Tajemnicze zaginięcie Ylenii Carrisi. Była córką światowej sławy gwiazd italo disco
Pamiętacie słynny hit "Felicita"? Jego autorami byli Al Bano Carrisi i Romina Power, słynny włosko-amerykański duet przez dekady tworzący udaną parę zarówno w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Byli młodzi i zakochani, gdy pomimo sprzeciwów rodziców piosenkarki wzięli ślub w 1970 roku. Wkrótce doczekali się czwórki ukochanych dzieci, z których oczkiem w głowie zawsze była najstarsza córka Ylenia.
Tajemnicze zaginięcie Ylenii Carrisi. Była córką światowej sławy gwiazd italo disco
To właśnie jej historia, a właściwie historia jej tajemniczego zaginięcia, położyła się cieniem na życiu utalentowanych rodziców. Ylenia zawsze była chowana pod kloszem, pilnowana przez konserwatywnego ojca. Al Bano chciał, by córka odebrała staranne wychowanie, zgodne z katolickimi wartościami, co z czasem stało się przyczyną ich konfliktów.
Ylenia wyrosła bowiem na wolnego ducha i zdecydowanie bliższe było jej liberalne podejście do życia. Gdy zaczęła marzyć o podróżach i poznawaniu świata, ojciec jednak nie oponował i otworzył przed nią szereg możliwości. Dziewczyna zdobywała edukację w Rzymie i w Londynie, często też odwiedzała Stany Zjednoczone. To właśnie ojczyzna jej mamy inspirowała ją najbardziej i tam też najchętniej wracała.
W trakcie jednej z podróży po Stanach powiedziała rodzicom, że nie planuje wracać do Europy. Postanowiła zostać na miejscu i poświęcić się pracy twórczej. Chciała poznać środowisko osób w kryzysie bezdomności w Nowym Orleanie i później napisać o tym książkę. Al i Romina nie byli tym pomysłem zachwyceni – zwłaszcza, że mieli podejrzenia, że za planami córki nie kryją się jedynie aspiracje literacko-socjologiczne.
W 52. odcinku podcastu "Clickbait" rozwiązujemy "Problem trzech ciał" Netfliksa, zachwycamy się "Szogunem" na Disney+ i wspominamy najlepsze seriale 2023 roku nagrodzone na gali Top Seriale 2024. Znajdź nas na Spotify, Apple Podcasts, YouTube, w Audiotece czy Open FM. Możesz też posłuchać poniżej:
Ylenia nagle przestała się odzywać
Dziewczyna kilka tygodni wcześniej poznała bowiem lokalnego muzyka, Alexandra Masakelę. Artysta starszy od Ylenii o 30 lat, nie wydawał się traktować jej poważnie ani wiązać z nią żadnych konkretnych planów na przyszłość. Utrzymywał się z grania na ulicy i wsparcia fanów, którzy tworzyli wokół niego dziwny krąg przypominający małą sektę.
Ylenii to nie przeszkadzało i nie zamierzała rozstawać się z ukochanym. Po serii mniej i bardziej gorących dyskusji rodzice ustąpili. Nie mieli zresztą wielkiego wyboru, jako że Ylenia była już wtedy dorosłą, 24-letnią kobietą. I chociaż w ich oczach wciąż była małą, rozpieszczoną do granic możliwości córeczką, musieli zaakceptować jej decyzję.
Ylenia utrzymywała z nimi kontakt telefoniczny. Ostatni raz rozmawiała ze swoimi rodzicami 1 stycznia 1994 roku. Ale zamiast wymienić się miłymi noworocznymi życzeniami, pokłóciła się z nimi. Szczególnie rozmowa z ojcem przebiegała w ostrej atmosferze – zwłaszcza, że ten nie zawahał się wyrazić swojego zdania o życiowych wyborach córki. Rozmowa skończyła się trzaśnięciem słuchawki. Gdy przez kolejne dwa tygodnie Ylenia wciąż się nie odzywała, rodzice nabrali pewności, że musiało stać się coś niedobrego.
Ylenia wyszła z hotelu i już nie wróciła. Nie zabrała rzeczy
Ostatni telefon do rodziców Ylenia wykonała z pokoju hotelu LeDale w Nowym Orleanie, gdzie spędzała Sylwestra w towarzystwie Alexandra Masakeli. To właśnie tam swoje kroki skierowali jej rodzice, gdy 18 stycznia 1994 roku przybyli do Stanów Zjednoczonych. Okazało się, że Ylenia po prostu zniknęła. Ustalono, że 6 stycznia wyszła z hotelu, nie zabierając ze sobą swojego bagażu i rzeczy osobistych. Moment jej wyjścia widziała właścicielka LeDale i co istotne, była przekonana, że Ylenia hotel opuściła sama, nie zabierając ze sobą nawet torebki.
Od razu podejrzany wydał się fakt, iż Alexander Masakela nie zgłosił jej zaginięcia. Do tego wymeldowując się usiłował zapłacić za pobyt w hotelu czekami podróżnymi Ylenii. Czeki nie zostały przyjęte przez obsługę ze względu na brak podpisu Carissi, co jak na ironię, mogło zadziałać na jego korzyść. Jeśli przyjąć, że zaplanował zbrodnię, nie powinien przeoczyć tak ważnego faktu jak niepodpisane czeki i szybko zacierać ślady. A w tym przypadku całe zdarzenie miało miejsce 14 stycznia - ponad tydzień po tym, jak dziewczyna samotnie opuściła hotel. Coś tu ewidentnie nie pasowało.
Zniknięcie, porwanie, wypadek?
Alexander Masakela był przez jakiś czas głównym podejrzanym. Policja wielokrotnie go przesłuchiwała, ale jego zeznania nie wniosły niczego do sprawy. Tym samym, nie postawiono mu żadnych zarzutów.
Przełomem natomiast wydawały się zeznania nocnego stróża, Alberta Cordovy, który w noc zaginięcia Ylenii był świadkiem szokującego zdarzenia. Podczas patrolowania okolicy spotkał siedzącą na molo nad brzegiem Missisipi młodą, samotną dziewczynę. Wedle słów stróża, dziewczyna sprawiała wrażenie przygnębionej i dziwnie patrzyła przed siebie.
Gdy zwrócił jej uwagę, że nie powinna przebywać na molo o tej godzinie i poprosił, by się oddaliła, kobieta powiedziała – "I tak należę do wody" – po czym wstała i rzuciła się do rzeki. Miała przepłynąć około 100 metrów, nim prąd okazał się zbyt silny. Wówczas zaczęła wzywać pomocy, ale było już za późno. Porwał ją silny nurt i zniknęła pod wodą.
Albert Cordova natychmiast wezwał pomoc. Straż rzeczna i policja szukały młodej kobiety przez całą noc. W akcji poszukiwawczej zaangażowano helikopter i nurków, ale nie udało się znaleźć ciała dziewczyny.
Romina nie straciła nadziei na odnalezienie ukochanej córki
Nie wiadomo, czy tajemniczą blondynką była Ylenia – stróż nie rozpoznał jej na zdjęciu, nie był w stanie potwierdzić, czy to właśnie z nią rozmawiał na molo. Al Bano wierzy jednak do dziś, że to musiała być jego córka. Słowa "I tak należę do wody" miały bowiem dla niej duże znaczenie i powtarzała je już w dzieciństwie. Piosenkarz z bólem przyznaje, że najbardziej prawdopodobną wersją jest samobójcza śmierć jego córki. Ylenia, zapewne pod wpływem narkotyków, skoczyła do wody, czego świadkiem był nocny stróż.
W taki scenariusz nie wierzyła jednak Romina Power. Piosenkarka była pewna, że za zniknięciem jej córki musiał stać Alexander Masakela. Powtarzała, że mógł ją nafaszerować narkotykami i wywieźć z hotelu. Nie traciła nadziei na odnalezienie Ylenii i chwytała się wszystkiego, by ustalić, co mogło się z nią stać. Konsultowała się nawet z polskim jasnowidzem Krzysztofem Jackowskim, nic jednak nie przybliżyło jej do prawdy.
Przez lata wokół zaginięcia Ylenii Carrisi narosło wiele teorii. Niektórzy, podobnie jak Romina Power, są zdania, że Ylenia może wciąż żyć, jednak zdecydowała się z jakiegoś powodu zmienić tożsamość i zerwać kontakty z bliskimi.
W 2011 roku amerykański funkcjonariusz policji, udzielając wywiadu w niemieckiej prasie przekonywał, że widział kobietę w klasztorze w Arizonie – nic jej nie dolegało, chciała być pozostawiona w spokoju i oddawać się modlitwie. Jednak włoscy dziennikarze odwiedzając klasztor, dowiedzieli się jedynie, że kobieta wyjechała kilka dni przed ich przyjazdem.
Minęło 30 lat. Romina Power wciąż czeka na córkę
Inną popularną teorią jest zabójstwo. Wielu badaczy sprawy wierzy, że sprawcą był Alexander Masakela, a policja powinna go po prostu mocniej "przycisnąć". Tym bardziej, że w toku śledztwa okazało się, że muzyk bywał w przeszłości brutalny wobec swoich partnerek. Jedna z nich wspominała, że była ofiarą przemocy fizycznej i psychicznej z jego strony. Masakela miał też ją narkotyzować. Zapytana o Ylenię powiedziała, że nigdy nie poznała tej dziewczyny, jednak "jeśli dostała się w szpony Masakeli, nie mogła przetrwać".
Najbardziej sensacyjnym wątkiem sprawy były zeznania amerykańskiego seryjnego mordercy Keitha Huntera Jespersona, zwanego także "The Happy Face Killer". Mężczyzna skazany za zabójstwo 8 kobiet w pierwszej połowie lat 90. rozpoznał w Ylenii jedną ze swych ofiar. To właśnie ona miała być autostopowiczką, którą zgarnął w 1994 roku z drogi na Florydzie, zgwałcił i zamordował.
Ciało kobiety odnaleziono, nieznana była jednak jej tożsamość. Wprawdzie jej wygląd i odzież były podobne do opisu zaginionej Ylenii Carrisi, jednak finalnie ten trop okazał się błędny. Porównanie DNA zamordowanej oraz Ala Bano i Rominy Power wykluczyły pokrewieństwo.
Sprawa zaginięcia Yleni Carrisi pozostaje nierozwiązana do dziś, choć kobieta została uznana za zmarłą w 2014 roku. Al Bano pogodził się z faktem, że nigdy już jej nie zobaczy. Romina Power natomiast wciąż czeka na jakiekolwiek przełom. Co roku w dzień urodzin Ylenii apeluje, by córka odezwała się do niej, jeśli jeszcze żyje, lub by ktokolwiek, kto ma jakąś wiedzę o jej zniknięciu, ujawnił prawdę.