Stanisław Janicki ożenił się w wieku 84 lat. Kim jest jego wybranka?
Legendarny dziennikarz filmowy nie jest już sam
Janicki urodził się 11 listopada 1933 r. w dobrze sytuowanej rodzinie. Jako chłopiec przechwalał się przed kolegami: "Wy macie po prostu urodziny, a kiedy ja się rodziłem, to hymn narodowy grali!" Jego ojciec był dyrektorem handlowym w polskiej filii giganta naftowego Standard Oil.
Jednak jego dzieciństwo nie było zupełnie szczęśliwe. Miał chorą matkę, która większość czasu przebywała w szpitalach i sanatoriach. Gdy Stanisław miał 6 lat, zmarła na gruźlicę. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" wyznał ze smutkiem, że prawie jej nie pamięta.
Początki kariery
Maturę zdał po wojnie, w liceum w Bielsku-Białej. A później wyjechał na studia do Warszawy. Wybrał Uniwersytet Warszawski i studia dziennikarskie ze specjalnością filmową. Po dyplomie pracował w "Żołnierzu wolności". Później był redaktorem miesięczników "Film" i "Kino".
Przez przypadek w telewizji
Do telewizji trafił przez przypadek. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" wspominał, że nigdy nie myślał, by tam pracować, bo wolał radio. Ale miał koleżankę, która pracowała w telewizji i pewnego dnia zadzwoniła do niego z prośbą, by ją poratował – rozchorował się człowiek, który przeprowadzał na antenie rozmowy z reżyserami.
Poszło mu tak dobrze, że tydzień później zaproponowano mu własny program. I tak wyglądały początki "W starym kinie", najdłużej trwającego autorskiego cyklu w polskiej telewizji, który przez 32 lata nie schodził z ekranu (1967-1999).
TVP nie podziękowało
Ale po 32 latach telewizja uznała, że program ma zbyt przestarzałą formułę. Ale gdy Janicki usłyszał pomysły na jego unowocześnienie, ostro je skrytykował. W rozmowie z "Super Expressem" powiedział:
- Kiedy powiedziałem, co o tym myślę - m.in. to, że zakaz pokazywania filmów czarno-białych uważam za objaw choroby umysłowej - kontakt mój z TVP ustał. Tak na marginesie, telewizja nie była uprzejma nawet podziękować mi za 32-letnią współpracę.
O emeryturze nie myśli
Ale na brak zajęć Janicki nie może narzekać. Reżyseruje filmy dokumentalne, prowadzi audycję w RMF i ma własny cykl o starym kinie w telewizji Kino Polska.
W rozmowie z "Wyborczą", którą odbył, zanim się ponownie ożenił, powiedział, że jego grafik jest napięty do tego stopnia, że nie może sobie pozwolić na psa, choć bardzo by chciał, a na półkach w domu ma tylko takie rośliny, które potrafią długo wytrzymać bez podlewania.
Nowa miłość
Mimo braku czasu Stanisław Janicki znalazł w swoim życiu miejsce na nową miłość. Obecną partnerkę, Elżbietę, poznał już 30 lat temu. Spotkali się na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Janicki był tam wykładowcą, a Elżbieta, absolwentka filologii i filmoznawstwa, właśnie podjęła tam pracę.
Polubili się od razu. Ale miłość narodziła się wiele lat później:
- Oboje mieliśmy rodziny. Moja żona Ewa była ciężko chora. Opiekowałam się nią. Robiłem wszystko, by przetrwała. Większość czasu spędzałem w szpitalach.
Samotność
Żona Janickiego zmarła w 2011 r. Dziennikarz został sam.
- Kiedyś dom żył, była żona, syn, pies Figa i nagle zostałem sam. Nie lubię samotności – opowiadał w "Dobrym tygodniu".
Pierwsza randka
W 2014 r. Janicki postanowił odnowić kontakt z Elżbietą:
- Wybierałem się na koncert do Filharmonii Śląskiej. Nie chciałem iść sam. I nagle pomyślałem: Zaraz, chwila, przecież w Katowicach jest Ela. Zadzwoniłem, zapytałem, czy nie wybrałaby się ze mną. Zgodziła się. Potem poszliśmy na kolację.
Małżeństwo traktuje serio
Po roku Janicki poprosił swoją sympatię o rękę. Przyjęła oświadczyny. Obydwoje traktują małżeństwo poważnie:
Cieszymy się, że Stanisław Janicki nie jest już sam. Życzymy dużo szczęścia.