SpongeBob propaguje kolonializm i rasizm. To naukowa teoria
Wygląda na to, że zwariowane przygody mieszkańców dna oceanu mają drugie dno. Tak przynajmniej twierdzi amerykańska badaczka, która wytacza potężne działa przeciwko uwielbianej kreskówce.
13.10.2019 | aktual.: 14.10.2019 07:13
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Narkotyczny trip, kosmiczny, plastelinowy delfin strzelający różowym laserem z otworu na czubku głowy, wymiotowanie tęczą na widok realistycznego kotka ulokowanego w głowie tytułowego bohatera" – to tylko kilka atrakcji, które czekały na widzów w pełnometrażowym filmie "SpongeBob: na suchym lądzie". Jak się jednak okazuje, psychodeliczne klimaty nie są jedynymi "ukrytymi" treściami kreskówki, która zadebiutowała na ekranie 20 lat temu.
Holly M. Barker z Uniwersytetu w Waszyngtonie jest autorką artykułu pt. "Niepokojący SpongeBob i dziedzictwo przemocy w Bikini Dolnym". Tekst ukazał się w naukowym periodyku ("The Contemporary Pacific: A Journal of Island Affairs") i wcale nie na żarty oskarża bohaterów kreskówki o rasizm, kolonializm itp.
"SpongeBob Kanciastoporty i jego przyjaciele odgrywają rolę w normalizowaniu osadniczych kolonizacji ziem tubylczych, jednocześnie usuwając rodowych mieszkańców Bikini z ich niefikcyjnej ojczyzny" – twierdzi Barker.
Badaczka wyciągnęła takie wnioski, przyjmując, że Bikini Dolne (miejsce akcji kreskówki) to w rzeczywistości Atol Bikini, skąd Amerykanie przesiedlali rdzennych mieszkańców i prowadzili testy broni nuklearnej.
Zdaniem Barker bohaterowie kreskówki nie tylko brali udział w "gwałtownej i rasistowskiej kolonizacji", ale także "wybielali amerykańskie działania militarne przeciwko rdzennym mieszkańcom Pacyfiku".