"Tak się bawi, tak się bawi Narodowy", czyli Polska tańczy i śpiewa
Stadion Narodowy po raz kolejny stał się największą dyskoteką w Polsce. Koncert "Roztańczony PGE Narodowy" znów przyciągnął tysiące fanów muzyki, dla których słuchanie disco polo nie jest obciachem.
Renesans popularności disco polo trwa w najlepsze. Co do tego chyba nikt nie ma już wątpliwości. Można się tym faktem oburzać, ale no cóż, nie można mu zaprzeczyć. To właśnie ten gatunek od kilku lat niepodzielnie króluje w dziedzinie masowej rozrywki.
Trudno się dziwić tej popularności. Proste teksty i wpadające w ucho melodie śpiewane przez charyzmatycznych wykonawców odrywają od szarej codzienności i zapraszają do beztroskiej zabawy. I nie ma znaczenia czy to domówka, wesele, czy wielka impreza na Stadionie Narodowym.
Trzeba jednak przyznać, że impreza na stadionie właśnie pod względem rozmachu była naprawdę imponująca. Kolorowe światła, efekty pirotechniczne, fantazyjne wizualizacje oraz tłum skąpo ubranych tancerek złożyły się na efektowne widowisko. Najważniejsza jednak była tego wieczora muzyka i prawdziwy kalejdoskop wykonawców.
O popularności poszczególnych wykonawców i ich piosenek świadczą nie tylko miliony wyświetleń w internetowych serwisach, ale reakcje, jakie wywołują wśród publiki na żywo.
A te były wyjątkowo entuzjastyczne. Okrzyki, wspólne śpiewy i gromkie brawa towarzyszyły każdemu kolejnemu wykonawcy. Stadion Narodowy nikomu nie szczędził aplauzu. Zebranym na widowni zaś można pogratulować znajomości wszystkich występujących i, oczywiście, ich piosenek.
Nikogo z pewnością nie zaskoczy fakt, że największe szaleństwo wywołali weterani sceny. Do śpiewania piosenek "Przekorny los" z Zenkiem Martyniukiem czy "Wolność i swoboda" z zespołem Boys nikogo nie trzeba było zachęcać. Publika w nastroju ogólnego rozbawienia wyśpiewywała wszystkie teksty od początku do końca.
Koncert upłynął tylko przy dźwiękach disco polo, ale właśnie szeroko pojętej muzyki tanecznej.Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że mimo wszystko scena należała do Zenka Martyniuka, zespołu Boys i ich kolegów. Cóż, to oni właśnie bawili tego wieczora najczęściej. Nie zabrakło też innych "weteranów", jak choćby zespołów Weekend czy Bayer Full. Marcin Miller i Sławomir Świerzyński ze swoimi grupami sprawili nawet fanom niespodziankę, prezentując wspólną piosenkę – będącą swoistym połączeniem hitów "Jesteś szalona”, "Moja mała blondyneczko" i… "Przez twe oczy zielone".
Ale to przecież nie wszystko. Choć mogłoby się wydawać, że zasada "dla każdego coś miłego" w przypadku imprezy masowej nie zawsze się sprawdza, tutaj sprawdziła się śpiewająco.
TVP udała się karkołomna sztuka zebrania w jednym wielu różnorodnych artystów, którzy zmieniali się na scenie jak w kalejdoskopie. Przed zebranymi na stadionie i telewidzami wystąpiła cała plejada gwiazd. Od dobrze znanych, po te wschodzące; od młodych (z Dawidem Kwiatkowskim i Martą Gałuszewską na czele) po prawdziwych weteranów: Stachursky’ego, Michała Wiśniewskiego, Golec uOrkiesrtę po Marylę Rodowicz. Wymieniać można by jeszcze długo. Stwierdzić należy jednak jedno, wszystkim poszczególnym członkom udało się porwać publiczność na stadionie (a być może i przed telewizorami) do tańca na cztery godziny.
TVP udało się także zebrać pokaźny tłum miłośników pod jednym wielkim sztandarem disco. Kamery podczas transmisji raz po raz pokazywały stadion, bawiący się przy akompaniamencie nieco przaśnych skandowanych okrzyków "tak się bawi, tak się bawi, narodowy". Nikogo jednak nie raziły metody "podgrzewania atmosfery", ba było nawet widać, że bawiły. Bo nikt też nie ukrywał, że przede wszystkim chodziło o zabawę. Zupełnie jak na dyskotece.