Spotkanie z bohaterami serialu "Dom nad rozlewiskiem"
Dwa tygodnie od emisji pierwszego odcinka "Domu nad rozlewiskiem" ekipa serialu zakończyła zdjęcia.
16.10.2009 14:55
Spotkanie aktorów i realizatorów przy winie i polskim jadle odbyło się w restauracji Stary Dom, którego gospodarzem jest Piotr Adamczyk.
Tego wieczora też nie zabrakło aktora i restauratora u boku serialowej Pauli, a prywatnie narzeczonej Anny Czartoryskiej.
Na bankiet wpadła również Anna Dereszowska, partnerka Piotra Grabowskigo (Konrad). Wielką niespodziankę swoją obecnością, bukietem jesiennych kwiatów oraz dobrym aniołem zrobiła Joannie Brodzik, Beata Kawka.
"Przyjaciele są po to, aby zawsze być i się wspierać" - powiedziała aktorka, której widok rozbudził uśmiech na twarzy Joanny. Zapytaliśmy z kolei Katarzynę Kalicińską - Goczał, producentkę "Domu nad rozlewiskiem" o pierwsze wrażenia po emisji dwóch odcinków. "Pierwszy odcinek obejrzało ponad 5 milionów widzów, drugi trochę mniej, ale mogę śmiało powiedzieć, że mamy już swoją stałą widownię i modlimy się, aby tak było do końca. Jestem bardzo zadowolona z realizacji, ale wiem, że nigdy nie zadowolimy wszystkich. Rozmawiam z ludźmi, którzy nie czytali książki. Mówią, że cieszą się, iż nie mają punktu odniesienia. Ich oceny są bardziej naturalne". Najbardziej krytykowana na internetowych forach jest obsada serialu. Oberwało się mocno Joannie Brodzik, za brak kreacji Małgosi. "Taki kraj. Ja jestem zadowolona" - komentuje wpisy internautów Katarzyna Kalicińska - Goczał.
A co zobaczyła na ekranie sama Joanna Brodzik? "Siebie na ekranie nie oglądam, oglądam serial "Dom nad rozlewiskiem" i staram się przeżywać losy bohaterów, i na własnej skórze przekonywać się, czy łapanie mnie to za serce czy nie. Przyznaję, trochę mnie łapie. Mam w sobie taką umiejętność, że kiedy kończę pracę, mogę się od niej odciąć i spokojnie oglądać historię bez tego nawisu zawodowego.
Wiele scen, wiele wątków dzieje się beze mnie. Są dla mnie niedostępne kiedy kręcę film, a teraz chętnie w chodzę w tę opowieść z zewnątrz - po tym jak zostały zarejestrowane na taśmie, co zagrali koledzy, co zostało zmontowane i co z tego materiału, po użyciu nożyczek, zostało. Nie mam prawa oceniać, żałuję tylko jako wielbicielka prozy Małgosi Kalicińskiej, że pierwsza seria nie ma 26 odcinków, bo wtedy można byłoby zapakować wszystkie tematy w odpowiedniej ilości i czasie".