"Szkło kontaktowe" TVN24. Do studia dodzwonił się rozgniewany widz
Program publicystyczny polegający na żartobliwym komentowaniu politycznej rzeczywistości kraju jest nadawany na żywo. To jak zwykle niesie ze sobą ryzyko. Tomasz Sianecki przyjął to z kamienną twarzą.
29.12.2021 14:06
Podczas wtorkowego wydania "Szkła kontaktowego" do studia jak zwykle mogli dodzwonić się widzowie, pragnący skomentować prezentowane materiały, dać upust frustracji, czy pozdrowić prowadzących.
Wśród nich znalazł się pan Marian z Zielonej Góry. Po powiedzeniu wszystkim "dobry wieczór" przeszedł do sedna:
- Telewizja TVN tak się broni, przedstawia jako wolne media, niezależne. Guzik prawda. Jesteście telewizją nieobiektywną, niewolną. Każdy ma swojego szefa i musi słuchać swojego szefa - mówił coraz bardziej wzburzonym głosem.
- Ja dam przykład: wasz redaktor. Piotr Kraśko sześć lat jechał bezprawnie samochodem, czyli dokonał przestępstwa. O tym w waszej telewizji cicho sza! - krzyknął pan Marian.
Przypomnijmy, że Piotr Kraśko przez 6 lat z premedytacją łamał prawo, poruszając się samochodami bez uprawnień. "To nie powinno się wydarzyć i jakiekolwiek usprawiedliwienia tego nie zmienią" – pisał prezenter, który publicznie uderzył się w pierś dopiero, gdy został za to skazany i sprawa wyszła na jaw.
Rozemocjonowanemu panu Marianowi z Zielonej Góry próbował odpowiedzieć prowadzący, Tomasz Sianecki, że myli się. Także w programie "Szkło kontaktowe" kwestia łamania prawa przez Kraśkę była poruszana, stacja jej nie przemilczała.
- Jak to nie? Nie mówiliście o tym nic! Nadal jest dziennikarzem, dokonał przestępstwa! A zawsze tak prowadził program, tak bronił prawa - wykrzykiwał widz, aż skończył mu się czas antenowy.
Gdy pan Marian stracił połączenie ze studiem, Sianecki kontynuował mówiąc, że decyzja o powrocie Piotra Kraśki do "Faktów" należała do kierownictwa stacji.