Ma spore wymagania względem kobiet. Widzowie łapią się za głowy
Program "Chłopaki do wzięcia" to hit kanału Polsat Play, który od 2012 r. przedstawia perypetie kawalerów z prowincji. W najnowszej edycji jednym z mężczyzn szukającym drugiej połówki jest Stanisław vel. Stanley. Rencista z problemem alkoholowym, który nie zaskarbił sobie sympatii widzów.
Ma spore wymagania względem kobiet. Widzowie łapią się za głowy
Stanley mówił bez ogródek, że lubi sobie wypić, do regularnej pracy się nie garnie i żyje sobie z dnia na dzień bez większych zmartwień. Jedyne, co mu zaprząta głowę, to samotność na stare lata.
Mężczyzna całe życie mieszkał z mamą i siostrą, ale teraz został sam. Ze swoimi wymaganiami względem potencjalnej partnerki będzie mu jednak trudno znaleźć chętną panią.
"Jak siostra była, to nie było problemu"
Stanley zaprezentował się widzom "Chłopaków do wzięcia" jako bezrobotny rencista, który czasem pomaga kolegom ze wsi, za co dostaje jajka itp. Widać, że wiele mu do szczęścia nie potrzeba, ale nie może zdzierżyć, że sam musi wykonywać wszystkie obowiązki w domu.
- Przychodzi się - nieugotowane, nieposprzątane. Nie ma się do kogo odezwać. A kiedyś jak matka żyła, siostra była, no to było inaczej - mówił Stanley. - Jak siostra była, to nie było problemu. Sprzątała, gotowała, a ja tylko w kominku rozpalałem - dodał kawaler do wzięcia.
Bezlitosne komentarze
Stanley nie ukrywał, że miał w swoim życiu kilka kobiet, ale z żadną mu się nie ułożyło. A jedną stracił przez alkohol. - Kiedyś byłem pijany, się umówiłem z dziewczyną, kurde. Ona czekała do pierwszej w nocy, a ja nie pamiętałem, że się z nią umówiłem - wyznał samotnik.
Wyznanie Stanleya wywołało oburzenie widzów, którzy komentowali na Facebooku. "Następny bezzębny Romeo szukający służącej", "Oni wszyscy to kucharki i sprzątaczki szukają, niedojdy", "Do sprzątania i gotowania to raczej gosposia potrzebna" - pisały kobiety pod filmikiem Stanleya.
Myślicie, że uda mu się znaleźć tę jedyną?