"Teściowe i synowe. Kto tu rządzi?": odpowiedź TVP na "Ugotowanych"
"Teściowe i synowe. Kto tu rządzi?" to lekka rozrywka, a przy okazji możliwość podejrzenia relacji, o której układa się niewybredne żarty - między synowymi a teściowymi. Bywa ostro.
"Teściowe i synowe. Kto tu rządzi?" to program rozrywkowy, który zadebiutował w telewizyjnej Dwójce. W pierwszym odcinku dowiedzieliśmy się, jakie są zasady i kto pojawi się w show. Reguły są proste - w programie zobaczymy cztery pary złożone z synowych i teściowych. Panie mają za zadanie przygotować przystawkę, danie główne oraz deser dla rywalek. Teściowe to zazwyczaj, przynajmniej stereotypowo, wytrawne kucharki, więc wydaje się, że problemu z gotowaniem nie będzie. Haczyk tkwi w tym, że choć potrawę proponują teściowe, to już za zakupy i przygotowanie jej odpowiadają synowe.
"Mamy" mogą dawać instrukcje, pomagać, radzić, ale nie mogą dotknąć sprzętów kuchennych czy składników. Jest określony czas na zakupy, jest też ograniczony budżet. Synowe muszą wykazać się talentem kulinarnym i gospodarnością pod czujnym okiem teściowych.
Nagrodą w show "Teściowe i synowe. Kto wu rządzi?" jest kwota 10 tys. zł dla pary, która zbierze najwięcej punktów od jurorek. W razie remisu o zwycięstwie zadecyduje paragon ze sklepu - wygrywa ten z mniejszą kwotą za zakupy.
Poznaliśmy już pierwszą parę uczestniczek oraz jurorki odcinka. Są nimi teściowe, które w kolejnych epizodach będą przygotowywać kolacje razem z synowymi.
Jako pierwsze w show pojawiły się Krysia i Monika. Teściowa i synowa wydawały się pozytywnie do siebie nastawione. Krysia nie szczędziła żonie swojego syna czułych słówek i nazywała ją Monisią. Jednak gdy Monisia, która na co dzień nie gotuje, nie radziła sobie w kuchni, teściowa ledwie panowała nad nerwami.
- Wydawało mi się, że ogórki, to ty umiesz kupić - powiedziała tuż po zakupach. - Miętoś to mięso! - radziła ostrym tonem w trakcie gotowania.
Gdy przyszło do podania kolacji, zachwalała synową, mówiąc, że ta jest świetną kucharką. Zabawiała też rywalki rozmową, starając się w ten sposób odwrócić uwagę jurorek od wszelkich niedociągnięć Moniki.
Jurorki już w trakcie kolacji nie oszczędzały swoich rywalek, ale jednocześnie pozostały kulturalne, wręcz do bólu "słodkie". Wbijały szpile, ale z uśmiechem na twarzy. Podczas punktacji były ostre, więc Monika i Krysia dostały w sumie tylko 10 punktów.
W kolejnym odcinku widzowie zobaczą drugi duet. Będą zmagania kuchenne oraz utarczki między synową a teściową.
Program ma szansę odnieść sukces. Ma formułę, którą już znamy ("Ugotowani"), ale odrobinę zmienioną, więc, choć nie zaskakuje, to jednak nie nudzi. Oczywiście dania są w tym wszystkim najmniej ważne. Liczą się raczej kontakty między paniami, a uwagę przyciąga to, jak się do siebie odnoszą oraz jak na przytyki, bo tych nie brakuje, reaguje druga strona.