Teresa Tuszyńska: Dlaczego nie wykorzystała szansy?
Rolą Marguerite w „Do widzenia, do jutra” Teresa Tuszyńska wywołała histerię publiczności. Francuscy producenci błagali, aby zagrała w jakimś ich filmie, a amerykańskie branżowe pismo Show nazwało ją najbardziej uzdolnioną polską aktorką. Jednak najlepiej zapowiadająca się kariera w historii naszej powojennej kinematografii została zaprzepaszczona.
Kariera zaprzepaszczona na własne życzenie
Była najlepszą i najbardziej rozchwytywaną modelką Mody Polskiej. Pozowała najlepszym polskim fotografom, m.in. Wojciechowi Plewińskiemu czy Andrzejowi Wiernickiemu. Skupiała na sobie uwagę wszystkich, kochała nocne życie, jazzową bohemę i środowisko artystyczne.
Uważa się, że Tuszyńska miała ogromne szanse zostać naszym towarem eksportowym i podbić zachodnie ekrany. Wydawało się, że nieprzeciętna uroda, nieco arystokratyczne zachowanie i zaskakujący profesjonalizm otworzą jej drzwi do światowej kariery. Jednak, na własne życzenie, tak się nigdy nie stało…
Wypatrzył ją w Stodole
Teresa Tuszyńska przyszła na świat w 1942 roku na warszawskiej Woli. Mimo niebywałych zdolności, które ujawniły się kilkanaście lat później, aktorka nie pochodziła z rodziny z artystycznymi tradycjami. Jej ojciec był masarzem (ponoć nadużywającym alkoholu), a matka zwykłą gospodynią domową.
Miłość do sztuki – filmu i teatru – zaszczepili w niej wykładowcy stołecznego Liceum Techniki Teatralnej. Dziewczynę od najmłodszych lat ciągnęło do światka artystycznego, którego pragnęła być częścią.
Zanim na jej punkcie zwariowała cała Polska, Tuszyńska była nikomu nieznaną nastolatką, która uwielbiała chodzić na potańcówki do kultowej Stodoły. Tam została wypatrzona przez fotografa Andrzeja Wiernickiego.
Hollywoodzka uroda
Jej kariera zaczęła się właśnie dzięki zdjęciu oczarowanego jej seksapilem i łobuzerskim spojrzeniem Wiernickiego, który wysłał jedną odbitkę do Kobiety i Życia. Mimo protestów rozgoryczonej matki przyszłej gwiazdy, nastoletnia Teresa postanowiła kontynuować karierę.
Wiernicki przesłał kolejne zdjęcia do redakcji niezwykle popularnego Przekroju. Tygodnik organizował na swoich łamach konkurs „Film szuka młodych aktorek”. Wybrano 29 finalistek, a pierwsze miejsce zajęła niepełnoletnia Teresa.
Jedną z głównych nagród – oprócz zdjęć na okładce pisma – była rola w filmie „Ostatni strzał” Jana Rybkowskiego. I choć sam obraz nie wzbudził zbytniego entuzjazmu krytyki, wszyscy zgodnie chwalili dziewczynę o tajemniczym spojrzeniu i hollywoodzkiej urodzie.
Wolała jazz i nocne życie
Filmem, który przyniósł jej sławę i jest uznawany za najlepsze osiągnięcie powojennej kinematografii jest „Do widzenia, do jutra” w reżyserii Janusza Morgensterna. Rolą córki francuskiego konsula Tuszyńska wywołała furorę.
Był to początek jednej z najlepiej zapowiadających się karier w polskim kinie, która niestety została bardzo szybko zaprzepaszczona. Olbrzymie zainteresowanie mediów oraz sława zdobyta z dnia na dzień przerosły niespełna 18-letnią Teresę.
Pojawił się alkohol, a Tuszyńska jeszcze bardziej wsiąkła w życie towarzyskie warszawskiej bohemy. Interesowały ją przede wszystkim jazz, nocne życie i szalone imprezy. To był początek końca.
Bili się o nią Francuzi, Włosi...
Teresa Tuszyńska zagrała łącznie w zaledwie dwunastu filmach – ostatnie występy to role w mało znanych zagranicznych produkcjach, m.in. NRD-owskich „Kluczach” z 1972 roku. Problem nie leżał w braku ofert, bo tymi Tuszyńska była zasypywana. Problemem była ona sama.
Teresa sama do końca nie wiedziała, czym tak naprawdę chce się zajmować i jak kontynuować karierę. Jej rola w „Do widzenia…” zwróciła uwagę francuskich producentów, którzy próbowali podpisać z nią kontrakt. Tuszyńska w niezbyt elegancki sposób odmówiła.
Oferty współpracy przychodziły również z demoludów, a także z Austrii czy Włoch. Za każdym razem aktorka kręciła nosem, rezygnowała, bała się iść za ciosem. Jednym z powodów miała być nieznajomość języków.