Kinga ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" liczyła, że zostaną z Marcinem razem. "Wykorzystał mnie"
Nadszedł dzień decyzji w dziewiątej edycji "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Choć wszyscy widzowie byli przekonani, że małżeństwo Kingi i Marcina się rozpadnie, okazuje się, że 27-latka z Gdańska do końca robiła sobie nadzieje.
Kinga ze "Ślubu od pierwszego wejrzenia" liczyła, że zostaną z Marcinem razem. "Wykorzystał mnie"
Małżeństwo Kingi i Marcina stanowiło najbardziej burzliwą relację w ostatnim sezonie "Ślubu od pierwszego wejrzenia". Schody zaczęły się już na ślubie, gdy pan młody rzucił niewybrednym komentarzem na temat wyglądu przyszłej żony. Jeszcze ciekawiej zrobiło się w podróży poślubnej, podczas której dochodziło do licznych spięć i awantury o wyrzucenie butelki wody, przez co Marcin definitywnie nastawił się negatywnie do Kingi.
Mimo to kontynuowali burzliwy eksperyment, szukając pomocy u ekspertek programu. Okazuje się, że jedna ze stron liczyła na to, że uda im się jeszcze wyjść na prostą.
Potrzebowali mediatora
W finałowym, 12. odcinku serii, dostępnym już na Playerze, para ponownie spotkała się z psycholożką, tym razem Julittą Dębską, by wyjaśnić sobie różne nieporozumienia.
- Jestem osobą otwartą, która - nie mówię, że super łatwo znosi krytykę - ale jeśli mi na kimś zależy i wiem, że ktoś ma rację, to jestem w stanie się do tego zastosować i postarać się zmienić albo wyjaśnić swój punkt widzenia. [...] Stawałam na rzęsach, żeby było miło, żeby w ogóle nie prowokować trudnych sytuacji. Nie miałam inicjatywy, by być niemiłym, zaczepnym, chamskim - deklarowała Kinga.
We fragmencie, który pokazała produkcja TVN, nie widać, aby Marcin w ogóle doszedł do głosu - mówiła tylko Kinga i ekspertka, która okazała wsparcie koleżance po fachu (Kinga pracuje jako psycholog - przyp. red.) i gdy dziewczyna się rozpłakała, przytuliła ją.
- Może jak skończy się ten cyrk, te kamery, my odpoczniemy i będziemy chcieli się spotkać - tak Kinga zareagowała na sugestię Marcina, że mogą się rozwieść, a potem i tak być razem. Jaką podjęli ostateczną decyzję?
Kinga chciała pozostać w małżeństwie, Marcin był przeciwny
Podczas ostatniego spotkania z ekspertkami programu Kinga i Marcin wydawali się być wyluzowani i spokojni. Przyznali, że przyjechali do Warszawy wcześniej i spędzili ze sobą jeden dzień. Mimo to mężczyzna stwierdził, że chce rozwodu. Kinga nie kryła zawodu.
- Muszę zaakceptować to, co mówi mąż. [...] Ja mam zupełnie odmienne zdanie, bo widzę potencjał, widzę jakieś pozytywy - wyznała.
Gdy Marcin dodał, że decyzję podjął praktycznie po wcześniejszym spotkaniu z psycholożką, Kinga zaczęła dopytywać go, dlaczego później częściej do niej dzwonił, pisał wiadomości, utrzymując ją w przekonaniu, że jeszcze sobie wszystko poukładają. On nie potrafił tego klarownie wyjaśnić. Ekspertki wyraźnie stanęły po stronie Kingi, zarzucając Marcinowi emocjonalne blokady i brak otwartości.
- Pamiętaj, nie spotkasz nigdy kobiety, którą od razu pokochasz. Bo ty chciałbyś ją poznać, pokochać i wiedzieć, że ona zawsze zachowa się w określony dla ciebie sposób. To nie jest możliwe - stwierdziła Hanna Kąkol.
Ale najciekawsze wydarzyło się później...
Robił jej nadzieje
Okazuje się, że po programie Marcin zaprosił Kingę do Szczecina na majówkę. Niby oboje byli zadowoleni ze wspólnego weekendu, ale znów Kinga postanowiła szybciej wyjechać.
- Nagle znów czar prysł, bo trzymał się ode mnie na dystans, nie wiedziałam, o co chodzi. Dopiero potem mi powiedział, że znajomi mówili, że on robi mi nadzieje przez to, że mnie tu zaprosił. [...] To utwierdziło mnie w przekonaniu, że on nic ode mnie nie chce, zresztą mi powiedział w niedzielę, że on nie wie, czego chce - wyznała przed kamerami miesiąc po zakończeniu eksperymentu.
Podczas spotkania z przyjacielem ujawniła jeszcze więcej. - Zaprosił mnie do tego Szczecina i dwa dni było ok, chociaż nigdzie nie wyszliśmy, nic nie zrobiliśmy. Tak naprawdę mnie wykorzystał, bo tak samo z tą Warszawą. Gdzie kłamał, że byliśmy na jedną noc, a nie byliśmy na jedną noc, bo byliśmy na cały weekend - powiedziała Kinga.
Marcin czuł się obwiniany za rozpad małżeństwa
Z kolei Marcin pożalił się kumplowi, że zarówno Kinga, jak i ekspertki programu niesłusznie zarzucały mu niedojrzałość i szukały w nim winy rozpadu małżeństwa. Uznał, że to było nie fair. Przyznał, że znów zaskoczyła go sytuacja w dniu decyzji. A kolega przyklaskiwał mu, że "spędził z Kingą dwa tygodnie non stop, a ona co dwa dni robiła awanturę".
Marcin podsumował też, co się wydarzyło w Szczecinie. - Na koniec i z mojej, i z jej strony był wniosek, że na pewno niemożliwe jest na chwilę obecną, żebyśmy tworzyli jakiś związek - wytłumaczył.