Tatiana Mindewicz-Puacz zaszła w ciążę, gdy miała 18 lat. Jakie tajemnice skrywa mentorka "Projekt Lady"?
GALERIA
O programie "Projekt Lady" jest głośno nie tylko ze względu na krnąbrne zachowanie uczestniczek pretendujących do tytułu dam, czy też kontrowersyjne eksperymenty, którym poddawane są dziewczyny. Ostatnio głośno jest również o jednej z mentorek - Tatianie Mindewicz-Puacz. Niewiele osób wie, czym wcześniej zajmowała się 46-letnia ekspertka TVN-u. Zanim zasiliła szeregi "Projekt Lady", sama była na życiowym zakręcie. W swoim CV ma również telewizyjne epizody. O czym jeszcze nie mieliście pojęcia? Sprawdźcie!
Przeszła liczne metamorfozy
Jeszcze kilkanaście lat temu Tatiana Mindewicz-Puacz nie przypominała damy w idealnie skrojonej marynarce. Mentorka hitu TVN eksperymentowała ze swoim wyglądem. Nie bała się zmian i kompletnych metamorfoz. Nie była też idealną uczennicą. Dziś po jej dawnych wybrykach nie ma śladu. Mindewicz-Puacz jest nie tylko mentorką w "Projekt Lady", ale przede wszystkim certyfikowanym coachem ICC (International Coaching Community).
Zaczynała od zera
- Nie urodziłam się z dobrze prosperującą firmą, mnóstwem chętnych do współpracy klientów, drogim samochodem i wakacjami na drugim końca świata. Do wszystkiego doszłam sama, ciężką pracą. A zaczynałam od zera - powiedziała w wywiadzie dla "Flesza".
Szybko musiała dorosnąć
- Gdy miałam 18 lat, zaszłam w ciążę i wiele osób mówiło mi, że moje życie się skończyło. A kiedy mój syn miał niecały roczek, zostałam z nim sama - dodała na łamach magazynu (na zdj. powyżej z synem).
Mindewicz-Puacz zdecydowała się pójść na studia dziennikarskie. Po ukończeniu szkoły rozpoczęła współpracę z czasopismem "Motor". W redakcji zajmowała się sprzedażą reklam.
Rzuciła wszystko dla miłości
Mindewicz-Puacz zaczęła odnosić pierwsze sukcesy. Zaczęła pracować w Radiu Kolor, TVP i TVN. Byłoby idealnie, gdyby nie rzuciła wszystkiego dla swojej nowej miłości.
- Wyjechałam za mężczyzną do Bukaresztu. Na miejscu okazało się, że nie znajdę szybko pracy i nie ściągnę dziecka, jak planowałam. Pewnego dnia poszłam do ambasady polskiej, żeby wypożyczyć z tamtejszej biblioteki jakąś książkę, a tam do wyboru były dwie pozycje: "120 przygód Koziołka Matołka" i "Biedni ludzie" Dostojewskiego. Wtedy postanowiłam, że wracam - powiedziała w tym samym wywiadzie.
Długo nie mogła znaleźć swojego miejsca
Gdy wróciła do Polski, długo nie mogła znaleźć pracy. W końcu udało jej się nawiązać współpracę z TVP i TVN Style. Porzuciła dział reklamy i spróbowała swoich sił przed kamerą. Z czasem stwierdziła jednak, że praca w mediach nie przynosi jej oczekiwanej satysfakcji. Porzuciła telewizję na rzecz własnej agencji PR.
Wykorzystała swoją szansę
- Zawsze interesowali mnie ludzie. Kiedyś chciałam pisać o nich reportaże, ale jako coach mogę lepiej zrealizować cel, który chciałam osiągnąć, czyli pomagać innym, inspirować ich. Wiele osób, podobnie jak ja kiedyś, potrzebuje usłyszeć: "Dasz radę!", "Jest dla ciebie szansa", "Zacznij od nowa" - podsumowała we "Fleszu".