"Taniec z gwiazdami": łzy bólu i szczęścia na parkiecie. Uczestnicy wspięli się na wyżyny!
Akrobacje i wielkie emocje za nami
None
Można śmiało stwierdzić, że 7. odcinek "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami" przejdzie do historii show. Po pierwsze, pary zaprezentowały się nie tylko w tańcach indywidualnych, ale także w maratonie rock and rolla, a po drugie, z programem wyjątkowo pożegnały się aż dwa duety. Jako pierwsi na parkiecie pojawili się Sylwia Juszczak-Arnesen i Kamil Kuroczko. Ich quickstep był bacznie obserwowany przez jurorów, bowiem tydzień temu to właśnie ta para stanęła na zagrożonej pozycji. Na szczęście mordercze treningi przyniosły pożądane rezultaty i w efekcie, aktorka zdobyła aż 35 punktów.
Później na parkiecie pojawił się Grzegorz Łapanowski z partnerującą mu Waleriją Żurawlewą. Niestety, rumba w ich wykonaniu została oceniona na zaledwie 29 punktów. Jurorzy byli bezlitośni. Nawet Beata Tyszkiewicz, która jak sama wielokrotnie podkreślała, nie zna się na tańcu, skrytykowała występ kucharza.
- Chciałam powiedzieć, że może popracowałby pan nad wykończeniem samych dłoni - stwierdziła hrabina polskiego kina.
Kolejna para również nie pokazała całego spektrum swoich możliwości, ponieważ uzyskała jedynie 25 punktów. O kim mowa? O Ewie Kasprzyk i Janie Klimencie, którzy usłyszeli od jurorów kilka gorzkich słów prawdy. Charleston, a właściwie występ, który z tym tańcem miał niewiele wspólnego, wprawił wszystkich w osłupienie. Niektórzy z pewnością zastanawiali się, czy lepiej śmiać się, czy płakać.
- Absolutnie fantastyczna scenka aktorska, ale taniec absolutnie do pupy! - zareagowała ostro Pavlović.
Później w studiu pojawili się ulubieńcy ekspertów, czyli Tatiana Okupnik i Tomasz Barański. Para zatańczyła walca wiedeńskiego, który na tym etapie programu powinien być już zatańczony z zamkniętymi oczami. I rzeczywiście, oboje sprawiali wrażenie, jakby urodzili się na tanecznym parkiecie!
- Jestem poruszona. Mam łzy w oczach. Czułam naprawdę taki ból, taką więź między wami, coś pięknego. Był jeden błąd w tańcu, ale tak nieistotny...- łkała Pavlović, gdy po chwili dowiedziała się, że wokalistka zatańczyła... ze złamanym żebrem! Dla Okupnik niewątpliwie był to jeden z najtrudniejszych występów, ale do końca ukrywała kontuzję i towarzyszący jej ból. W zasadzie, gdyby nie szczerość partnera, pewnie nikt by się o tym nie dowiedział, kiedy jednak prawda wyszła na jaw, Tatiana nie kryła już łez przed kamerami.
Na prowadzenie wysunęła się Julia Pogrebińska. Jej temperamentne pasodoble oczarowało jurorów. Aż trudno było nadążyć za tym, co działo się na parkiecie! - Niesamowite, że im trudniejsza choreografia, tym lepiej tańczysz- dziwił się Malitowski.
- Byłaś fenomenalna! Wykonałaś bardzo niekonwencjonalne pasodoble! - cieszyła się Pavlović.
Wielkim zaskoczeniem odcinka był natomiast występ Ady Fijał, która do tej pory kończyła na końcu rankingu. Już dawno żaden taniec współczesny nie wywołał tylu emocji, co ten.
- W takiej odsłonie cię jeszcze nie widziałam. W każdym ruchu jesteś piękną kobietą i do tego masz klasę - wtrąciła Pavlović.
Ostatnim uczestnikiem był Krzysztof Wieszczek, który w parze z ponętną Agnieszką Kaczorowską przeniósł widzów w świat tanga.
W końcu przyszedł czas na największą niespodziankę odcinka, czyli maraton rock and rolla. Wszystkie pary wyszły na parkiet i zatańczyły jednocześnie. Jurorzy stopniowo eliminowali najsłabsze duety. Jako pierwsi z zabawy odpadli Kasprzyk i Kliment, a najlepiej poradzili sobie Pogrebińska i Maserak. Tuż za nimi uplasowali się Wieszczek i Kaczorowska. Po zsumowaniu wszystkich not jurorów i głosów widzów okazało się, że z programem muszą pożegnać się: Ada Fijał i Krzysztof Hulboj oraz Grzegorz Łapanowski i Walerija Żurawlewa.