Spięcie na antenie TVN 24. Gości Morozowskiego poniosło!
Nie tylko parlamentarzystom nie udało się osiągnąć zgody w 25. rocznicę rozpoczęcia obrad Okrągłego Stołu. Żebrowski i Demirski również zaprezentowali skrajnie odmienne poglądy w ocenie pokojowych przemian ustrojowych w Polsce w programie Andrzeja Morozowskiego "Tak jest".
Kiedy aktor i dyrektor Teatru 6. piętro zaczął dziękować przedstawicielom solidarnościowej opozycji za to, jak wygląda dziś Polska, dramaturg i dziennikarz związany ze środowiskiem "Krytyki Politycznej" podkreślał, że nie wszystkim w III RP żyje się tak dobrze jak im. Kiedy zwrócił uwagę Żebrowskiemu, że: "perspektywa warszawska, która jest pana udziałem, nie pozwala panu spojrzeć na kraj trochę szerzej", aktor wyraźnie się zirytował. Pomiędzy gośćmi zaczęła się kuriozalna słowna przepychanka.
- Ja mam na Podhalu gospodarstwo, co pan opowiada. Ja mam krowy, konie, świnie, własne kury, właśnie dzięki temu, że Polska się zmieniła - rzucił Żebrowski na przekór argumentowi o "warszawskiej perspektywie".
Jest pan w stosunkowo wąskiej grupie beneficjentów tych przemian - Jeżeli pan jest tak zadowolony, mówi, że ma gospodarstwo na Podhalu, to to, co pan mówi, nie świadczy o tym, że przełom się udał. To świadczy o tym, że jest pan w stosunkowo wąskiej grupie beneficjentów tych przemian - przekonywał Demirski, czym jeszcze bardziej rozzłościł Żebrowskiego.
- Co to znaczy mam? Kto mi to dał, pan mi to dał? Pan grał Skrzetuskiego? Pan grał w "Ogniem i mieczem", pan grał Wiedźmina, Pana Tadeusza, Konrada, Kordiana? Troszkę pan mówi, jakby to była moja wina - oburzył się dyrektor teatru.
Później, kiedy już każdy z gości programu zapewnił, że wszystko, co osiągnął w życiu, zawdzięcza tylko sobie i ciężkiej pracy, panowie zamiast kulturalnie się pożegnać, jeszcze bardziej podkręcili sytuację.
- Domu nie chcę z panem budować ani żadnego mostu, ponieważ to nie ma żadnego sensu - stwierdził Demirski podkreślając, jak bardzo dzielą go z Żebrowskim różnice światopoglądowe.
- Szkoda, jestem Polakiem, niech mi pan da rękę- przekonywał aktor. Wtedy usłyszał, że to niemożliwe, bo "jest z innej klasy społecznej. [...] z elity, z wysokości". Jak stwierdził Demirski, on jest ze "średniej wyższej".
Być może jednak klasowy konflikt artystów zażegnały darmowe bilety do teatru. Jak stwierdził Demirski, jeśli Żebrowski chce zrobić coś dobrego, to może mu dać bilet do teatru. Ten przystał na propozycję.
KŻ/AOS