chaos", w którym po raz kolejny próbowała swoich sił, mówiąc z obcym akcentem (tym razem niemieckim).
Jako Greta, głupkowata dziewczyna gangstera, nie była jednak w stanie przebić się na ekranie.
Iza Miko
W swojej karierze aktorka nie stroniła od scen rozbieranych. W serialu "Deadwood" zagrała Carie - kobietę lekkich obyczajów. Dla jej bohaterki nie było tematów tabu, a sceny z jej udziałem wzbudziły wiele emocji w naszym kraju.
I znów, mimo nie najgorszej gry aktorskiej i dobrych recenzji serialu, Miko wystąpiła jedynie w trzech epizodach 36-odcinkowej produkcji.
Być może przełamałaby tę złą passę, występując w roli nie wpisującej się w dotychczasowy schemat. Jej kariera nie wyhamowała w końcu przez brak talentu. Ten odziedziczyła bowiem w genach.
Iza Miko
Iza jest córką aktorskiej pary - Grażyny Dyląg i Aleksandra Mikołajczaka. Już od najmłodszych lat próbowała swoich sił w filmach. Debiutowała w obrazie "Pan Kleks w kosmosie".
Oprócz aktorstwa rozwijała również talent taneczny. Wyjechała nawet do Stanów Zjednoczonych, gdzie uczęszczała do jednej z nowojorskich szkół tańca. Kontuzja przekreśliła jednak jej plany. To wtedy zadecydowała o pozostaniu na stałe za oceanem.
Przełomem w karierze okazał się film "Wygrane marzenia", który przyniósł polskiej aktorce nie tylko rozpoznawalność na amerykańskim rynku, ale wyniósł ją także do rangi celebrytki.
Kiedyś była na topie, a dziś...?
Dni największej sławy aktorka ma jednak za sobą. Od dłuższego czasu nie można było podziwiać jej na ekranie w większej roli. Zamiast tego coraz częściej widuje się ją na imprezach promocyjnych i charytatywnych.
Zaskoczeniem było pojawienie się Miko jako współprowadzącej wybory Miss Supranational.
Wydaje się jednak, że chyba nie o takiej karierze marzyła...