"Taniec z gwiazdami": Ewa Kasprzyk nie wytrzymała i spoliczkowała Andrzeja Grabowskiego na wizji!
Na parkiecie wrzało!
None
Uczestnicy 3. edycji "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami" już po raz czwarty weszli na parkiet i zawalczyli o Kryształową Kulę. Kto z tego starcia wyszedł zwycięsko, a kto musiał pożegnać się z dalszą rywalizacją i marzeniami o wygranej? Na pierwszy ogień poszła faworytka zarówno jurorów jak i widzów, czyli Tatiana Okupnik. Choć w poprzednim odcinku oddała miejsce na najwyższym stopniu podium Julii Pogrebińskiej, ostatniego wieczoru ponownie objęła pozycję lidera. Jej energiczny i cukierkowy jive poderwał z miejsc publiczność i wprawił w zachwyt coraz bardziej wymagających ekspertów.
- Nie wierzę, żeby ktokolwiek w tym programie zatańczył lepiej jiva! - powiedziała z uznaniem Iwona Pavlović.
Później przyszedł czas na występ Grzegorza Łapanowskiego, który w parze z Waleriją Żurawlewą zaprezentował się w salsie. Co ciekawe, dotychczas uważano, że tańce latynoamerykańskie idealnie wpisują się w naturę i charakter gwiazdora "Top Chefa". Jednak ostatni odcinek udowodnił, że znacznie lepiej czuje się w standardzie. Następnym uczestnikiem był Krzysztof Wieszczek, który wraz z Agnieszką Kaczorowską pokazał swoje umiejętności w tańcu współczesnym. Trzeba przyznać, że od tego duetu naprawdę trudno było oderwać wzrok. Aktor wcielił się w rolę ołowianego żołnierzyka, a jego partnerka zaczarowała publiczność jako eteryczna lalka. W sumie zdobyli 33 punkty.
- Znowu bije mi serduszko! Trzyma mnie to bardzo, aż drży mi głos - przyznała Czarna Mamba.
Tuż po nich na parkiecie pojawiła się Ada Fijał z Krzysztofem Hulbojem i dynamicznym quickstepem w rytm przeboju "I'm Still Standing" Eltona Johna. Już od samego patrzenia można było dostać zadyszki! Aktorka w końcu pokazała, co jej w duszy gra i w rezultacie otrzymała 30 punktów.
- To było bardzo ładnie, płynne, posuwiste. Nie było syndromu drewnianej nóżki, ale na Krzysztofie tak czasem leżałaś cycuszkami - stwierdziła niespodziewanie Pavlović, czym wprawiła wszystkich w zakłopotanie.
Swoje pięć minut miała później Sylwia Juszczak-Arnesen, która nucąc hit Whitney Houston "I Wanna Dance With Somebody", porwała do cha-chy Kamila Kuroczko. Publiczność szalała z zachwytu, a prawdziwy wybuch oklasków pojawił się, gdy aktorka zwieńczyła swój taniec namiętnym pocałunkiem z tanecznym partnerem. Niestety, jurorzy nie podzielali ich radości. Aby nieco ostudzić gorącą atmosferę w studiu, na parkiecie stanęła Kamila Szczawińska. Cóż, tym razem jej długie nogi nie odwróciły uwagi od błędów technicznych.
- Jakie to było ładne show, a jaka to była nierumbowa rumba! Było uroczo i nieporadnie - ubolewała Pavlović, a eksperci przyznali top modelce jedynie 25 punktów.
Złe wrażenie po Szczawińskiej udało się zatrzeć Julii Pogrebińskiej. Charlestona w jej wykonaniu porównano nawet do perfekcyjnego występu Joanny Moro z 1. edycji i przyznano aż 38 punktów. Łukasz Garlicki stanął później przed nie lada wyzwaniem, aby dorównać pięknej rywalce. Na szczęście jego tango zakończone pocałunkiem z Magdą Soszyńską zostało ocenione na 34 punkty i bez problemu awansował do kolejnego odcinka. Ostatnią uczestniczką wieczoru była Ewa Kasprzyk. Niestety, dojrzała rumba nie przekonała jurorów, którzy podarowali gwieździe tylko 26 punktów.
Być może ten pokaz przeszedłby jednak niezauważenie, gdyby nie wystąpienie Andrzeja Grabowskiego, który poczuł się w obowiązku przeprosić artystkę za swój limeryk z ubiegłego tygodnia. Przypomnimy, że juror porównał ją do tytułowej lokomotywy z wiersza Tuwima, co niektórzy odebrali jako niestosowne zachowanie. Jak przystało na dżentelmena, nadstawił policzek, a Kasprzyk chętnie skorzystała z okazji. Oczywiście później serdecznie przytuliła kolegę i wybaczyła mu zeszłotygodniowy nietakt.
Po zliczeniu wszystkich głosów stało się jasne, że dla Szczawińskiej udział w programie dobiegł końca i i to ona musiała opuścić show.
AR