Clarence Gilyard Jr.
Po zakończeniu realizacji "Strażnika Teksasu" zniknął z ekranów. Z wdzięczności za wszystko, co spotkało go w życiu, postanowił odwdzięczyć się w jedyny sposób, jaki znał.
Od 2006 roku prowadzi zajęcia teatralne na Uniwersytecie Nevada w Las Vegas. Jak przyznaje, praca ze studentami sprawia mu wiele satysfakcji. W końcu czuje, że może dać innym coś od siebie.
Dopiero po blisko dekadzie postanowił na krótko powrócić do występów na ekranie. Jego role przeszły jednak bez echa. Dziś w belfrze z siwą brodą mało kto rozpoznaje gwiazdę telewizyjnego hitu sprzed lat.
Aż trudno uwierzyć, ale w grudniu aktor świętować będzie 59. urodziny.