Stephen Moyer o "Czystej krwi"

Stephen Moyer o "Czystej krwi"
Źródło zdjęć: © HBO

22.09.2010 14:41

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Stephen Moyer to aktor dramatyczny, znany z tego, że lubi wgryzać się w rolę (o, przepraszam). Jako wampir Bill Compton w serialu „Czysta krew” snuje się po miasteczku Bon Temps w Luizjanie zmagając się ze swoimi 175 laty oraz uczuciem do kelnerki Sookie Stackhouse. Aktora znanego z wielu ról teatralnych oraz filmowych spytaliśmy o to jak to jest grać człowieka, który nie może umrzeć od stu lat...

* Stephen Moyer:* Coż, trzeba zacząć od znalezienia jakiegoś 175 latka, który pamięta amerykańską wojnę domową, a jeśli się to nie uda, to trzeba trochę poszperać.

W internecie dostępne są na przykład nagrania wykonane w 1920 roku ludzi, którzy mieszkali w Shreveport w Luizjanie i doczekali końca wojny. W ten sposób można się dowiedzieć w jaki sposób mówili, i przy okazji poczytać o wojnie.

Mnie bardzo interesowało to, że Bill ma taka poranioną duszę. Przecież stracił dzieci i żonę. Niechętnie stał się wampirem i dlatego walczy z tymi istotami, które uważa za prawdziwe wampiry. Przez to jest inny od Erica [Eric Notham, grany przez Alexandra Skarsgarda], który upaja się tym, że jest wampirem.

No i kiedy pojawia się w filmie po raz pierwszy i spotyka tę dziewczynę, stara się jej zaimponować. Poza tym, to przecież scenariusz Alana Balla. W skonstruowanej przez niego postaci jest tyle możliwości, że można je wciąż zgłębiać i zgłębiać. Sama radość.

Q: Nie obawiałeś się, że staniesz się nowym Angel’em z Buffiego (inny serial o wampirach „Buffy, postrach wampirów”)

SM: Kiedy zadzwonił do mnie mój menedżer i powiedział o jakimś fascynującym scenariuszu, który chcą dostać wszyscy i który jest o wampirach, powiedziałem „wampiry, no co ty”. Po prostu mnie to nie pociągało. A potem wyjaśniła mi, że scenariusz napisał sam Alan Ball, wtedy wiedziałem, że muszę to przeczytać - i ten tekst mnie całkowicie zachwycił.

Tak jak każdy dobrze skonstruowany serial fantasy „Czysta krew” nie jest tak naprawdę o wampirach. Jest natomiast o relacjach międzyludzkich i o tym jak ludzie wchodzą ze sobą w interakcje. O tym, jak sobie radzą, kiedy na ich drodze pojawiają się przeszkody, jak je pokonują. Jest w tym prawdziwy dramatyzm.

Q: Jak to jest pracować z prawdziwą narzeczoną?

SM: Cóż, Anna i ja spotkaliśmy się na przesłuchaniach. Siedzieliśmy obok siebie na kanapie w biurze Alana Balla. Ona była po pięciu latach na Broadwayu i trochę się wygłupialiśmy wymyślając rzeczy w stylu, „a co jeśli zrobilibyśmy to tak? A może ja bym to zrobił? Ty mogłabyś ...”

Pomyślałem sobie „o Boże, jeśli dostanę tę rolę, to będę grał z kimś, z kim będzie naprawdę iskrzyć. A to, że ten ktoś jeszcze ci się podoba, znaczy, że wszystko jest w porządku ”.

No i to się tak rozwijało, do momentu, w którym pomyślałem „o Boże, pracuję z tobą 18 godzin dziennie i chcę się z tobą widzieć jeszcze częściej”. Myślę, że to dobry znak.

Q: Serial wydaje się mieć podtekst polityczny (autsajder na południu Ameryki), pojawia się też kwestia tożsamości seksualnej.

SM: Rzeczywiście tak jest, ale tylko jeśli jest się wystarczająco bystrym, żeby to dostrzec. Ale równie dobrze „Czysta krew” może być odebrana jako zwykłe filmidło o wampirach. Na przykład w jednym z odcinków pojawia się gazetowy nagłówek „Angelina adoptuje wampirka”. To całkiem dowcipny sposób komentowania życia celebrytów. Więc, można na to patrzeć z dwóch stron.

Religijna prawica jest również atakowana i na pewno stracimy z tego powodu trochę oglądalności. Ale czy my chcemy rozwodzić się nad władzą jaką religijna prawica ma nad amerykańskim społeczeństwem? No proszę cię, ...

Więc naprawdę świetnie, że można tu znaleźć takie sprawy, ale tak właśnie jest w dobrych serialach obyczajowych, czy scenariuszach – każdy znajdzie tam coś dla siebie. I to pewnie dlatego nasi widzowie mają przeciętnie od 18 do 80 lat. Trzydzieści procent widzów, którzy oglądają „Czystą krew” ma ponad 55 lat. To niesamowite, bo jest tam sporo seksu. A mimo to ludzie go uwielbiają.

*Q:* Skoro już mówimy o seksie, to grasz sporo będąc skąpo ubranym ...

SM: Tak, czasem wchodzę do swojej przyczepy, otwieram szafę i ... pusto. Myślę sobie, „o nie, a co z ...”

Ale seks to przecież część naszego życia i kultury. W Szwecji do łaźni kobiety i mężczyźni wchodzą razem. W Anglii mężczyźni i kobiety są osobno. Na Boga, mamy 2010 rok. Dlaczego nie widuje się ludzi, którzy kochają się tak romantycznie jak Sookie i Bill, no i oczywiście pieprzą się i czują do siebie żądzę ... i po co to całe gadanie. Przecież my wszyscy tak żyjemy. A jednak kiedy Jack Bauer zabija 200 osób o siódmej rano nie wywołuje to niczyjej konsternacji.

Q: A, czy to że grasz sceny rozbierane znaczy, że musisz ćwiczyć na siłowni?

SM: Słuchaj, widziałeś pewnie Ryana Kwantena, który gra brata Sookie [Jason]. Jest najbardziej absurdalnie napakowanym gościem jakiego znam. To dla nas prawdziwy koszmar, bo kiedy wrzucam na DVD jakiś odcinek, to czy chcę oglądać swoje wałki tłuszczu? Nigdy nie będę wyglądał jak Ryan. W ciągu dnia nie mam na to zbyt dużo czasu,ale trochę ćwiczę. Wszyscy to robimy. To jest wliczone w zawód.

Komentarze (0)