Nic nie wygra z "Tańcem z gwiazdami"
Nikomu nie uszło jeszcze uwadze, że niemal w tym samym czasie na antenie Polsatu trwa "Dancing with the Stars. Taniec z gwiazdami" i to on przyciąga znacznie większą widownię. Nie ma co się oszukiwać, konkurowanie z tanecznym formatem jeszcze nikomu nie wyszło na dobre. Widzowie chętnie zmieniają kanał, aby zobaczyć, jak na parkiecie zmagają się gwiazdy, a produkcja polsatowskiego show robi wszystko, aby dodatkowo uatrakcyjnić dwugodzinny program. Tam nie ma miejsca ani czasu na pomyłki, a formuła "Tańca z gwiazdami" nie pozwala telewidzom na nudę. Niestety, w przeciwieństwie do "SuperSTARcia", który dopiero od niedawna walczy o każdego widza.
- Nie dało się w ogóle obejrzeć pierwszego odcinka. Nerwy człowieka brały, jak to widział i słyszał. Szkoda, bo myślałem, że naprawdę będzie dobry program. Jeśli po tych zmianach zmieniliby porę na 22.00, to może by coś jeszcze z tego było, bo z "Tańcem" nie mają żadnych szans. Chyba za tydzień "SuperSTARcie" spadnie z anteny - wyrokuje jeden z zawiedzionych internautów.
To nie koniec wpadek. Przeciętnemu widzowi nazwisko Marcina Borsa nic nie mówi, choć juror jest doświadczonym producentem fonograficznym, właścicielem studia nagrań oraz multiinstrumentalistą. Niestety, trzeba się z tym pogodzić, że Bors nigdy nie przyciągnie przed telewizory takiej widowni, jak potrafi to zrobić np. Krzysztof Ibisz. Nie dziwi więc decyzja producentów, którzy w panice przed ostateczną porażką zdecydowali się już teraz odświeżyć formułę show. Jak chcą temu zaradzić?