"Strażacy": Olaf Lubaszenko o depresji, walce z samym sobą i powrocie na ekrany
W najnowszym wywiadzie dla "Vivy!" Olaf Lubaszenko zdradził, co się działo z nim w ostatnich miesiącach. Dlaczego wycofał się i zniknął z show-biznesu?
Zamierza raz na zawsze rozliczyć się z przeszłością
Olaf Lubaszenko zdobył popularność oraz sympatię widzów dzięki wielu filmom, uważanym dziś za kultowe. Aktor nie bał się również pracy w serialach. Wystarczy choćby wspomnieć o udziale w "Barwach szczęścia", w których przez kilka lat wcielał się w postać Romana Pyrki. Po odejściu z produkcji TVP2 aktor zniknął z ekranów. Musiały minąć dwa lata, zanim znów zdecydował się powrócić na wizję. Ostatnio widzowie mogli oglądać go w "Blondynce" oraz "Strażakach". I choć oba seriale cieszą się sporym zainteresowaniem i uznaniem, to fani talentu artysty żałują, że ich idol pracuje głównie na planie telewizyjnych produkcji. Ku ich wielkiemu niezadowoleniu, gwiazdor skierował swoją karierę na zupełnie inne i spokojniejsze tory, choć niezupełnie był to jego wybór. Zatem co było powodem tej decyzji? Jakiś czas temu Lubaszenko przyznał się do depresji. Jednak jak sam stwierdził, to nie ona, a jej następstwo, czyli nadwaga odbierała mu kolejne propozycje filmowe. Jak dziś wygląda jego życie? Czy uporał się z przeszłością?
W najnowszym wywiadzie dla "Vivy!" ujawnił, co się z nim działo w ostatnich miesiącach, przy okazji zdradzając swoje zawodowe plany. AR/KJ
Od tego wszystko się zaczęło
Olaf Lubaszenko zasłynął w świecie filmu przede wszystkim jako odtwórca ról w produkcjach Władysława Pasikowskiego: "Psy", "Kroll" i "Demony wojny według Goi" oraz jako reżyser komedii: "Sztos", "Chłopaki nie płaczą", "Poranek kojota" i "E=mc²". Wszyscy wróżyli mu wielką karierę, a on wciąż czuł artystyczny niedosyt i pracował nad kolejnymi projektami.
Paradoksalnie, pierwsze poważne problemy pojawiły się, gdy aktor był u szczytu popularności. Zaczęło się pozornie niegroźnie. Najpierw Lubaszenko zamknął się w domu i unikał spotkań z przyjaciółmi, jednak nikt z jego znajomych nie przypuszczał, że to pierwsze oznaki choroby. W końcu wielu artystów odczuwa nieraz potrzebę pobycia sam na sam z własnymi myślami. Ale to, co dla niektórych jest formą odpoczynku, dla aktora było drastyczną zmianą dotychczasowego stylu życia. Nikt tego nie zauważył.
Lekarze byli pewni: depresja
Gdy gwiazdor skończył 36 lat, ciężko zachorował. Skutkiem ubocznym leczenia było gwałtowne przybranie na wadze i z każdym dniem pogarszające się samopoczucie. Aktor, który do tej pory uważał, że boryka się jedynie z problemami hormonalnymi, dowiedział się, że choruje na depresję.
Nie było mu łatwo
Gdy bliscy aktora dowiedzieli się o jego problemach, ruszyli mu z pomocą. To dzięki ich wsparciu i głównie dla nich, Lubaszenko zmobilizował się do walki z chorobą - choć jak sam przyznaje, łatwo nie było.
- To nie jest prosta do naprawienia rzecz, na pstryknięcie. Na tym właśnie polega podstępność tej całej cholernej depresji, że ona po prostu dusi wszelką inicjatywę, wszelką siłę, chęć życia. I jeśli jest w ostrej postaci, to nic nie pomaga na początku. Ale potem są lekarze, metody, medykamenty. Trzeba spróbować. Ja zawsze byłem troszeczkę majsterkowiczem zdrowotnym. Chodzę do różnych lekarzy, słucham różnych opinii, więc trochę to trwało - powiedział na łamach "Vivy!".
Zmienił swoje priorytety
Niemal w tym samym czasie, gdy Lubaszenko rozpoczął walkę o własne zdrowie, zniknął z ekranów. Nie przyjmował kolejnych propozycji, unikał czerwonego dywanu, krępujących pytań dziennikarzy i tego wszystkiego, co nierozerwalnie wiąże się z hałaśliwym show-biznesem. Z drugiej strony, szybko o nim zapomniano.
- Wycofałem się w pewnym momencie, bo poczułem się trochę zmęczony, ale może później w tym, że się wycofałem, zadziałał mechanizm tak zwanej samospełniającej się przepowiedni? To znaczy, że świat przestał się w pewnym momencie dopytywać tak bardzo mocno, co się ze mną dzieje. To jest bardzo ciekawe, bo ja nie zniknąłem fizycznie. Można nawet powiedzieć, że jest mnie więcej. Zniknąłem medialnie. Natomiast cały czas bardzo intensywnie pracuję w teatrze, zacząłem w teatrze reżyserować, co jest wspaniałą rzeczą. (...) Poza tym zniknąłem, żeby zmienić swoje priorytety. I jednym z elementów tego nowego systemu wartości jest uporządkowanie spraw zdrowotnych. Jestem w trakcie - stwierdził stanowczo w rozmowie z Beatą Nowicką z "Vivy!".
Każdy może być celebrytą
Wpływ na podejmowane przez niego decyzje miał nie tylko stan jego zdrowia, ale także to, w jakim kierunku podąża jego branża. Gwiazdor ubolewał, że dziś miarą sukcesu jest liczba okładek w kolorowych gazetach lub publikacji na plotkarskich portalach.
- Nie ma już w zasadzie intymności. Ona po prostu zniknęła. Nie ma czegoś takiego, jak życie prywatne. Zupełnie zmieniły się kryteria zdobywania uznania publicznego. (...) Trzeba było przez wiele lat grać w teatrze, grać w filmach, utrzymywać tę swoją renomę i ją budować. Teraz pozacierały się granice pomiędzy gwiazdą, celebrytą a artystą. Trochę się porządek świata zachwiał nie tylko w dziedzinie, którą ja uprawiam - wyznał z żalem.
Wraca na odpowiednie tory
Wszystko wskazuje jednak na to, że Lubaszenko powoli wygrywa w starciu zarówno z nadwagą jak i depresją. Od niedawna znów można do zobaczyć na ekranach TVP, a dokładniej w serialu "Strażacy". W nowej produkcji wciela się w postać prezesa OSP, Witolda Michalaka. Ta rola okazała się wielkim wyzwaniem, któremu podołał.
- Film czy serial, to jest tak ciężka praca, że o spełnianiu marzeń się raczej nie myśli. Tylko o tym, żeby przetrwać i jakoś sensownie wykonać swoje zadanie. Z tego jestem dumny, z tego się cieszę, że wytrwałem również fizycznie.
Odzyskuje dawną sylwetkę
Aktor nie tylko zaczął częściej się uśmiechać i znów dostrzega piękno wykonywanego zawodu, ale przede wszystkim odzyskuje zdrowie. Podobno Lubaszence udało się zrzucić kilkanaście zbędnych kilogramów. Jak się okazało, wszystko dzięki roli w produkcji TVP1.
- W "Strażakach" trzeba było troszkę pobiegać, poruszać się, nie przespać kilkunastu nocy - wyznał w "Vivie!".
Warto zaznaczyć, że praca na planie seriali, to wciąż nie wszystkie projekty, w które ostatnio zaangażował się Lubaszenko. Już za kilka miesięcy w księgarniach ukaże się także jego książka, która pomaga mu rozliczyć się z przeszłością. Szykuje się wielki powrót kultowego aktora?