RozrywkaStrzał w twarz i ofiara dla Matki Ziemi. Ostatni odcinek przed finałem "Ameryki Express"

Strzał w twarz i ofiara dla Matki Ziemi. Ostatni odcinek przed finałem "Ameryki Express"

Wyścig nabrał tempa, a emocje zaczęły sięgać zenitu. Do mety całego odcinka było coraz bliżej i nikt nie zamierzał poddać się bez walki. Nawet Ola znalazła w sobie resztki sił, by zawalczyć o wielki finał. Czy Domańskim udało się pokonać własne słabości?

Strzał w twarz i ofiara dla Matki Ziemi. Ostatni odcinek przed finałem "Ameryki Express"
Źródło zdjęć: © kadr z programu

Poprzedni odcinek wygrali Pamela i Mateusz. W nagrodę pojechali do Machu Picchu, podczas gdy reszta uczestników rozpoczęła kolejny etap wyścigu. Zanim jednak ruszyli w trasę, otrzymali nocleg w miejscowej szkole. Tomek czytał pozostałym bajki na dobranoc, a dobry humor ich nie opuszczał. Nawet wyjątkowo wczesna pobudka nie pozbawiła Maćka radości życia – śpiewał francuskie piosenki i tańczył z Olą Domańska, która standardowo rozpoczęła od narzekania. - Ja nie łapię teraz stopów, jak mam takie włosy - powiedziała.

Pary rozpoczęły łapanie stopa. - To sposób na samą blondynkę na drodze - stwierdził Dawid, odsunął się kawałek od ulicy i pozwolił Oli działać. Wszyscy uczestnicy otrzymali zadanie: napisać własny tekst do melodii El Condor Pasa, opisując pozostałe pary. Wykonanie miał ocenić peruwiański muzyk, a tekst Patrycja Markowska. Tomasz niemal natychmiast usiadł i zaczął tworzyć piosenkę. - Boże człowieku, co ty paliłeś, ja też chcę trochę (…) I on to na trzeźwo napisał, dżisas - Patrycja podsumowała tekst Tomka. - Ktoś mocno rozżalony pisał ten tekst, ale mogło być lepiej - powiedziała o słowach napisanych przez Dawida i Olę, dodając: - Jak to zaśpiewać, powodzenia. Słowa nie pasują do melodii.

- Ola Domańska słońce, wiatr i chłód znosi mężnie już. (…) A nasz Karolak wącha kurz, za nami już, za nami już - Maciek poetycko podszedł do całego utworu. - Ktoś, kto to pisał, na pewno ma pojęcie. Chciałabym poznać tych ludzi - powiedziała wokalistka o tekście Ani i Maćka.

Tymczasem FiltLovers zwiedzali Zaginione Miasto Inków. - Nie wiem, czy w życiu coś piękniejszego widziałem. Po tobie oczywiście - czarował Mateusz, ale nie zapomniał o pokazywaniu swoich fizycznych możliwości. - Podczas salto, uderzyłem się w jaja pięścią - skwitował.

Reszta ruszyła do Abancay bezpieczną, ale rzadko uczęszczaną drogą. Autostop nie było łatwo złapać. - Kreatywne myślenie włączmy. (…) Wezmę osła i na nim pojedziemy do Abancay, ale musiałabyś być brzemienna - Maćka nie opuszczał dobry humor. Ola z Dawidem ruszyli własnym tempem i wiarą w swoje możliwości. - To jest tylko 302 kilometry. Przejdziemy się - dowcipnie deklarowali.

Po zmroku zrobiło się bardzo zimno, a uczestnicy nie mieli ciepłych rzeczy. Znajdowali się na wysokości powyżej 4 tys. metrów, gdzie temperatura spadła poniżej 0 stopni. Jedynymi uczestnikami, którym udało się pokonać masyw górski, byli Maciek i Ania. Ola i Dawid oraz Tomek i Kuba znajdowali się wciąż wysoko w górach. Ekipa postanowiła zwieźć ich niżej.

- Wczoraj życie znowu rozwaliło ten program. Temperatura zaczęła spadać. Ubraliśmy wszystko, co mieliśmy. My byśmy to przenocowali na tej wysokości... Nigdy nie wiadomo, co się wydarzy. (…) Nie mogliśmy być zostawieni w tamtych warunkach - dzielił się z pozostałymi swoimi refleksjami Tomek.

Do Agnieszki ostatecznie jako pierwszy dotarli Ania i Maciek oraz Tomek i Kuba. W walce o Amulet zadaniem było zebranie odpowiednich składników do przygotowania ofiary dla Pachamamy, m.in. liści koki czy embrionu lamy. Najpierw trzeba było jednak rozwiązać test. Jurorką była miejscowa kobieta: za prawidłową odpowiedź pogłaskała po policzku, za błędną "strzeliła w pysk". Jako pierwszy w twarz dostał Tomasz Karolak, potem Kuba – aż spadły mu okulary. - Dość szybko przekonałem się, że gęba, nie szklanka. To było bolesne - skwitował.

Po przygotowaniu ofiary, trzeba było ułożyć palenisko, składające się w pięciu kondygnacji. Swój pierwszy Amulet wygrała Ola z Dawidem. - Zestawienie takich dwóch innych osób. Takiej, która w siebie nie wierzy i ja wierzę w siebie cały czas. Zajebi..cie, że to się udało. Jestem bardzo dumny, że tak daleko doszliśmy - Dawid cieszył się, że dali radę.

Wyścig ruszył do Chinchero. - To tutaj jest kozia dupa - Tomek i Kuba zostali wysadzeni pośrodku niczego. - Idzie pies z kulawą nogą. To nie jest dobry znak - mówili. Na miejscu uczestnicy musieli zwinąć w kłębek 200 metrów nitki. Ich pracę miała ocenić miejscowa tkaczka. - Następne zadanie będzie: oswój się ze stadem alpak, stań się jedną z nich i daj się ostrzyc - Maciek nie tracił dobrego humoru, podczas gdy Tomek nie radził sobie z nerwami.

- Dzisiaj widziałem, jak Ola się umalowała przed wyścigiem. Pomyślałem: "będzie walczyć" - Kuba dostrzegł w Oli siłę. Domańscy nabrali tempa i coraz bardziej zależało im na finale. Jako pierwsi do Agnieszki dotarli Ania i Maciek. - Jesteśmy w czarnej d…pie. Dawid, jesteśmy w czarnej d…upie. Czemu mnie nie słuchasz? - Ola zaczęła panikować. Niepotrzebnie. Na szczęście i oni dotarli do Agnieszki.

Z programu odpadli Tomek i Kuba. Do wielkiego finału dotarli Ania i Maciek, FitLovers i rodzeństwo Domańskich. Oglądaliście ten odcinek?

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (6)