Środowisko dziennikarskie broni Wojciecha Manna. Co się dzieje w radiowej Trójce?
Dziennikarze Polskiego Radia, m.in. Wojciech Mann, Artur Andrus i Marek Niedźwiecki, spotkali się z prezes Polskiego Radia i rozmawiali z nią o liście w obronie dyscyplinarnie zwolnionych przewodniczących związku zawodowego. Pod listem podpisało się łącznie 177 osób. Legendy Trójki w odpowiedzi usłyszały od Barbary Stanisławczyk kilka gorzkich słów. W rozmowie z WP Teleshow m.in. Grzegorz Miecugow i Krzysztof Materna komentują na gorąco wczorajsze wydarzenia.
14.12.2016 | aktual.: 15.12.2016 16:12
Do wczoraj wydawało się, że w Programie III Polskiego Radia pracują jeszcze ludzie, którzy są ikonami rozgłośni i których doświadczenie zawodowe i barwne osobowości nie podlegają tak nieprzemyślanej ocenie.
Wojciech Mann dowiedział się, że ma "braki warsztatowe" i "za długo pracuje w Trójce, przez co zachowuje się tak, jakby to było jego radio". Został mu również wytknięty wywiad, jakiego udzielił portalowi koduj24.pl, w którym mówił m.in. o obecnej, nie najweselszej atmosferze w radiowej Trójce. Ostatecznie dziennikarz w oficjalnym oświadczeniu postanowił odnieść się do krążych w mediach rzekomych zarzutów pod swoim adresem.
- Relacjonowane w mediach na podstawie nieprecyzyjnych informacji z drugiej ręki spotkanie radiowców z panią Prezes Zarządu PR S.A, Barbarą Stanisławczyk, było, jak to wspólnie uzgodniliśmy, spotkaniem o charakterze wewnętrznym. Skoro jednak w powielanych w różnych miejscach materiałach powraca dotyczące mnie osobiście sformułowanie, chciałbym niniejszym poinformować, że pośród kierowanych przez Panią Prezes pod moim adresem uwag i opinii nie było zarzutu wytykającego mi braki warsztatowe - napisał Mann.
Środowisko dziennikarskie oraz słuchacze rozgłośni są poruszeni i rozgoryczeni wczorajszą sytuacją. Poprosiliśmy o komentarz Grzegorza Miecugowa, który jest jednym z "wychowanków" stacji, w której pracował przez kilka lat i pełnił m.in. funkcję redaktora naczelnego.
- Z moich obserwacji wynika, że dzieje się tam bardzo źle. Kierownictwo polskiego radia poszło na wojnę z Trójką. Jeżeli się Wojtkowi Mannowi mówi, że on ma braki warsztatowe, to ja bym chciał kierownictwu Polskiego Radia życzyć, żeby wszyscy mieli takie braki, bo wtedy może by nie przegrywali konkurencji ze stacjami komercyjnymi. Podoba mi się, że zespół potrafi być solidarny – to znaczy że protestują w większych grupach, bo jednak to jest pewna siła – powiedział dziennikarz w rozmowie z WP.
Według Miecugowa winę na wydarzenia w Polskim Radiu ponosi zarząd._ - Jedyną nadzieją dla Trójki jest zmiana kierownictwa Polskiego Radia. Niewykluczone, że to się wydarzy, ale nie dlatego, że ktoś pójdzie po rozum do głowy, pomyśli, że nie zaczyna się wojny na takim froncie z całym radiem._
Dziennikarz ma nadzieję, że decyzja Trybunału Konstytucyjnego o tym, że władze Polskiego Radia i TVP nie zostały wybrane całkowicie legalnie, może doprowadzić do pozytywnych zmian. - Jest jakaś nadzieja, że pojawi się ktoś, kto będzie na początek chciał zakopać miecz. Jest możliwe, że przyjdzie ktoś, kto dogada się z dziennikarzami, ale nie dałbym temu więcej, niż 30%.
Sprawę skomentował również Krzysztof Materna, przyjaciel i były współpracownik Manna. Artysta był skonsternowany, kiedy powiedzieliśmy mu o wczorajszej sytuacji._ - Ciężko komentować zarzuty wobec Wojtka Manna. Słowa osoby, która stoi na czele Polskiego Radia i ma braki absolutnie we wszystkim, to jakieś kuriozum_ – powiedział WP.
Wojciech Mann i Marek Niedźwiecki wychowali pokolenie dziennikarzy, które darzy ich wyjątkową sympatią i szacunkiem. Jedną z takich osób jest Karolina Korwin-Piotrowska, która rozpoczęła swoją przygodę z radiem, dzięki szansie, którą dał jej właśnie Mann. Dziennikarka w emocjonalny sposób skomentowała sprawę
- Zastanawiam się, co trzeba mieć w głowie albo czego jednak nie mieć, jakie trzeba posiadać niesamowite poczucie własnej wartości i brak wyczucia obciachu, aby powiedzieć, że Wojciech Mann ma braki warsztatowe. Że Marek Niedźwiecki nie ma prawa napisać na blogu tego, co napisał. Że Mann nie ma prawa mieć własnego zdania i powinien, kiedy ktoś na niego leje żółć, udawać że deszcz pada. – napisała dla o2.
W rozmowie z nami również dziennikarz Radia Gdańsk, Kamil Wicik, wypowiada się o Wojciechu Mannie w samych superlatywach. Dla radiowca ikona Trójki jest kimś więcej, niż tylko znanym dziennikarzem. - Pana Wojciecha Manna kocha się za inteligencje, wysublimowane poczucie humoru, ogromną wiedzę muzyczną, doświadczenie, dystans do otaczającego świata i bezkompromisową szczerość. Pana Manna kocha się jeszcze za coś, co w radiu jest absolutnie bezcenne, coś czego nie można się nauczyć, coś z czym trzeba się urodzić... za barwną, nietuzinkową osobowość.
Dziennikarz uważa, że radio powinni tworzyć osoby mądre i ciekawe świata. - Tylko tacy ludzie osiągają sukcesy. Tylko z audycjami takich ludzi słuchacze będą się utożsamiać, tylko za takimi ludźmi słuchacze zawsze staną murem. Tylko audycje takich dziennikarzy cieszą się tak wielką popularnością i zyskują status kultowych. Kultowych jak cała Trójka.
Dla Wicika synonimem Trójki jest właśnie Wojciech Mann oraz inne osobowości polskiej radiofonii.
- Piotr Kaczkowski czy Marek Niedźwiecki. Oni są Trójką! Bo to oni przez lata kształtowali gusta muzyczne słuchaczy, bo to oni budowali legendę tego Radia. Bo to dzięki nim Trójka ma najbardziej oddanych słuchaczy w Polsce, bo to dzięki nim jest rozgłośnią kultową. Każde dobre radio to radio osobowości. Innej drogi nie ma - powiedział w rozmowie z WP dziennikarz Radia Gdańsk.
Swoim komentarzem z Wirtualną Polską podzielił się również Wojciech Dorosz, który na początku grudnia został dyscyplinarnie zwolniony z Trójki. Uważa, że sprawa dotknęła go podwójnie i cieszy się, że dziennikarze stanęli murem za zwolnionymi pracownikami rozgłośni.
_– Jest mi bardzo miło, że koledzy próbują coś zrobić, ale jak widać rozbijają się o mur całkowitego niezrozumienia ze strony pani prezes, która nie ma zielonego pojęcia o sztuce radiowej. Wydaje jej się, że wie wszystko, podczas gdy nie ma żadnego doświadczenia radiowego i poucza ludzi, którzy zdobyli liczne dziennikarskie nagrody i zęby zjedli na radiu. Mimo wszystko sadzę, że to co zostało powiedziane nabrało własnego życia i jest w coraz dziwniejszy sposób poszerzane. _
Dorosz przestrzega jednak dziennikarzy przez możliwymi konsekwencjami - Ja bym mimo wszystko uważał. Z jakichś dziwnych względów politycznych radiem zarządzają ludzie, którzy nie mają w tym zakresie doświadczenia i wiedzy. Dobrze byłoby, aby wypowiedział się ktoś kto rzeczywiście był na tym spotkaniu i od tej osoby uzyskać potwierdzenie, czy faktycznie takie słowa padły, co nie zmienia całości, gdyż ze strony pani prezes niejednokrotnie padały zarzuty, że dziennikarze Polskiego Radia nie znają się na swojej pracy - powiedział nam były dziennikarz Polskiego Radia.
Jak myślicie, jaki będzie finał sprawy? Czy Wojciech Mann i Marek Niedźwiedzki opuszczą mury rozgłośni przy Myśliwieckiej 3/5/7?