"Syf i malaria!” Magda Gessler zawitała do Torunia
Magda Gessler miała poznać w Toruniu wszystkie barwy Indii, ale w restauracji Masala Twist nie wszystko szło zgodnie z planem. Dwóch rodowitych Nepalczyków zapragnęło serwować ludziom swoją kuchnię, ale przesadzili z cukrem i barwnikami. Czy Magdzie udało się uratować upadający biznes?
30.11.2018 07:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prajwal i Ram przyjechali do Polski na studia. Jeden z nich miał doświadczenie w gastronomi, a połączyła ich pasja do jedzenia. Poznali się w Warszawie, zaprzyjaźnili i postanowili rozpocząć wspólny biznes. - "Myślałem, że będzie dobrze. Sprawdziłem na Wikipedii, ile ludzi tu mieszka, wszystko było dobrze” - mówił jeden z właścicieli. Kelnerka Sara dostała się do restauracji przez zasiedzenie – przychodziła najpierw jako klientka. Była polskim wsparciem dla zagranicznych właścicieli, którzy nie do końca potrafili odnaleźć się w naszej rzeczywistości. - "Tutaj nie możemy gotować tak samo, jak w naszym kraju. (…) Restauracja nie idzie tak, jak chcieliśmy z kolegą.” Ruch był tylko w weekend, a w ciągu tygodnia lokal świecił pustkami. Sara wyszła z inicjatywą zaproszenia Magdy Gessler do pomocy.
Po wejściu do Masala Twist restauratorka zauważyła, że w pomieszczeniu było gorąco i duszno, a okna się nie otwierały. Po podaniu potraw spostrzegła, że sosy były barwione. -"Podciąga się tu smaki” skwitowała. - "Tego nie będę piła, bo wygląda jak pomyje.”
W kuchni znajdowała się niezliczona liczba przypraw i barwników. Kucharze chcieli dostosować się do polskich smaków, dlatego wszystko robili mniej ostre i słodsze: - "Polacy lubią takie słodkie jedzenie”. Na stawiane zarzuty odpowiadali: - "W Indiach też dodaje się barwnika do potraw. To jest jedzenia kolor”. Magda nie zamierzała się z tym zgodzić: - "Wszystko jest cholernie sztuczne i niesmaczne. (…) Cukrzycy powinni wykluczyć sobie tą knajpę do końca życia.”
Magda próbowała dowiedzieć się, w czym, według właścicieli, tkwi problem. Nie omieszkała podzielić się swoimi spostrzeżeniami: - "Brzydko tutaj jest. Trzeba by było wszystko stąd wypieprzyć.” Kuchnia zrobiła fatalne wrażenie. - "Miejsce czystością nie grzeszy. Jest tu syf i malaria. (…) upaprane w tłuszczu. (…) To jest tak gruby tłuszcz, że tego się nie da pokazać. To jest tragedia” – Magda zaczęła zrzucać koloranty z szafek, a z półek wyciągnęła zbędne narzędzia. Właściciele zaczęli się trochę martwić. - "Ona to robi tylko na pokaz” – uspokajała ich Sara, a Magda była w swoim żywiole.
- "Żaden smar nie śmierdzi tak jak ten ryż!”
Właściciele pokazali barwniki, których używają do "podrasowania” potraw. Po przeczytaniu ich składu można było złapać się za głowę z przerażenia ilością konserwantów. Na opakowaniu pojawił się również tekst ostrzegający przed spożywaniem produktu przez dzieci. - "Dajecie chemię, uważacie, że nie jest trująca, zjedzcie to.” Żaden z nich nie odważył się na spróbowanie barwnika.
- "Alkohol też jest szkodliwy, ale w małych ilościach czasem można wypić” – próbowała ich tłumaczyć Sara. Magda wstrzymała rewolucję, dopóki restauracja nie zostanie posprzątana. Najpierw postanowiła porozmawiać z Sarą, która miała duży wpływ na właścicieli. Restauratorka postanowiła ją zganić za to, że nie zwróciła im uwagi na brud i narastające zaniedbania. Po krótkim sprzątaniu restauracja nadal nie nadawała się do otwarcia. - "To klasyfikuje się do tego, żeby to zamknąć. Muszę się zastanowić, czy dalej pociągnę” - powiedziała restauratorka. Właściciele chcieli się poddać, ale Sara motywowała ich do pracy. - "Musicie mnie trochę bardziej słuchać. Bo jak ja mówię, to nie słuchacie.”
Magda Gessler sprowadziła pomoc do sprzątania. Rewolucja nadal trwała. Restauratorka zmieniła nazwę lokalu na Żar tandoori, a kucharze zaproponowali nowe menu. Kuchnia bez barwników wyglądała zupełnie inaczej, a smakowała obłędnie. Do pomocy została zatrudniona nowa kelnerka.
Na kolację przygotowaną przez Prajwala i Rama przy pomocy Magdy przybyli Torunianie. Byli pod wrażeniem przepysznego jedzenia oraz tradycyjnego pieca, w którym pieczono mięso oraz tradycyjne indyjskie chlebki. Właściciele obiecali, że w restauracji zachowają czystość i porządek, aby nie ubywało gości. - "To, co jest niemożliwe jest możliwe. Ja byłam załamana, bo takiego wnętrza, w takim stanie nie widziałam, ale kuchnia mimo tej chemii, była dobra. Jedną osoba, która mi pomogła, była Sara. Bardzo chciałam jej podziękować. (…) Brawo dla Sary! I kucharzy!” – Magda podsumowała zmiany.
Restauratorka wróciła do Torunia po czterech tygodniach. W Żarze tandoori pojawił się nowy piec i wyposażenie kuchni. Wentylacja działała prawidłowo, ale nie wszystko było idealnie. Choć właściciele pozbyli się sporej ilości barwników, nie do końca potrafili sobie poradzić z nadmiarem słodkości.
- "Cukru znowu dużo we wszystkim. Oni nie potrafią się oduczyć?” Wygląd menu był rozczarowujący, a także wysokość cen, które były nieadekwatne do wielkości podawanych potraw. Gessler podkreśliła, że wszystko było dobre, ale zbyt słodkie. - "Nie jest źle!” – skwitowała całość. - "Ja się nie poddam, będę się nadal starała, żeby ten cukier ograniczyć” – Sara nie przestawała mieć ducha walki do ulepszania restauracji.