Nie boi się starć w programach na żywo
Tak naprawdę nazywa się Maciej Skrzątek. Popularnością dorównuje Natalii Siwiec i Dodzie. Jedni traktują jego porady śmiertelnie poważnie, inni natomiast z przymrużeniem oka. Jedno jest pewne: nie ma osoby, która nigdy nie słyszała o wróżbicie Macieju i dla której jego zachowanie jest obojętne.
Gdy pojawia się w programie śniadaniowym, można być pewnym, że za chwilę posypią się iskry. Przypomnijmy, że do pierwszego starcia doszło, gdy spotkał się w "Pytaniu na śniadanie" z Tomaszem Terlikowskim. O kulturalnej rozmowie nie było mowy. Zamiast tego w studiu TVP wybuchła prawdziwa awantura. Zaledwie miesiąc później wróżbita był gościem w programie Wojciecha Jagielskiego. Jak można się domyślić, początkowa grzeczna rozmowa z prowadzącym szybko ustąpiła miejsca ostrej sprzeczce. Żaden z nich nie chciał ustąpić ani przyznać racji drugiej stronie. Ostatnio Skrzątek znów stał się bohaterem afery. Tym razem po drugiej stronie barykady stanął Filip Chajzer. Zaczęło się niewinnie, bo od markowej różowej koszuli Macieja, a skończyło na wytkaniu tego, gdzie kto spędza tegoroczne wakacje.
W najnowszym wywiadzie z tygodnikiem "Wprost" wróżbita odniósł się do ostatnich największych konfliktów z jego udziałem.
- Terlikowski to słabiak. Nie toleruję ludzi, którzy kreują się na dyktatorów. Pokłóciliśmy się na wizji, bo mnie nie szanował, w efekcie rozpętaliśmy największą w historii awanturę w "Pytaniu na śniadanie". A Filip Chajzer mnie sprowokował. Udostępnił na Facebooku moje zdjęcie różowej koszuli, w jednym z komentarzy napisał, że pijani przedstawiciele handlowi zapraszają mnie na eventy i "mają ze mnie bekę". Stwierdził też, że "nie można śmiać się z ludzi schorowanych" . (...) Poruszyło mnie, że jest złym dziennikarzem. Nawet nie sprawdził, że nie chodzę na eventy, nie piję alkoholu i w ogóle trzymam się z daleka od imprez. (...) Nie chciałem z nim rozmawiać, bo on wyśmiewa się z ludzi. A teraz zachęca, by internauci mnie hejtowali. Na to nie mogę pozwolić - powiedział.