Kuriozalna sytuacja w studiu TVP. Widzowie "Sprawy dla reportera" łapią się za głowę
Program Elżbiety Jaworowicz przez wiele lat cieszył się dużą popularnością i uznaniem. Jednak w ostatnim wydaniu "Sprawy dla reportera" pojawił się element, który spotkał się z dezaprobatą wielu widzów.
Bohaterką "Sprawy dla reportera" była pochodząca z Ukrainy pani Maryna, która walczy z mężem Polakiem o opiekę nad dziećmi. Jak często bywa w tego typu przypadkach, przypadek jest skomplikowany i wymyka się jednoznacznej ocenie. Wygląda na to, że każda ze stron pragnie dobra dzieci, jednak nie potrafi się ze sobą porozumieć.
Pani Maryna opiekuje się najmłodszym z trójki dzieci. Starsze potomstwo znajduje się pod opieką ojca. W programie kobieta skarżyła się, że mąż utrudnia jej kontakty zasądzone postanowieniem sądu.
Po gorącej i pełnej emocji dyskusji, do której doszło w studiu TVP, Elżbieta Jaworowicz zapowiedziała występ artysty. Okazał się nim Paweł Jasionowski, wokalista disco polo i lider zespołu Masters, który zaśpiewał weselny przebój "Żona moja".
Jaki był cel spointowania programu występem piosenkarza, trudno powiedzieć. Można było odnieść wrażenie, że gospodyni "Sprawy dla reportera" oraz eksperci zaproszeni do studia z przyjemnością wysłuchali minirecitalu.
Jaworowicz podśpiewywała i podrygiwała w rytm piosenki. Tymczasem pani Maryna, bohaterka programu, wydawała się być zdezorientowana i zakłopotana, a z oczu wciąż płynęły łzy.
W internecie pojawiły się wypowiedzi, z których jasno wynika, że pomysł, aby zaśpiewać piosenkę "Żona moja" bezpośrednio po rozmowie z kobietą, której małżonek nie pozwala widzieć się z własnymi dziećmi, był wielce niestosowany i nie powinien przyjść nikomu do głowy.
"Takie programy są potrzebne, by pomagać ludziom w trudnych sytuacjach, ale po co ta reklama disco polo, komu to ma pomóc?", "Zrobili z tego programu szopkę…" - piszą internauci pod zapowiedzią programu na FB.