"Świat się kręci": policjant tłumaczy się z wpadki z alkomatem
Przypomnijmy, że tematem jednego z ostatnich odcinków "Świat się kręci" było bezpieczeństwo na drodze i problem pijanych kierowców. Ekspertem, który opowiadał o zagrożeniach, jakie stwarzają nietrzeźwi kierujący, był Marek Konkolewski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. Aby uzmysłowić widzom, w jaki sposób działają alkomaty, funkcjonariusz postanowił przeprowadzić takowe badanie na sobie. Niestety, wynik badania zaskoczył nie tylko wszystkich widzów, ale również samego policjanta. Okazało się bowiem, że na urządzeniu zapaliła się czerwona lampka, która miała wskazywać, że Konkolewski znajduje się pod wpływem alkoholu.
Na nic zdało się zdawkowe wytłumaczenie mężczyzny, że "na pewno jest trzeźwy, bo wcześniej sprawdzał". W internecie rozpętała się burza, a widzowie nie zostawili na policjancie suchej nitki. Z każdą kolejną godziną przybywało oskarżeń, a cała sprawa zaczęła coraz bardziej wymykać się spod kontroli. To m.in. dlatego Agata Młynarska, prowadząca "Świat się kręci", postanowiła ponownie zaprosić do programu słynnego już przedstawiciela Komendy Głównej Policji, który wyjaśnił, co tak naprawdę wydarzyło się dzień wcześniej.
- Przyznam szczerze, że zawsze marzyłem, żeby być bohaterem w sieci, więc spełniły się moje marzenia. A tak na poważnie, to jak wsiadłem po programie do radiowozu i zobaczyłem, że mam 30 nieodebranych wiadomości... Przeczytałem pierwszą: "Marek, czy ty byłeś pijany?". Nie wierzyłem w to. (...) W pewnym momencie zgłupiałem. Prawda jest taka, że ci, którzy chcieli zobaczyć, jak jest naprawdę, to myślę, że tego dokonali. Chciałbym podziękować tym, którzy pisali dobrze i hejterom, którzy byli bardzo aktywni - powiedział przed kamerami.
Funkcjonariusz ponownie zaprezentował na wizji, w jaki sposób funkcjonuje alkomat, jednak tym razem sprawdził jego działanie również na Agacie Młynarskiej. Tak jak dzień wcześniej na urządzeniu znów zapaliła się czerwona lampka, która, jak wyjaśnił policjant, oznaczała proces weryfikacji poziomu trzeźwości badanego. Po chwili, zarówno w przypadku dziennikarki jak i jej gościa, zaświeciła się zielona kontrolka.
Aby zapobiec dalszym złośliwym komentarzom i spekulacjom, Konkolewski ponownie wyjaśnił całą sytuację w wywiadzie dla "Faktu".
- Zamierzam dokładnie wyjaśnić tę sprawę. Żart pana Janusza Popiela w trakcie tego programu padł w nieodpowiednim momencie i spowodował totalny atak hejterów na moją osobę. Internauci nie zwrócili uwagi na wynik pomiaru. Ekspert zażartował w momencie, gdy urządzenie weryfikowało stan trzeźwości. Gdy zaświeciło się po prawej stronie światełko zielone, które oznaczało, że jestem w 100 procentach trzeźwy, padły kolejne stwierdzenia z uśmiechem na twarzy pana Popiela, że świeci się kontrolka czerwona. Potem to zdanie zostało powtórzone, żartobliwy przekaz został po raz kolejny potwierdzony, żeby rozładować atmosferę tego programu - podsumował na łamach tabloidu.