Ten odcinek "Kuchennych rewolucji" przejdzie do historii. Wulgarna uczestniczka upokarza Gessler
Tak ostro jeszcze nie było
Magda Gessler jeszcze nigdy nie spotkała tak bezczelnej i nieobliczalnej właścicielki restauracji. Została obrażona, ale i tak chciała dalej pomóc. Po kolejnym upokarzającym starciu - odpuściła. Wyszczekanej Justynie kompletnie puściły hamulce i zaczęła wulgarnie wypowiadać się o gwieździe TVN-u. Tego było za wiele. "Byłoby mi mega wstyd na miejscu tej właścicielki" - komentują internauci. Jak to się skończyło?
"Kuchenne Rewolucje" zawitały do Katowic, gdzie restauracja Le Papillon Noir potrzebowała pomocy Magdy Gessler. Właścicielką lokalu jest Justyna, która określa pomysł na kuchnię francuską jako "największą życiową porażkę, którą najchętniej by spaliła". O dziwo świecący pustkami "Czarny Motyl" znajduje się w samym centrum miasta, a w sąsiadujących restauracjach nie brakuje gości.
Właścicielka lokalu przyznaje, że całe życie chciała prowadzić włoską restaurację, jednak z niewyjaśnionych przyczyn otworzyła francuską, choć kompletnie się na niej nie zna. Nazwa restauracji również była kwestią przypadku.
- Któregoś razu siedziałam sobie w domu i wtedy wleciała mi ćma do łazienki. Jako, ze znam wiele języków to wymyśliłam Le Papillon Noir. Co prawda nie znam francuskiego, ale angielski, włoski... - chwaliła się Justyna.
Gwiazda odcinak - Justyna
Pierwsze starcie Justyny z Magdą
Kelnerka Karolina zaproponowała we francuskiej restauracji tagliatelle z kurczakiem, co poprosiła o sałaty: Le canard, Chevre i Beef Bourguignon czyli wołowinę po burgundzku. W przyjęciu zamówienia musiała pomóc szefowa.
Praca kuchni nie była najżwawsza. Ślamazarność zespołu szef kuchni tłumaczył tym, że mają z góry narzucone przez szefową serwowanie przypieczonej bagietki, na którą czas oczekiwania wynosi 10 minut. Po stoczonym boju w końcu potrawy trafiają na stół. Przy serwowaniu potraw znów konieczna była pomoc szefowej, ponieważ wszystkie potraw wydano na raz.
- A to się serwuje wszystko na raz? Co ja mam z tym zrobić? - pytała zdziwiona Gessler.
- Zjeść - odpowiedziała bezczelna właścicielka.
Show się rozkęca
Le Papillon Noir poległ już na pierwszym daniu, które zostało podane na zimno, a we Francji zwyczajowo serwuje się je na gorąco. Dodatkowo sałata została skropiona sosem, którego w kuchni francuskiej się nie używa. Po rozmowie z Magdą Gessler, Justyna stwierdziła, że czuła się "taka malutka".
- Wyłożona kuchnia na amen. Kompletne poplątanie z pomieszaniem. Ktoś nie był we Francji, nie zrozumiał tej kuchni. Bułka jest gorzka. Niech pani spróbuje, że bułka jest gorzka. Szok! Dodaliście mi cyjanku? - pytała gwiazda TVN-u.
Właścicielka odważyła się po chwili spróbować bagietkę. Okazało się, że była upieczona w piecu, zaraz po jego czyszczeniu, a detergent nie został prawidłowo wypłukany. Zamiast przeprosić szefowa zaczęła się histerycznie śmiać. Po takiej reakcji Justyny sławna restauratorka powinna wyjść i nigdy nie wrócić. O dziwo, Magda Gessler postanowiła pomóc podupadającemu lokalowi.
Co tu się dzieje?
Drugi dzień Magda Gessler rozpoczęła rozmową z szefem kuchni, który przyznał, że miał wpływ jedynie na wygląd talerzy i doprawienie. Gwiazda TVN-u postanowiła sprawdzić porządek w sercu restauracji. Jak się okazało, większość naczyń nadawała się jedynie do wyrzucenia. A wszystkie trzeba było porządnie umyć. Magda Gessler zaprosiła właścicielkę, żeby zobaczyła w jak opłakanym stanie jest jej kuchnia. Justynie nie spodobało się to, że restauratorka ma do niej pretensje, a nie do jej personelu.
- A co ja mam z tymi garami wspólnego? - zapytała.
- Cóż, masz szczęście lub nieszczęście, że jesteś właścicielką tego brudu - odpowiedziała jej Gessler, na co Justyna zareagowała bardzo nerwowo.
- Ja mam od tego ludzi, którzy to powinni zrobić - rzuciła i wyszła z kuchni, aby się "zrelaksować".
Szef kuchni skrytykował reakcję swojej szefowej, a kelnerka próbowała ją namówić do powrotu. Obrażona Justyna jednak odmówiła i poprosiła o przekazanie, że tego dnia jej noga w restauracji nie stanie.
Kiedy Gessler powie sobie dość?
Pomimo skandalicznego zachowania właścicielki, Gessler wróciła, aby jej pomóc.
- Może przepraszam? - zapytała Gessler.
- Słucham? - zapytała właścicielka a jej rechot z pewnością słyszeli przechodnie po drugiej stronie ulicy. - Po prostu szok! Ja mam przepraszać?
Gwiazda TVN-u postanowiła wyjaśnić Justynie na czym polega prowadzenie restauracji i wymieniła filary gastronomii. Na pierwszym miejscu postawiła czystość. Szefowa lokalu zasugerowała Gesslerowej, że lubi przesadzać, a jej kuchnia jest czysta, ponieważ osobiście ją sprzątała.
Restauratorka nie wierzyła w to co słyszy i postanowiła udowodnić właścicielce "Czarnego Motyla", że jest inaczej. Niczym Małgorzata Rozenek-Majdan zrobić test białej rękawiczki. Jej celem były garnki, które jak się okazało... zostały wyrzucone i zastąpione nowymi. Na pytanie, czy nie mogli ich po prostu umyć usłyszała od właścicielki, że "ma dosyć nerwów, które ma powyżej jej 30 centymetrowych włosów".
Justyna kopie sobie głębszy grób...
Pomimo obecności kamer Justyna pozwalała sobie na wiele. - Jeden głupi garnek, czy dwa, czy trzy, spowodowały, że zrobiła się tu wielka afera wielkości trzeciej wojny światowej. Ja jestem taką samą jędzą jak ona. Dzięki temu, że jestem suką osiągnęłam tyle co ona - przyznała skromnie.
Aby przekonać Justynę do zmiany nastawienia zaprosiła jej zespół na spotkanie z uczestnikami, którzy pozytywnie przeszli rewolucje. Potwierdzili słowa Magdy, że przede wszystkim musi być czysto i składniki muszą być najwyższej jakości. Zarzucili oni również Justynie, że brakuje jej pokory, a to ona prosi o pomoc i jej potrzebuje i to jej powinno zależeć na tym, żeby Gessler została i dokończyła rewolucje. Widząc minę Justyny, Magda Gessler starała się rozluźnić atmosferę.
- Nie boisz się zakładać takich jeansów, a boisz się przyznać, że miałaś brudne garnki? - powiedziała
- Mam ładne nogi to noszę - odparowała uczestniczka.
- A kto Ci powiedział, że masz ładne? Dla mnie masz za grube! - próbowała uświadomić coś Justynie, Magda.
- I kto to mówi - odgryzła się właścicielka restauracji.
- Ktoś kto ma zgrabniejsze łydki od ciebie kochanie - skwitowała telewizyjna gwiazda.
Justynie chyba spodobało się licytowanie i spór o części ciała bo kontynuowała wątek, twierdząc, że ma ładniejszą talię. Niestrudzona Gessler odparła, że ona z kolei może się poszczycić lepszym biustem.
Trafiła kosa na kamień
Licytacja 36-latki i 64-latki skończyła się na stwierdzeniu, że obie mają fajny tyłek i że nazwa restauracji zmieni się z francuskiej, na niemiecką. Od teraz restauracja będzie śląska i będzie nazywała się "Schwarze schmetterlinge", a ściany będą ozdobione dżunglą i motylami. W menu znajdzie się sałatka z salcesonem, gruszką i musztardą, kaszanka pieczona z owocami, podawana na patelni i krem z pomidorów z kozim serem z grzankami.
Jak się okazało, Justyna zamiast pomagać w przygotowaniu kolacji pojechała do domu się wykąpać. Wróciła na szpilkach w wieczorowej kreacji, co nie spodobało się Magdzie Gessler. Gdy ta zwróciła jej uwagę, że opóźniła kolację o dwie godziny bo nie dostarczyła brakujących składników, szefowa lokalu zareagowała bardzo nerwowo.
- Znowu moja wina. Kolejny cyrk. Róbcie swoje "Muppet Show". Ja mam dość." - po czym wyszła i wsiadła do samochodu swojego przyjaciela, przed którym przyznała, że to nie chęć zmiany kierowała nią przy podjęciu decyzji o rewolucji. - Ja to zrobiłam tylko po to, żeby mieć reklamę. To jest mega promocja za darmo praktycznie. Zaraz nie wytrzymam i jej przyp..dole przysięgam. Ona sobie zrobiła moim kosztem takie show, że ja nie wytrzymam. Może ją wyrzucimy stamtąd? Pomóż mi proszę. Wejdź tam i powiedz, że ma wy......lać" - krzyczała wściekła Justyna.
Smutny finał
Magda Gessler wyszła z restauracji, a Justyna zareagowała na to histerycznym śmiechem i postanowiła "sama sobie zrobić kolację". W kryzysowej sytuacji, Gessler zaprosiła zespół "Czarnego Motyla" do busa, by przeprowadzić z nimi szczerą rozmowę. Przyznała, że pierwszy raz jej się nie udało. Kelnerka próbowała tłumaczyć szefową "problemami w pracy i w życiu".
Załoga zadecydowała, że dokończą kolację. Jednak jak się okazało, właścicielka w najlepsze bawiła się w środku z przyjaciółmi, po czym poprosiła gwiazdę TVN-u, by "zamknęła drzwi z drugiej strony". - Jestem potwornie zażenowana i zawstydzona zachowaniem właścicielki. To koniec - podsumowała rewolucję Gessler.
Po czterech tygodniach okazało się, że bistro jest zamknięte, a wszystkie dekoracje i zmiany, które wprowadziła Magda zniknęły. Adrian, który pracował w "Czarnym Motylu", dostał pracę w restauracji Mariusza, uczestnika "Kuchennych Rewolucji", którego poznał podczas programu. Jak się okazało, lokal Justyny został zamknięty.