"Templariusze": Sabrina Bartlett - Ta księżniczka wie, że seksualność to władza
Sława templariuszy przetrwała wieki. Kojarzą się z mężnymi wojownikami, którzy wprawnie władają mieczem, obdarzeni są niecodzienną odwagą, a misja stanowi dla nich najwyższy priorytet. Tak też odmalowano ich w najnowszym serialu HBO „Templariuszy”, ale twórcy nie zapomnieli o kobietach, których rola w tej męskiej społeczności była ogromna. W jedną z ważniejszych żeńskich postaci wciela się Sabrina Bartlett - gra księżniczkę, która bynajmniej nie czeka na swojego księcia z bajki, tylko bierze sprawy w swoje ręce i seksapilem manipuluje otoczeniem. Na planie serialu w czeskiej Pradze z aktorką spotkał się Artur Zaborski.
26.12.2017 | aktual.: 27.12.2017 09:28
Artur Zaborski: Jakim typem księżniczki jesteś: taką, która czeka na swojego księcia, czy taką, która pragnie władzy?
Sabrina Bartlett: Moja postać ma na imię Izabela i ma 16 lat, czyli w wieku, kiedy zaczyna odkrywać, co to znaczy manipulować ludźmi jako kobieta, używając swojej seksualności, jak i inteligencji. Jej rodzice nikczemnie zabrali jej wszystkie prawa, zwłaszcza to do wyboru własnego męża. Chcą sami wybrać jej partnera, który umożliwi im zdobycie władzy w Anglii. Wykorzystują jej osobę jak przedmiot w negocjacjach z innymi krajami. Izabela jest tym sfrustrowana, więc żeby postawić na swoim, używa wuja Guillaume de Nogareta i manipuluje nim tak, aby zdobyć to, czego chce i poślubić mężczyznę, którego sama wybierze.
Jej postać łączy w sobie sprzeczne emocje. Z jednej strony kibicujemy jej, żeby wystrychnęła otoczenie na dudka, z drugiej - wiemy, że jest za młoda na tak poważne decyzje.
Niestety, wybiera męża, który ją zdradza, co prowadzi do tragedii - Izabela morduje go w dniu ich ślubu. To jest pierwszy szok dla widza, bo moja bohaterka wydaje się delikatna, słodka i kochana. Ale ona ma podwójną naturę - nawet jej włosy są sztuczne, ciągle nosi peruki, co podkreśla, że chowa coś pod powierzchnią. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, kim jest teraz - sobą czy kimś, kogo udaje. Myślę, że dla widzów to wspaniała bohaterka - nigdy nie będą w stanie przewidzieć jej zamiarów.
Jak próbuje wpływać na otoczenie?
Na pewno używa swojego wieku, swojej młodości, bo wie, że młodość cieszy się uwielbieniem, tak samo jak jej rodząca się kobiecość. To niewiarygodne, że mimo wieku potrafi użyć seksualności, by pociągać za męskie struny i zdobyć to, czego chce.
Doskonale potrafi podkreślać seksualność strojem. Co sądzisz o modzie tamtych czasów?
Myślę, że moda od zawsze jest formą ekspresji. Określa, czy ktoś jest zdolny do myślenia poza schematami. To jest dla ludzi droga do bycia innym w świecie, w którym od wszystkich oczekuje się bycia takim samym, podlegania tym samym kodeksom i regułom, nieodstawania. Moda daje namiastkę wolności. To swego rodzaju magia, jak możemy wyrazić to kim jesteśmy za pomocą choćby butów.
Kobiety miały pod tym kątem o wiele gorzej niż mężczyźni, od nich oczekiwało się zupełnego podporządkowania.
Izabela szybko zrozumiała, na czym polega gra, która toczy się na dworze. Była niesamowicie nowoczesna jak na kobietę tamtych czasów. Teraz to normalne, że kobieta może zostać premierem, jest równouprawnienie płci, więc dla mnie przeniesienie się w tamte czasy i doświadczenie jako aktorka tego, przez co przechodzi moja bohaterka, było ważną lekcją. Doceniam ją za to, jak mocno próbowała zmienić pozycję kobiety w społeczeństwie. Była na tyle mądra, że wiedziała, że może manipulować wszystkimi mężczyznami używając swojego seksapilu. Nie poddała się rygorowi, była buntowniczką. Pokochałam ją za to.
Czujesz się dzięki tej roli mądrzejsza?
Zdecydowanie. Wiesz, to ciekawe, bo ta rola sprawiła, że upewniłam się jeszcze bardziej, że nie chcę mieć nic wspólnego z tymi feministkami, które uważają kobiety za lepszą płeć. Jesteśmy równi, dopełniamy się wzajemnie. W czasach, które portretujemy, mężczyznom od kołyski wpajano do głowy seksizm, a kobiety przysposabiało do tego, jak najlepiej gotować i dbać o dom. Czy przez to, że faceci byli tak wychowywani, mam dzisiaj od ich potomków oczekiwać ukorzenia i przepraszania mnie za to, co robili ich przodkowie? Nie, oczekuję tego, że będą mnie traktować jako równą sobie, że nie będę gorsza ze względu na płeć, ale też, że nie będę dostawać forów.
W serialu pada teza, że kobieta na starcie jest bardziej niebezpieczna niż mężczyzna, bo dysponuje pięknem, potężną bronią.
Muszę przyznać, że to celny komentarz do współczesności, bo dziś same się zniżamy do tego, by wykorzystywać swój wygląd w ten sposób. A winę ponoszą - niestety - te kobiety, które na portalach społecznościowych publikują swoje zdjęcia w obcisłych szortach czy bieliźnie, wysyłając komunikat do innych kobiet: jesteśmy lepsze niż wy, a faceci wolą nas. Wyznaczają w ten sposób kanony, do których inne kobiety chcą dążyć, a mężczyźni uważają za ideał. Mnóstwo dziewczyn w moim wieku myśli: „Chcę być atrakcyjna, więc nasmaruję się kremem Nashville, założę obcisłe majtki i będę chodzącym ideałem”. A to nie tak! Dziewczyny, uświadomcie to sobie: atrakcyjne jesteście wtedy, kiedy macie coś do powiedzenia! I o tym są też "Templariusze”!
No ale na planie ty jesteś idealnie ubraną, atrakcyjną, piękną księżniczką.
Kiedy jesteś na planie i nosisz tę suknię i tę perukę, ludzie traktują cię w określony sposób. Nie będą cię pytali o to, co sądzisz o dekrecie króla, tylko będą zamęczać pytaniami, czy chcesz herbatę, bo nikt nie potraktuje cię jako poważnego interlokutora. Wiesz, że to się właściwie od tamtych czasów nie zmieniło? Dzisiaj ludzie też uważają, że skoro wcielam się w osobę, która wykorzystuje swoją seksualność do manipulowania otoczeniem, to znaczy, że lada moment wystąpię w sesji dla "Playboya”. Otóż, drodzy wszyscy, nie! Nie wystąpię! Chętnie za to wezmę udział w debacie socjologicznej o roli kobiety wczoraj i dziś, albo o tym, w jaki sposób pokierować dzisiejszą polityką, by zwrócić uwagę na problemy, z którymi mierzy się moje pokolenie.
Myślisz, że twoja postać mogłaby iść inną drogą, nie wykorzystywać seksualności?
Boję się, że muszę być ostrożna w tym, co mówię, żeby nie zdradzić zbyt wiele szczegółów, ale jak każdy pewnie aktor uważam, że niektóre rozwiązania fabularne mogły być inne. Jednocześnie uważam, że to, co robimy, jest interesujące, a jako aktorka czerpię ogromną przyjemność z przełamywania granic przez moją bohaterkę. Bo co daje człowiekowi więcej paliwa niż udowadnianie światu, że się myli?
Dorastasz w nowej generacji aktorek, które mają szanse uprawiać swój zawód bez seksizmu ze strony otoczenia, nie tylko w Fabryce Snów.
Ekscytuje mnie przyszłość aktorek. Myślę, że się polepsza, pomimo to, że prezydentem USA został jawny seksista. Od małego jestem zdania, że jeśli w coś wierzysz i tego chcesz, to nie ma znaczenia jakiej jesteś płci, żeby to osiągnąć. Musisz mieć wiarę i upór i wkładać je w swoją pracę. Każdy musi walczyć o swoje, niezależnie od płci.
Takie cechy imponują ci w innych aktorkach?
Zdecydowanie! Za to właśnie uwielbiam Bette Davis, którą pokochałam za film "Wszystkie o Ewie”, nieustępliwą Rooney Marę czy mającą zawsze swoje zdanie Emmę Thompson.
Naprawdę pasujesz do swojej postaci!
To prawda, uwielbiam ją także za to, jak świetną jest aktorką! (śmiech) Trzeba naprawdę wielkiego talentu, żeby zabić swojego męża, a rano założyć koronę i płakać nad ciałem tak, że całe otoczenie kupuje to, że ona jest w żałobie, po czym szuka winnego w każdym poza nią. Wielki talent! Ciekawe, czy widzowie ją za to polubią, czy znienawidzą?