Tak Maciej Orłoś pożegnał się z widzami
None
To koniec pewnej epoki
W środę w godzinach popołudniowych w mediach pojawiła się informacja, że Maciej Orłoś odchodzi z Telewizji Polskiej. W rozmowie z serwisem wirtualemedia.pl dziennikarz potwierdził tę informacje, jednak nie chciał zdradzać przyczyny rezygnacji oraz planów na przyszłość.
Udało nam się dowiedzieć od osoby związanej z TVP, że prezenter sam zrezygnował z dalszej współpracy ze stacją i złożył wypowiedzenie.
W środę 31 sierpnia br. o godz. 17 Maciej Orłoś po raz ostatni poprowadził "Teleexpress", który współtworzy od 25 lat. Podczas programu dziennikarz pożegnał się z widzami.
- Nie mam dla państwa żadnej śmiesznostki. Muszę powiedzieć coś całkiem serio. Mianowicie jest to mój ostatni "Teleexpress". Żegnam się z państwem. Chciałbym podziękować za te ponad 25 lat spotkań w "Teleexpressie" i w innym programach Telewizji Polskiej. Do zobaczenia w innym miejscu - powiedział na zakończenie serwisu informacyjnego.
Decyzja powszechnie lubianego prezentera z pewnością zaskoczyła publiczność. Ciężko wyobrazić sobie, że po tylu latach ktoś mógłby godnie zastąpić Macieja Orłosia w "Teleexpressie". Czy pamiętacie jednak jak dziennikarz zaczynał w telewizji?
ZOBACZ TAKŻE: Maciej Orłoś o odejściu z "Teleexpressu"
Zaczynał w "Teleexpressie" po trzydziestce
Maciej Orłoś nie był młodzieniaszkiem, gdy dołączył do grona dziennikarzy "Teleexpressu". Miał wówczas już 31 lat i doświadczenie... aktorskie. Skończył bowiem nie dziennikarstwo, a Akademię Teatralną w Warszawie. Zagrał w "Labiryncie" czy "Pograniczu w ogniu". A także w kilkunastu filmach.
Kiedy dołączył do obsady "Teleexpressu", program był nadawany już od 5 lat, ale Orłoś niewiele o nim wiedział, ponieważ, gdy ten startował w ramówce TVP1, młody dziennikarz mieszkał za granicą.
Szybko stał się twarzą "Teleexpressu"
- Nie pamiętam początków "Teleexpressu". Nawet nie wiem, kiedy zauważyłem, że takie zjawisko istnieje - wyznał w wywiadzie, którego udzielił magazynowi "Show".
Orłoś doskonale pamięta za to swoje początki na ekranie, które nie były wcale kolorowe. Nie obyło się bez wpadek - telewizja w latach 90. oznaczała bowiem sprzęt, który czasem zawodził. Poza tym dziennikarzom zdarzały się przejęzyczenia.
Początkowo Orłoś nie najlepiej czuł się w roli prowadzącego. Był niedoświadczony, brakowało mu wprawy i pewności siebie. Wszystko przyszło z czasem. Dziś 56-letni Maciej niewiele ma wspólnego z chłopakiem, który w telewizji stawiał pierwsze kroki.
- Kiedy patrzę na siebie z tamtych lat, mam wrażenie, jakbym patrzył na jakiegoś przybysza z kosmosu - przyznał w rozmowie z "Show".
Nie tylko "Teleexpress"
Dzienikarzowi zdarzało się występować przy okazji różnych telewizyjnych wydarzeń, prowadził kilka programów, to jego twarz od ćwierćwiecza kojarzona jest z jednym tytułem. Mowa oczywiście o "Teleexpresie".
W latach 90. był też przez pewien czas współgospodarzem weekendowych "Wiadomości" TVP1. W latach 2001-2007 odczytywał wyniki polskiego głosowania podczas konkursu Eurowizji. Prowadził także m.in. festiwal w Opolu, koncerty, program śniadaniowy "Kawa czy herbata", programy z cyklu "Wielki test", teleturniej "300 procent normy" i pierwszą edycję "Firmowych ewolucji".
Autor książek dla dzieci
Obecnie najstarszy syn dziennikarza ma 32 lata, a młodszy 26 lat. Obaj robią kariery. Rafał jest menadżerem zespołu LemON, Antek perkusistą. Dorośli synowie na pewno są dla Orłosia ważni, ale to najmłodsze pociechy doczekały się książek, których bohaterami zostali.
Orłoś nie jest bowiem tylko dziennikarzem, ale również autorem czterech powieści dla dzieci i młodzieży o przygodach Kuby i Meli, a także poradnika wydanego w 2015 roku pod chwytliwym tytułem "Jak występować i zabłysnąć".
Dziennikarz ma plan awaryjny, a mianowicie szkolenia z wystąpień publicznych. Tak pisze na swojej stronie internetowej i w książce: Występowanie przed publicznością można porównać do prowadzenia samochodu: w obu przypadkach możliwe jest dojście do wprawy, ale początki są trudne. Pozostaje oddać się w jego profesjonalne ręce.