Tak Polacy są odbierani w Holandii. "Jeden serial niczego nie zmieni"

- Polska jest dziś postrzegana w Holandii jako kraj, który łamie praworządność, odstaje od reszty Europy, nie przestrzega jej podstawowych wartości, nie wnosi nic istotnego do europejskich dyskusji. Serial "Samen.pl" o życiu polskiej mniejszości tego obrazu nie zmieni, ale dla Polaków w Holandii jest ważny - opowiada Małgorzata Bos-Karczewska, polska dziennikarka mieszkająca od lat w Holandii, redaktorka naczelna Polonia.nl.

Kadr z serialu "Samen.pl" o Polakach żyjących w Holandii
Kadr z serialu "Samen.pl" o Polakach żyjących w Holandii
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Przemek Gulda

Przemek Gulda, Wirtualna Polska: Co się dziś mówi o Polakach i Polkach w Holandii?

Małgorzata Bos-Karczewska: Mówi się o nich adekwatnie do ich pozycji - jak o emigrantach zarobkowych, robotnikach, pracownikach sezonowych. Trudno, żeby było inaczej. Według statystyk Polacy stanowią dziś w Holandii około 60-70 proc. emigrantów zarobkowych z krajów Unii. Jest ich według oficjalnych rejestrów około 200 tys. A w sezonie może drugie tyle.

Widać ich na co dzień?

Z jednej strony, w sensie dosłownym, bardzo widać, bo jest ich sporo, obecnie prawie każda gmina ma swoich polskich mieszkańców. Z drugiej, w sensie symbolicznym, są w zasadzie "niewidzialni". Nie angażują się za bardzo w żadne aktywności społeczne. Pracują w miejscach, w których nie mają za bardzo kontaktu z holenderskim społeczeństwem, gdzie często całe załogi składają się z Polaków czy Rumunów. Chodzi głównie o takie miejsca jak szklarnie, farmy, centra dystrybucyjne. Chyba trafnym porównaniem byłoby określenie relacji Holendrów do Polaków z naszym stosunkiem do Ukraińców w Polsce przed wojną: są, pracują, a wręcz są pracowici, nie narzekają. I szafa gra, pracodawca i konsument zadowoleni. Niskie koszty placowe skutkują także niskimi cenami. I tyle.

Nie ma w tym poczucia wyższości? Lekceważenia?

Raczej nie, bo i czemu? Pozycje tych Polaków określa charakter ich pracy. To ludzie, którzy wykonują prace, których Holendrzy raczej nie chcieliby wykonywać, a ktoś musi to robić. Powiedziałabym raczej, że to stosunek dość obojętny. Bo ci ludzie sami się na to godzą, jak mówią Holendrzy: to dorosłe osoby, same dokonują wyboru.

Trzeba przyznać, ze pandemia drastycznie zmieniła dyskusje w Holandii o Polakach i innych migrantach zarobkowych z krajów UE. Stali się niezbędną siłą roboczą. To dzięki nim półki w supermarketach były pełne towarów. Podczas gdy Holendrzy pracowali zdalnie w domu, chroniąc się przed koronawirusem, migranci pracowali w centrach dystrybucji, w zakładach mięsnych.

Holendrzy domagają się teraz więcej szacunku dla tych pracowników ze strony pracodawców i agencji pracy tymczasowej. W Rotterdamie gmina opracowała 5-letni plan (2021-2025) polepszenia pozycji jej mieszkańców, robotników z krajów UE. To wielki krok milowy. Jesteśmy na samym początku zmiany kulturowej. Ze względu na starzenie się społeczeństw i już odczuwalne niedobory pracowników we wszystkich sektorach, firmy są zmuszone lepiej traktować swoich pracowników, podnieść płace, by ich utrzymać w firmie, a firmę na rynku. Lub przenieść produkcję za granicę.

Ale są też w Holandii Polacy na bardziej eksponowanych stanowiskach, zajmujący ważniejszą pozycję w relacjach społecznych?

Oczywiście. Jest sporo osób z kręgów akademickich, są lekarze pracujący w szpitalach i cieszący się wielkim poważaniem. Ale to tylko jednostki. Nie zmieniają raczej ogólnego obrazu.

Wodna parada równości w Amsterdamie, 2019 r.
Wodna parada równości w Amsterdamie, 2019 r.© East News | Jacek Dominski/REPORTER

Czy w holenderskich mediach mówi się o Polakach?

Zdarza się to oczywiście. Ostatni przykład jest niestety mało chwalebny - w Holandii dużo pisze się o oskarżeniu Polaka o to, że koordynował zabójstwo znanego holenderskiego dziennikarza śledczego Petera R. de Vriesa. Ale to oczywiście szczególna sytuacja. Na co dzień pisze się raczej o Polakach w Holandii w kontekście np. problemów pracowniczych czy złego traktowania przez agencje pracy, czy braku zakwaterowania. Obecnie to nie Polacy są problemem, firmy muszą zmienić swoje modele biznesowe, odejść od konkurencji cenowej, by zapewnić Holandii dobrobyt na dłuższą metę.

A temat polskiej polityki?

Oczywiście, pojawia się w holenderskich mediach bardzo często. Tu się bardzo śledzi problemy z praworządnością w Polsce i dużo się o tym mówi na różnych szczeblach. Teksty na ten temat regularnie pojawiają się w holenderskich mediach, wypowiadają się o tym osoby z kręgów politycznych i innych, np. sędziowie domagający się przywrócenia do pracy sędziego Tulei. Często głos w tych sprawach zabiera Mark Rutte, premier Holandii. Widać, że to dla niego ważny temat, przecież to Holandia była jedynym krajem, który nie zgadzał się na plan Komisji Europejskiej wypłat pieniędzy dla Polski bez gwarancji przywrócenia praworządności w pełnym zakresie. Innym ważnym tematem, który regularnie pojawia się w holenderskich mediach, jest łamanie w Polsce praw osób LGBT. Najgłośniej było o tym wtedy, kiedy gminy w Polsce zaczęły wprowadzać "strefy wolne od LGBT".

Czy te wszystkie opinie wpływają jakoś na osoby z Polski, które mieszkają w Holandii?

Na pewno. Polacy odczuwają na własnej skórze, ze postrzegani są jako obywatele kraju, w którym lekceważone, a czasem nawet łamane są ważne europejskie zasady dotyczące życia politycznego i społecznego. To się zresztą mocno zmieniło - przez wiele lat Polska była tu uważnie obserwowana jako lider zmian w Europie Centralnej, kraj, który miał ambicje kształtowania polityki europejskiej na najwyższym poziomie. To było powodem do dumy. Ale to się skończyło. Dziś Polska traktowana jest jako kraj, który łamie wraz z Węgrami praworządność w Europie, który nie wnosi nic istotnego do ważnych europejskich dyskusji, dotyczących naszej wspólnej przyszłości, czyli rozwadnia Unię, zamiast ją cementować. Wojna w Ukrainie coś zmieniła, geopolityka stała się bardzo ważna, Polska się uaktywniła. Pytanie, na jak długo i z jakim skutkiem.

Samen.PL - pierwszy odcinek serialu o perypetiach Polaków żyjących w Holandii:

Czy na ten wizerunek może jakoś wpłynąć serial "Samen.pl", który był do obejrzenia w internecie, a teraz trafił nawet do holenderskich stacji telewizyjnych?

Muszę zacząć od tego, że niestety nie jest to film, który trafia do Holendrów. Nie jest tu specjalnie znany. Telewizje, do których trafił, to lokalne stacje, niemające wielu widzów. A w publicznej telewizji, masowo oglądanej przez społeczeństwo holenderskie, go nie ma. Więc w tym momencie na pewno nic nie zmienia w postrzeganiu polskiej mniejszości przez Holendrów. Co nie znaczy, że to nie jest ważny i ciekawy dla Polaków serial.

W jakim sensie?

On w bardzo nowatorski sposób pokazuje życie Polaków w Holandii. Przedstawia ich w bardzo pozytywny sposób. Naświetla różne aspekty ich życia, o których niekoniecznie się mówi czy myśli. Tworzy to bardzo pozytywny, ale nie przesadnie cukierkowy obraz polskiej mniejszości. Myślę, że to bardzo ważne dla mieszkających tu Polaków. Wielu z nich może się w nim odnaleźć, utożsamiać się z bohaterami. Myślę, że to ważny krok do przodu, jeśli chodzi o budowanie samoświadomości tutejszej polskiej społeczności. Cieszę się więc, że ten serial powstał. Byłoby dobrze, gdyby trafił też do Holendrów. Ciekawe, z czego by się śmiali. To by pokazało, jak dobrze znają swoich nowych sąsiadów.

Przemek Gulda, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (439)