Szokujące błędy policji. Ten serial rozwścieczył, ale i zasmucił widzów
Stacja BBC w poniedziałek wieczorem wyemitowała pierwszy odcinek miniserialu "Four Lives". Wzbudził on ogromne emocje wśród widzów, którzy są oburzeni postawą policji podczas kryminalnego śledztwa. Zdaniem internautów błędy służb mundurowych przyczyniły się do śmierci kolejnych osób.
Trzyodcinkowy serial "Four Lives" opowiada prawdziwą historię związaną z serią morderstw, które miały miejsce pomiędzy czerwcem 2014 r. a wrześniem 2015 r. W tym okresie niejaki Stephen Port zamordował czterech mężczyzn poznanych przez aplikację randkową dla osób homoseksualnych.
40-letni Stephen Port zarabiał na życie jako tzw. męska prostytutka. Jego ofiarami stali się młodzi mężczyźni. Pierwszą był 23-letni początkujący projektant mody, student Anthony Walgate. Drugą i trzecią ofiarą byli 22-letni Gabriel Kovari i 21-letni Daniel Witworth, czwartą 25-letni Jack Taylor. Wszystkie ciała porzucono w odległości kilkuset metrów od mieszkania Porta. Patolog stwierdził, że w każdym przypadku doszło do przedawkowania narkotyku.
Serial "Four Lives" przedstawia historię głównie z punktu widzenia rodzin, których dotknęła tragedia. Opowiada o ich walce o odkrycie prawdy. Policja przez długi czas bagatelizowała bowiem sprawę śmierci młodych mężczyzn, utrzymując, że zmarli oni w skutek przypadkowego przedawkowania narkotyku albo popełnili samobójstwo (taka opinia pojawiła się przy czwartym morderstwie).
Historia opowiedziana w serialu wzbudziła ogromne emocje wśród widzów. Jedna z internautek napisała na Twitterze: "Film jest tak bolesny, ponieważ pokazuje jaki stosunek do śledztwa i do zamordowanych osób mieli policjanci". Inna osoba dodaje: "Irytujące niepowiedzenia i zaniedbania ze strony policji doprowadziły do kolejnych morderstw".
"Four Lives" jest kolejnym filmem, która mocno krytykuje pracę brytyjskiej policji. Najgłośniejszą tego typu produkcją ostatnich lat jest serial "Line of Duty", który również został wyprodukowany przez stację BBC.