Natalia Siwiec i Jan Kliment
Długo oczekiwany pierwszy odcinek show za nami! "Dancing with the stars. Taniec z gwiazdami" zadebiutował w Polsacie i wystartował z wielką pompą. Jednak, jak w każdym programie na żywo, nie obyło się bez wpadek. Kto zaliczył ich najwięcej, komu się poszczęściło, a kto musiał pożegnać się z programem?
Ku zaskoczeniu widzów, w roli prowadzących pojawili się Katarzyna Skrzynecka i Piotr Gąsowski. Już po chwili było jasne, że ich obecność jest jedynie symboliczna i "przekazali pałeczkę" zestresowanej Annie Głogowskiej i telewizyjnemu weteranowi Krzysztofowi Ibiszowi.
- To trudny moment, gdy oddaje się matkę swojego dziecka, osobie pięknej i z roku na rok coraz młodszej- zażartował Gąsowski.
Chwilę później przyszedł czas na najważniejszą część show, czyli występy gwiazd. W pierwszym odcinku to panie miały okazję zaprezentować swoje umiejętności w cha-chy lub walcu angielskim. Natomiast panowie pokazali się jedynie we wspólnym swingu. Jak można było przypuszczać, największą atrakcją miał być taniec Natalii Siwiec i Jana Klimenta. Nic więc dziwnego, że na parkiecie pojawili się jako ostatnia para. Ku zaskoczeniu widzów modelka przyznała, że podczas treningów czuła się niezwykle skrępowana bliskością i fizycznym kontaktem z tanecznym partnerem. Kliment zdradził, że kondycja Natalii "trochę siada". Czy to aby nie była zła wróżba? Można tak przypuszczać, bowiem to, co Miss Euro pokazała na parkiecie trudno było nazwać tańcem towarzyskim... Celebrytka co rusz gubiła w energicznej cha-chy rytm, niepewnie stawiała każdy krok oraz wyglądała, jakby miała się zaraz potknąć i przewrócić. Niestety, tym razem jej seksapil na niewiele się zdał. Najbardziej oczekiwany występ stał się zarazem największym
rozczarowaniem programu. Jurorzy również nie zostawili na niej suchej nitki.
- O mamma mia, Natalio! W tańcu ważne jest uziemienie. A te nóżki tak się chybotały, wyginały w lewo, prawo. W tańcu zaczyna się wszystko od miednicy, a tego nie było. Masz szczęście, że twój partner zawsze cię złapie. Żeby cię nie dobić - serce jest. Uśmiechaj się, bo jest tak źle, że teraz może być już tylko lepiej. Chciałam dać ci 1, ale Beata mi zabrała. Dwójkę też. W związku z tym daję 3- grzmiała Iwona Pavlović.
- Pani Natalio, oczywiście Iwona pani zazdrości. Ja też zazdroszczę: figury, młodości, włosów. Nie było tak źle. Iwona jest zazdrosna i tyle- oznajmił Andrzej Grabowski.
Co ciekawe, znana z ciepła i dobrego słowa Beata Tyszkiewicz, tym razem pozwoliła sobie na krytykę.
- Chciałam Jankowi powiedzieć, że nie da się zatańczyć za partnerkę. Ona musi zatańczyć sama- powiedziała ostro.
- Prostowałaś nogi na wszystkich "walkach", za to brawa. Natomiast brakowało mi feelingu w cha-chy. Oprócz tego, gubiłaś rytm. Jan, ciebie chyba jej uroda dekoncentruje- przyznał szczerze Michał Malitowski.
Siwiec nie byłaby sobą, gdyby nie próbowała się bronić. Jednak jej błagalny wzrok, aby potraktować ją łagodnie, nie pomógł. W sumie otrzymała najniższą notę ze wszystkich uczestników: 18 punktów. Tym samym znalazła się na dole klasyfikacji końcowej. Jednak nieoczekiwanie, to nie ona pożegnała się z programem. Najmniej głosów widzów zdobyła... Viola Arlak, która zatańczyła walca angielskiego w parze z Krzysztofem Hulbojem. Niestety, jej wirowanie na parkiecie nie wszystkim przypadło do gustu i aktorka musiała odpaść z dalszej rywalizacji. Natomiast podium pierwszego odcinka należało do: Joanny Moro, Anety Zając oraz Klaudii Halejcio. Na koniec nie obyło się bez wpadki. Produkcja zapomniała wyciszyć dla widzów komunikaty od reżysera, które prowadzący słyszą w słuchawkach. Tym samym wszyscy mogli poznać wyniki głosowania, zanim padły z ust gospodarzy.
Zgadzacie się z decyzją telewidzów?